sobota, 22 marca 2014

Rozdział 24 - Epilog

Oczami Cleo

Jakbyście się poczuli gdyby osoba, którą kochasz nad życie właśnie umarła ?
Siedziałam już cała podenerwowana na korytarzu przed salą Vanessy,, bo lekarz musiał ją w ostateczności wybudzić ze śpiączki piętnastominutowej, a minęło już ponad pół godziny.W końcu po chwili wyszedł z głową spuszczoną w dół, stanął przede mną i spojrzał na mnie. W jednej sekundzie moje życie straciło sens.
-Pani siostra nie żyje.-zrobił przerwę.-Przykro mi.........-powiedział i poszedł, a ja zaszyłam się w ramionach  Roxany i płakałam jak opętana. Osoba, w której miałam największe wsparcie odeszła. Nawet nie zauważyłam kiedy Conor przyjechał do szpitala. Jak się tłumaczył: " Roxi mi kazała kilka minut temu przyjechać, więc zerwałem się z próby i przyjechałem tak szybko jak mogłem". Cały Conor troszczy się jak może. Poprosiłam go żeby zadzwonił do Harrego i mu wszystko przekazał. On jednak nie zadzwonił tylko pojechał do niego i jak znam życie przyjedzie tu z nim.

Oczami Conora

Kiedy zobaczyłem Cleo w szpitalu od razu pomyślałem o najgorszym. Vanessa nie żyje.
To nie mieściło mi się w głowie. Owszem nie byłem z nią związany jakoś mocno, ale była moją przyjaciółką, a ja jej przyjacielem.Wszystko legło w gruzach. Cleo kazała zadzwonić do Harrego i o wszystkim powiedzieć, ale ja byłem uparty i pojechałem do niego. Żal mi będzie go i strasznie. Chłopak tyle z nią przeszedł, a teraz musi iść na jej własny pogrzeb.
                       " Życie nie jest fair "
Zaparkowałem pod jego domem. Po kilku schodach stanąłem u progu drzwi i zapukałem, ale nie dostałem żadnej odpowiedzi. Postanowiłem, że do niego zadzwonię. Po kilku sygnałach ktoś odebrał telefon:
-Halo ?
-Em, Harry ?
-Nie Conor, nie Harry tylko Louis.
-Hej stary mógłbym pogadać ze Stylesem ?
-Wiesz co, Harry kazał odbierać telefony za niego żeby mu nie przeszkadzano.
-Okej, a jest z nim źle ?
-Nie wiem. Cały czas siedzi na trawie i patrzy się w wodę.
-Aha okej to każ mu przyjechać do szpitala ?
-Coś się stało ?
-Tak, ale Cleo wolałaby żeby sam się o tym dowiedział. To nie jest rozmowa na telefon.
-Aha okej to do zobaczenia w szpitalu.-powiedział i rozłączył się zanim cokolwiek zdążyłem powiedzieć.

Oczami Louisa

Skończyłem rozmowę z Conem i się rozłączyłem. Wiedziałem, że będę musiał powiedzieć Harremu coś co może zmienić jego życie. Ja siedziałem pod drzewem, a Harry nad rzeką z jakieś 50 kroków ode mnie. Wstałem i poszedłem do niego. Gdy w końcu stanąłem nad nim spytał:
-Kto to był ?
-Conor.-powiedziałem i usiadłem obok niego.
-Co chciał ?
No i teraz zamilkłem na co Hazza spojrzał na mnie.
Byłem zdezorientowany. Co ja miałem mu powiedzieć. Styles patrzył mi głęboko w oczy.
Myślałem, że szuka odpowiedzi w moich oczach,
ale chyba nie znalazł, bo zaczął patrzeć się w dal, a potem znów na mnie.
-Kazał ci przyjechać do szpitala, bo........Cleo chce ci coś ważnego przekazać.-westchnąłem. Jego źrenice momentalnie się dwa razy powiększyły. Wstał i nim się spostrzegłem zaczął biec ile sił miał w nogach.
Wstałem  i zrobiłem to samo. Po dwóch minutach byliśmy w moim samochodzie i jechaliśmy do szpitala.
Parkując nie wiem dlaczego, ale była spora ilość fanek, które o dziwo nic od nas nie chciały tylko pozwoliły nam po prostu wejść do szpitala. Zamiast windy wybraliśmy schody. Gdy w końcu dotarliśmy zobaczyłem Cleo płaczącą do kurtki Conra i jej przyjaciółkę.Wiedziałem, że jest naprawdę źle, bo Harry momentalnie miał oczy jak najczystsze szkło.

Oczami Harrego

Gdy Louis mi powiedział, że Cleo ma informacje o Van po prostu wstałem i ile w nogach miałem sił biegłem do samochodu, a Lou znalazł się obok mnie. Jechaliśmy z 10 minut, ale gdy dojechaliśmy do szpitala zobaczyłem grupę fanek. No pięknie ! Wyszliśmy, ale one tylko nas przepuściły. To było.......dziwne, ale wtedy nie obchodziło mnie to liczyłem na to żeby tam dobiec. Po schodach normalnie urządziłem sobie maraton na piąte piętro.Zobaczyłem Roxi, Cona i Cleo, która płakała jak
opętana.Poczułem, że zeszkliły mi się oczy.
Proszę niech ona płacze z tego, że Van będzie żyć.
Wszyscy spojrzeli na mnie.
-Harry.....-szepnęła Cleo i podeszła do mnie przytulając mnie.-Ona nie żyje.-powiedziała i wybuchnęła jeszcze większym płaczem, a ja ją jeszcze bardziej przytuliłem. To nie docierało do mnie. Jedna z trzech kobiet: mojej mamy i Gemmy które darowałem największym szacunkiem właśnie odeszła-na zawsze.Teraz nie wiedziałem co zrobię.
Za miesiąc zaczyna się trasa koncertowa. Czy ja do tego czasu zdołam się po tym wszystkim pozbierać? Z pomocą chłopaków ?
-Cleo.....czy....ja mogę do.....niej wejść ?-odsunąłem się od niej. Zmierzyła mnie wzrokiem tak samo jak wszyscy, ale pozwoliła mi.Nacisnąłem klamkę i wszedłem.
Dziewczyna leżała przykryta białym kocem od nóg do szyi. Zamknąłem drzwi i usiadłem na krześle obok jej łóżka. Nie mogłem na nią patrzeć. Ciągle płakałem. Nawet nie zauważyłem kiedy Tommo i ConCon przyszli i stanęli za mną. Poczułem rękę na moim ramieniu pewnie Louisa.
-Niestety panowie muszą wyjść zabieramy ją do kostnicy. Samochód z trumną już po nią przyjechał.-usłyszałem głos lekarza. To zadziałało na mnie jak nóż w brzuch.Louis mnie przytulił i mówił, że wszystko się jakoś ułoży.Musieliśmy niestety wyjść. Pielęgniarki wyjechały z łóżkiem. o był chyba najgorszy widok w moim życiu.
-Panie Styles mam tu coś dla pana.-powiedział lekarz.Podszedłem do niego.Miał w ręce jakąś kartkę papieru.-To dla pana od pana dziewczyny.-powiedział i wręczył mi ją. Podszedłem do okna i otwarłem ją:
Drogi Harry
Teraz pewnie rozpaczasz nade mną, ale nie potrzebnie. Jestem teraz tam gdzie jest lepiej.
W tym liście chciałam ci wszystko wytłumaczyć o tych narkotykach, ale nie wiem od czego zacząć.
Wiedziałam, że jestem chora, ale nie chciałam ci tego mówić.Brałam je, od rozwodu rodziców-po kryjomu, bo nie układało mi się życie jak chciałam, ale ty możesz je sobie ułożyć-beze mnie. Znajdź kogoś kto będzie cię godzien i szanował jak ja. Twoje poczucie humoru, twoje przemyślenia na temat wszystkich tatuaży, które masz. Znajdź kogoś kto codziennie będzie o tobie myślał do zwariowania jak ja. Jesteś moim wszystkim i zawsze będziesz. Zawsze będę patrzeć na ciebie z góry i patrzeć jak wychowujesz swoje dzieci i kochasz swoją żonę. Nie zapomnę o tobie już nigdy, przysięgam.
                Kocham Cię Vanessa

Miałem ochotę rzucić się z mostu. Będę ten list nosił codziennie i wszędzie i będę go czytał.To wszystko co napisała trochę dało mi do myślenia, ale też ulgę, bo zawsze będzie ze mną. Stałem na przeciwko okna, gdy nagle rozjaśniło się. Spojrzałem i uśmiechnąłem się.

                     Miałem pewność, że zawsze będziemy razem

_______________________________________________________________________
Tak więc to już jest koniec. Dziękuję za ponad 1000 wejść i......... mało komentarzy ( prawie wcale).
Mam w planach zacząć pisać opowiadanie o Harrym Stylesie, ale to gdzieś w połowie czerwca, bo teraz nie mam czasu. Love, Fun, Drugs to było takie coś na próbę, bo bardzo chciałam coś pisać i wymyślać.
Na pewno dam za góra 3 miesiące link o opowiadania o Harrym i mam nadzieję, że chociaż tamto będziecie czytali. Pozdrowienia i miłego początku wiosny :) Miłego życia ;)

sobota, 15 marca 2014

Rozdział 23

Czytasz=Komentujesz. To nic nie kosztuje
_________________________________________________________________________________

Oczami Cleo

Wcześnie rano pojechałam z Roxi do szpitala. Na szczęście Van nie spała już, ale najgorsze było to, że nie potrafiła już mówić i nie widziała na lew oko. Jak ja nie mogłam wiedzieć, że jest chora. Jak się okazało lekarz już wszystko jej dzisiaj po wybudzeniu powiedział o jej stanie, ale chyba nie za bardzo się tym przejęła. Vanessa zawsze taka była nie potrafiła nigdy współczuć nawet na pogrzebie naszej babci ni płakała.
Twierdziła, że " one jest teraz w lepszym świecie i nie musi się niczym martwić". W sumie to racja, ale to Van nigdy jej nie potrafiłam rozumieć.Nagle moja siostra zaczęła się dusić z nie wiadomo jakiego powodu.
Lekarz przybiegł w szybkim tempie i coś jej wstrzyknął, a nas zaprosił do gabinetu.
-Proszę pani to była oznaka właśnie no...tej choroby. Wstrzyknąłem jej coś na uspokojenie, więc teraz śpi.  Ten lek usypia tylko na 15 minut, więc jeśli nie obudzi się po tym czasie umrze.-powiedział. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Roxi natychmiast mnie przytuliła. Najgorsze było to, że musiałam teraz zadzwonić do Harrego i o tym wszystkim powiedzieć.


Oczami Harrego

Siedziałem z Lou w moim domu i gapiliśmy się bezsensownie w telewizor gdy nagle mój telefon zadzwonił.
-Halo ?
-Cześć Harry to Cleo.
-Hey wiesz coś więcej na temat stanu Vanessy ?
-Tak wiem.-westchnęła.
-A możesz mi powiedzieć.-spytałem. W telefonie zapadła cisza.
-Przyjechałam dziś rano i ona zaczęła się w pewnej chwili dusić, więc lekarz jej coś wstrzyknął żeby zasnęła na 15 minut i  tylko powiedział że.........
-Że co ?
-Że jeśli się nie obudzi po tych piętnastu minutach to umrze.-powiedziała i rozpłakała się. Momentalnie po moich oczach zaczęły spływać łzy. Bez słowa się rozłączyłem i rzuciłem telefonem o ścianę co spowodowało, że wyleciała bateria.
Tommo tylko wyłączył telewizor i na mnie spojrzał.
-Harry coś się stało ?
-Jeśli nie obudzi się po piętnastu minutach umrze.-powiedziałem szybko. Wyszedłem na balkon i oparłem się o futrynę. To nie może być prawda.
Teraz to sam nie mogłem w to uwierzyć, a Lou chyba też. Zaczynałem myśleć czy aby to nie moja wina. Przecież nie widzieliśmy się 2 tygodnie.
W tym czasie mogło generalnie do wszystkiego dojść nawet do samobójstwa.Mój telefon znów zaczął dzwonić.
-Halo ?
-Cześć Harry
-Gemma ? Miło znowu cię słyszeć, opowiadaj co tam u ciebie.
-Wszystko jak najlepiej właśnie idę do kina z.........
-No z kim ?
-Z Davidem.
-Eeeee, a kto to jest David ?
-Mój chłopak.
-Naprawdę ? Nie miałem pojęcia. Mogłabyś chociaż zadzwonić do braciszka i o tym powiedzieć-powiedziałem z lekkim uśmiechem.
-Następnym razem tak zrobię, a co u ciebie słychać słyszałam, że zaczynacie próby to trasy.
-Tak, tak zaczynamy.
-A co tam u twojej dziewczyny ?
No pięknie i co ja jej teraz miałem powiedzieć. Nie miałem innego wyboru. Opowiedziałem jej o wszystkim.
Gemma w którymś momencie zaczęła płakać. Sam też zacząłem. To było ponad moje siły. Rozłączyłem się i wszedłem do środka.
-Louis jedziemy tam gdzie ostatnio ?
-Skoro prosisz, pewnie.
Ubraliśmy buty, kurtki i wsiedliśmy do samochodu. Pojechaliśmy w to same miejsce co wczoraj.Usiedliśmy na trawie i gapiliśmy się w wodę. Znowu dałem upust swoim emocjom i się rozpłakałem. Tomlinson położył rękę na moim ramieniu. Jeden człowiek co zawsze był o dobrzej porze kiedy był potrzebny.

poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 22

Oczami Harrego

Siedzieliśmy całą czwórką (ja, Lou, Cleo, Conor) w domu dziewczyn. Wszystko jakby straciło na chwilę sens. Operacja się udała, więc chociaż to mnie pociesz, ale najgorsze było odczytać wyniki badań. Zadawałem sobie pytania : Jak? Gdzie? Kiedy? Skąd te dragi i skąd w ogóle taka straszna choroba. Nie chciałem myśleć, że mogę ją stracić. Była dość późna godzina, a my dalej siedzieliśmy i każdy nawzajem się pocieszał. Conor swoją dziewczyną, a mnie Lou. W pewnej chwili usłyszeliśmy przekręcanie się zamka od drzwi. Od razu wiedziałem kto to jest. Uwaga ludzie przyjechała projektantka sław m.in Taylor Swift.


Oczami Cleo

-Roxi ?
-Tak Cleo dokładnie tak się nazywam.-powiedziała wchodząc do domu z walizką
-Ale po co ty tu w ogóle przyjechałaś. Powinnaś wypoczywać na Barbadosie z Georgem.
-Ale jest jeszcze coś takiego jak przyjaźń. Nie mogłam cię tak po prostu zostawić. Wiem, że jest ci ciężko, ale Conor sam ci nie wystarczy-powiedziała z wyrzutami. Miałam ją ochotę udusić za te słowa, ale ma rację.
Conor jest moim chłopakiem i zna mnie od dwóch miesięcy, a Roxi od sześciu lat.

Rano wybraliśmy się całą piątką najpierw do Nando's, a potem do szpitala.Lekarz pozwolił nam wejść do sali Vanessy i trochę posiedzieć. Porozmawialiśmy sobie o różnych rzeczach : o sławie chłopaków, o życiu dosłownie o wszystkim gdy nagle zauważyliśmy, że Vanessa otwiera oczy. Harry od razu popłakał się i ją przytulił, kątem oka dostrzegłam, że ona chce coś powiedzieć, ale nie mogła ? Coś ją blokowało, ale potem jak wszyscy zaczęliśmy się niepokoić Conor zawołał lekarza. Zbadał ją i i poprosił mnie do swojego gabinetu.
-Proszę pani zna pani wyniki, wie pani o udanej operacji wszystko jest z nią fizycznie dobrze, ale z stanem zdrowia jest najgorzej powiem nawet, że stan jest beznadziejny.-powiedział na wstępie. No pięknie co teraz mi powie ?
-O co panu chodzi ?
-Pani siostra już nigdy nie będzie mówić i chodzić, bo choroba AIDS z czasem się pogarsza. Wysiadają narządy mowy, słuchu, wzroku i całe ciało jest bez ruchu no, a potem to wie już pani się umiera i nic nie można na to poradzić. Jak widać po wynikach stan ten już jest osiągnięty i za kilka godzin ona straci wzrok i słuch, a w najbliższe dni umrze.Przykro mi.-powiedział i wyszedł, a ja rozpłakałam się na dobre.Płakałam tam dobre 15 minut aż w końcu poszłam powiedzieć wszystko całej czwórce.

Oczami Conora

Vanessa obudziła się na parę chwil, a potem znowu zasnęła. Czułem, że coś jest nie tak, bo Cleo przyszła cała zapłakana i stanęła nad nami.
-I co z nią ?-spytał Harry.
-Ona ........um..........umrze za kilka dni.-i zaczęłam płakać. To było najgorsze co można było usłyszeć.
Ja z Roxi w to nie dowierzałem, a o Harrym to najlepiej nie wspominać. Zaczął krzyczeć i płakać. Louis musiał go przytulać, głaskać po głowie dosłownie wszystko. Ja musiałem uspokoić Cleo.
Gdy się w końcu uspokoili minęło trochę czasu. Roxi zawiozła Cleo do jej domu z pretekstem " nie martw się zadbam o nią". Jakoś mi się nie chciało w to wierzyć no, ale nie mogłem jej nie pozwolić natomiast my ( ja, Harry i Louis) pojechaliśmy w miejsce gdzie zawsze chodziliśmy razem jak mieliśmy wolne.
Nie chodziłem tu sam, ale też z całym 1D

Oczami Louisa

Postanowiliśmy pojechać z chłopakami do miejsc, które ostatnio bardzo rzadko odwiedzamy, ale które jest tak ważne " naszą bazą wypoczynku".

Usiedliśmy na trawie i wspominaliśmy dawne czasy. Wciąż nie mam pojęcia jak się stało, że jesteśmy najsłynniejszym zespołem na świecie, a Conor też ma swoją sławę, bo żeby zostać zaproszonym do Dubaju to naprawdę wielkie wyróżnienie. Gadaliśmy sobie z Conorem we dwójkę, bo Harry oglądał widok przed nami. Strasznie mi go było żal. Być z dziewczyną 2 miesiące to mało czasu. Nigdy bym tak nie chciał stracić Eleanor, ale w końcu Harry też trochę nam naopowiadał o swoim życiu to i tamto.

________________________________________________________________________________

 Hey wybaczcie spóźnienie, ale nie miałam czasu.
Jak zauważyliście z poprzedniego rozdziału mamy nowego bohatera.
 <-------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że rozdział się podoba, bo pisany na szybko.
Z góry przepraszam za błędy, bo szybko piszę i potem nie chce mi się ich sprawdzać, więc......
Miłego tygodnia ludzie !

Louis Tomlinson ( 24 lat)-
1/5 1D. Ma dziewczynę
Eleanor i wspaniałych 
czworo przyjaciół. Opiekuńczy,
troskliwy, kochający 
marchewki i największy
wariat z 1D.



sobota, 1 marca 2014

Rozdział 21

Oczami Cleo

O 7:00 rano byłam już w szpitalu z Conorem i Harrym w szpitalu. Za kilka minut miała zacząć się operacja mojej siostry. Strasznie się o nią teraz martwię, a co jeżeli lekarze nic nie zdziałają ? Co jeżeli ona będzie musiała jeździć już do końca życia na wózku inwalidzkim. Była niedziela i jak zawsze słoneczna pogoda.
Patrzałam przez okno na końcu korytarza na park i marzyłam, że wszystko się uda, że będziemy żyły z Vanessą w zgodzie z naszymi chłopakami, będziemy cieszyć się życiem.Poczułam jak ktoś podszedł do mnie od tyłu i przytulił mnie. Obróciłam się i zobaczyłam Conora.Przytuliłam się do niego, a on głaskał moje włosy. Byłam teraz kłębkiem nerwów.
-Spokojnie, wszystko będzie dobrze.-powiedział. Nic nie odpowiedziałam tylko jeszcze bardziej się w niego wtuliłam. Kątem oka dostrzegłam Harrego, który chodził po całym korytarzu w jedną i drugą stronę.
Harry też przyprowadził Louisa, bo nie wiedział czy to wszystko wytrzymie. Strasznie zrobiło mi się go żal.

                       4 godziny później

Po czekaniu tych wydłużających się godzin z sali wyszedł lekarz.
-Panie doktorze i co z nią ?-zapytałam.
-Wszytko poszło z planem. Operacja się udała. Teraz tylko musi odpoczywać. Myślę, że pojutrze będzie mogła wrócić do domu.-powiedział z lekkim uśmiechem. Myślałam, że lekkie uczucie radości rozsadzi mnie.
Już miałam wchodzić do jej sali gdy lekarz powiedział.
-Proszę pani jeszcze jedno muszę powiedzieć sądzę, że jako osoba opiekuńcza powinna to pani wiedzieć.-powiedział już bardziej poważnie. Poszłam z nim do jego gabinetu i podał mi kartkę papieru chyba z wynikami badań i dosłownie mnie zamurowało. Vanessa miała we krwi obecność kokainy i to bardzo dużą ilość. Jak ja mogłam na to pozwolić.
-Jak już pani widzi to narkotyki, ale jest jeszcze coś  innego gorszego.-westchnął lekarz i zrobił przerwę.
-No co się dzieję ?
-Pani siostra jest chora na AIDS.-powiedział. Że co ? Moja siostra ma chorobę, która jest nieuleczalna ?
Poszłam do sali, w której leżała moja siostra. Obok niej siedział Conor, a po drugiej stronie Harry trzymający ją za rękę z szklanymi oczami.Podałam mu tą kartkę, bo skoro to jej chłopak ma prawo wiedzieć. Wtedy z jego oczu poleciały łzy. Chyba też nie mógł w to uwierzyć. Wytłumaczyłam to też Lou i mojemu chłopakowi. Byli tym wstrząśnięci.Z jednej strony wiedziałam, że to moja winna.One wiedział gdzie trzymam dragi, bo sama ich niekiedy używałam, a jeśli chodzi o AIDS to co ja mam na to powiedzieć ?
Nie ma pojęcia jak to się stało. Nie dość, że  mogą stracić matkę chorą na raka to jeszcze stracę siostrę chorą na AIDS no bravo Cleo przeszłaś całą siebie ! Harry po dwóch godzinach wyszli z Lou, bo Hazza by nie wytrzymał całego dnia przy jej łóżku.Ja też z Conem poszliśmy, bo teraz Van się jeszcze musi obudzić ze śpiączki. Chciałm gdzieś uciec od tego całego wydarzenia. Conor zaproponował, że pojedziemy do Hyde Park żebym się wyciszyła, uspokoiła i dała upływ emocjom.
Znaleźliśmy jakąś samotną ławkę i usiedliśmy.Jak ja mogła to tego dopuścić ?
Zaczęłam płakać w kurtkę Conora przez co była cała mokra i wilgotna od moich łez.J
Conor tylko przytulał mnie i głaskał po włosach co mi w jakimś stopniu pomagało.Zawsze to leprze niż nic by nie robił.Przesiedzieliśmy tam cały dzień.
Pogadaliśmy, wyjaśniliśmy sprawy i przy tym jeszcze bliżej się poznaliśmy. Gdy mieliśmy już się zbierać zadzwonił mi telefon.

Oczami Roxany

Gdy rano się obudziłam poczułam słodko śpiącego jeszcze Georga u mojego boku. Delikatnie go pocałowałam w policzek żeby się nie zbudził i wygramoliłam się spod kołdry. Poszłam sobie zrobić śniadanie i wyszłam na zewnątrz.
Po śniadaniu udałam się sama na plażę. Było jeszcze dość wcześnie żeby Geo się obudził.
Usiadłam pod wydmami na pisku o gapiłam się na ocean. Fale delikatnie obijały się o brzeg.
Dźwięk ten mnie uspokajał.Po kilku minutach wyciągnęłam telefon i wbiłam numer Cleo.
Dawno z nią nie gadałam, a co gorsza nie widziałam.
Mam nadzieję, że jeszcze nie śpi. Po trzech sygnałach usłyszałam jej lekki, a zarazem zapłakany głos.
-Hej Cleo dzwonię, bo się za tobą stęskniłam stało się coś płakałaś ?-zapytałam zmartwiona.Przyjaciółka wytłumaczyła mi wszystko o wypadku Vanessy, a mi się po prostu zrobiło ciężej na sercu.Powinnam tam być z nią i ją wspierać, ale wiem przecież, że ma Maynarda i on się lepiej nią zaopiekuje niż ja.Pogadałam z nią jeszcze trochę i się rozłączyłam. Pomyślałam, że i tak nie mogę jej tak zostawić.Poszłam do hotelu. Po drodze spotkałam Josha i JJ'a . Gdy weszłam Geo siedział przy stoliku i jadł jajecznicę. Poszłam do sypialni i zaczęłam się pakować. Nie brałam wszystkiego, bo i tak miałam zamiar wrócić na Barbados.
-A dlaczego ty się znowu pakujesz /-spytał George opierając się o futrynę.
-Ja wracam na jakieś 2-3 dni do Londynu, bo muszę pomóc Cleo. Nie jest z nią dobrze.
-Aha spoko, a jakieś konkrety ?
-Jej siostrę potrącił samochód.-powiedziałam na co Shelley wyszeżył źrenice.Pocałowałam go w usta i wyszłam z hotelu kierują się do taxi. Po piętnastu minutach byłam już na lotnisku.Kupiłam bilet i wyleciałam do Londynu. Jedno mnie tylko martwi. Jak przylecę w Londynie będzie chyba 3:00 w nocy.



sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 20

Czytasz=Komentujesz. To nic nie kosztuje.
____________________________________________________________________________

Oczami Harrego
                             Los Angeles

Dzisiaj już wracamy z dwutygodniowej trasy po Stanach i mamy miesiąc wolnego, a w między czasie będziemy na gali Brit Awards 2014. Nareszcie zobaczę się Vanessą. Rany jak ja się za nią stęskniłem. w sumie gadałem z nią tak często jak się dało przez telefon, ale to i tak nie to samo co zobaczyć ją na żywo.
-Harry nie wiem o czym ty myślisz i nawet nie chcę wiedzieć, ale smarujesz masłem rękę Liam'a.-powiedział Louis co sprawiło, że wróciłem do rzeczywistości.
-O kurde Liam przepraszam zamyśliłem się.
-No właśnie widzę.-powiedział rozbawiony Payne. Rozmawialiśmy właśnie o naszej trzeciej płycie. Kurczę to już trzeci studyjny album jak ten czas szybko leci.
-Dobra Harry mamy tego dość idziemy się ubrać.-powiedział oburzony Zayn i wszyscy wstali od stołu z wyjątkiem mnie i Niall 'a, który się śmiał jak opętany.
-Ale co ja takiego zrobiłem ?-spytałem zdziwiony i wypiłem szklankę soku po czym go wyplułem. Co to było za świństwo do cholery ?
-Harry Zayn tak zareagował, bo się zamyśliłeś i zamiast nalać sobie mleka do kawy to  wlałeś mleko do soku.-powiedział Niall i wyszedł. No to teraz wszystko nabrało sensu. Wstałem i poszedłem się ubrać u myć i ułożyć włosy na "styl pana Styles'a" po czym poszedłem z chłopakami do windy i zjechaliśmy na dół gdzie czekało  na nas stado fanek no, ale nie mogliśmy nawet autografów dać, bo jak to powiedział Paul " musimy się spieszyć ". Jasne tylko na co mamy godzinę do odlotu.

                          London
Londyn. Domek znaczy nie dom w Holmes Chaples, ale z Londynem to się mi dom kojarzy.
Dolecieliśmy tu w jakieś 3 godziny czyli mamy oficjalnie wolne. Pożegnałem się z chłopakami, bo przecież nie będę widzieć ich miesiąc. Trochę to dziwne żegnać się z kimś z kim spędzasz każdy dzień, każdą noc i każdą wolną chwilę gdy jestes daleko od domu no, ale miesiąc miesiącem szubko zleci. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do domu, który jest w mojej pamięci od jakiś 4 godzin.Zamknąłem drzwi samochodu, wziąłem walizki i poszedłem do drzwi zapukać. Po chwili w drzwiach stanęła Cleo.
-O Harry ty już wróciłeś ?
-No, widzisz jak te 2 tygodnie szybko zleciały ?
-No właśnie widzę, chodź.-powiedziała i wpuściła mnie do środka.
 Wszedłem i od razu zobaczyłem Conor'a robiącego śmieszną minę na co nie dało się nie uśmiać.
-Cześć Maynard.-powiedziałem i przybiłem z nim piątkę.
-Co jak co, ale przyjaciela takiego jak ja można było zabrać do USA nie ?
-No wiesz ie było miejsca w hotelu.
-Taa, jasne
-Dobra Harry chcesz coś do picia ?-wtrąciła się Cleo.
-Możesz mi dać tylko wodę, a tak w ogóle to gdzie jest Vanessa.-spytałem na co Cleo posmutniała, a Conor chyba też nie wiedział co powiedzieć.Czyżby coś się stało ?
-Vanessę potrącił samochód.-powiedziała. Poczułem jakby serce mi zamarło. Nie mogłem wydusić z siebie ani słowa. Pewnie dlatego wczoraj do mnie nie dzwoniła.-Jak chcesz możesz do niej jechać. Jest w Szpitalu Św. Tomasza.
-Okej dzięki już jadę.-powiedziałem i wybiegłem z domu kierując się do samochodu.Podałem ochroniażowi adres gdzie ma jechać.W szpitalu od razu powiedzieli mi gdzie leży moja dziewczyna.Przed drzwiami sali gdzie leżała o dziwo stał Louis. Co on tur robił ?
-Louis, ale co ty tu robisz nie powinieneś być już w Doncoaster ?
-Wiesz, że to też jest moja przyjaciółka, a twoja dziewczyna. Martwię się o nią tak jak ty.
-Dzięki stary nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy, a wiesz może gdzie znajdę lekarza?
-W sali jest, ale nie można wejść, bo wykonuje jakieś badania. Z tego co już wiem to stwierdził, że to cud, że nie złamała sobie czaszki, bo upadła mocno na głowę i do tego są jakieś małe obrażenia rąk.-powiedział ze smutkiem. Poczułem jak do moich do moich oczu napływają łzy. Czemu ona musi tam teraz leżeć ? Czemu ten samochód nie potrącił mnie ? Po chwili z sali wyszedł lekarz. Wyglądał na przygnębionego.
-Proszę pana i co z nią ?
-Jeśli chodzi o czaszkę to jak już mówiłem cud, ale są inne złe wieści.Dziewczyna ma połamaną kość promieniową w prawej ręce i złamane dwa żebra co doprowadza do tego, że trzeba przeprowadzić dwie bardzo poważne operacje. Przykro mi.-powiedział lekarz i odszedł, a ja zacząłem płakać jak głupi. To nie może być prawda. Dlaczego ona ? Poczułem jak Louis mnie lekko przytulił za to ja go przytuliłem jak misia.
teraz potrzebowałem męskiego ramienia, a tylko Lou był tym co zawsze mógł mnie zrozumieć. Postanowiłem, że pójdę do jej sali skoro nie mogę z nią porozmawiać to chociaż chcę ją zobaczyć. Gdy wszedłem z moich oczu znowu poleciały łzy.
Wziąłem krzesło i usiadłem obok niej.
Dalej płakałem.
Pogładziłem ją po ręce, która nie ucierpiała w wypadku.Była cała zimna zupełnie jak lód.
Van była w śpiączce farmakologicznej, bo przecież jaki to musi być ból, jak się ma połamane żebra.
Za mną stał Tommo trzymający moje ramię.
Był cały wstrząśnięty tym co ją spotkało.
Ja z resztą też. Przez cały dzień byłem przy niej  Lou.Nie odstępowałem jej na krok.
-Harry musimy już iść jest po 22.-powiedział śpiący Louis. wstałem pocałowałem ją delikatnie w czoło i poszedłem.Operacja ma być jutro, więc muszę przy niej być.Musi mieć najważniejsze wsparcie.

Oczami Roxany
                        London
George zabrał mnie najpierw do swojej rodzinnej miejscowości do Bristolu gdzie poznałam jego rodziców i ogromne rodzeństwo, a dzisiaj lecimy do reszty jego zespołu na 2 tygodnie na Barbados.Kurcze, ale się cieszę podobno w tych dniach Rihanna ma tam występować z okazji karnawału.Ale będzie zabawa.
-Roxi idziesz już czy mam ci pomóc ?-krzyknął Geo zdenerwowany.
-Idę już idę bez nerwów.-powiedziałam schodząc z walizkami na dół.
-To jak idziemy ?
-Idziemy.
Geo zapakował walizki do samochodu i pojechaliśmy na lotnisko.
                     Barbados, Bridgetown

No i jesteśmy. Lot trwał około dwóch godzin. Pojechaliśmy z Geo do hotelu gdzie nocowali JJ, Josh i Jaymi.
Wylatywaliśmy o 12:00, a tutaj jest 10:00, więc ciekawe dlaczego nikt nas nie przywitał. Geo zabrał klucz do naszego pokoju.Szczęście, że mieliśmy pokój na parterze. W sumie wolę parter niż piętro 20.George pozwolił mi otworzyć pokój.
-No to jak wchodzimy ?-spytał.
-Naturalnie.-powiedziałam i otworzyłam drzwi.
Widok jaki zobaczyłam sprawił, że opadła mi szczęka. Georgow'i też.Weszliśmy i gapiliśmy się tak na ten pokój z dobre 10 minut.Z moich rozmyślań wyrwało nas pukanie do drzwi, które poszłam otworzyć.Za drzwiami stali chłopcy z Union J.
-Hey bylibyśmy wcześniej gdyby nie JJ, który spał.-powiedział zdyszany Josh.
-Hey przecież mamy wakacje.-powiedział JJ.
-Dobra ubierajcie swoje stroje i idziemy na plażę.-powiedział Jaymi.
Po 15 minutach wszyscy w piątkę kąpaliśmy się w morzu graliśmy w siatkówkę na plaży.
George cały czas mnie gonił i wrzucał do wody. Jak małe dziecko. Na niego to już nie można polegać.
Wieczorem wybraliśmy się do klubu.
Założyłam beżową sukienkę do kolan, białe buty do tego bransoletkę, a włosy rozpuściłam.
Przez cały wieczór Geo nie mógł ode mnie oderwać wzroku. Cały czas się na mnie gapił i tańczył ze mną.
Po dziesięciu piosenkach padałam już z nóg
Musiałam się czegoś mocnego napić.
Geo dosłownie mnie wykończył.

sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 19

Czytasz=Komentujesz. To nic nie kosztuje.

Oczami Conora

Po poznaniu mamy Cleo stwierdziłem, że czas na to aby ona poznała moich rodziców.
Następnego dnia wstałem wcześnie rano umyłem się, ubrałem i pojechałem do domu do, którego jeżdżę zwykle w weekendy. Wszedłem przez bramę i wchodząc po schodach zapukałem do drzwi.
Po kilku minutach w drzwiach stanęła.........Vanessa.
-Conor wiem, że nie powinnam ci tak mówić, ale przychodź w niedziele trochę później okej ?-powiedziała wpuszczając mnie do środka.
-Przepraszam zawsze zapominam. Cleo u siebie ?
-A jak myślisz ?-powiedziała z lekkim uśmiechem na co ja tylko wbiegłem na górę kierując się w stronę białych drzwi.Cicho zapukałem, ale nie uzyskałem odpowiedzii.
Wszedłem, więc po cichu i zobaczyłem śpiącą dziewczynę.Podszedłem do niej, pocałowałem lekko w policzek i usiadłem obok niej.Wpatrywałem się w nią jak w obrazek. Wyglądała jak anioł.Nie, nie wierzę, że to pomyślałem. Po jakiś 15-tu minutach
zaczęła się lekko przebudzać i przeciągać.
Gdy mnie zobaczyła jej oczy zrobiły się pięć razy większe.
-Co ty tutaj robisz ?
-Wstawaj i ubieraj się jedziemy na wycieczkę.
-Gdzie ?
-Do Brighton.
-Po co ?
-Poznasz w końcu moich rodziców.
-A to nie za wcześnie ?
-Skoro ja poznałem twoją mamę to niby dlaczego ty nie masz poznać mojej ?-zapytałem.
Cleo nic nie odpowiedziała tylko pobiegła do łazienki, a gdy wyszła była już cała ubrana, umyta i to wszystko zdążyła zrobić w 10 minut.
-No to jak Conor idziemy na te śniadanie ?
-Ale skąd wiesz, że nie jadłem u siebie ?
-Stąd, że zawsze jak wstajesz wcześnie to nigdy nie jesz, bo  zapomnisz.-powiedziała wychodząc z pokoju. Znała mnie doskonale. Chyba lepiej niż Jack.

                                    Brighton

Oczami Cleo

Do Brighton dojechaliśmy dość szybko chyba jakieś 2 godziny, bo nie było korków.
Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się w stronę drzwi.Momentalnie spanikowałam co chyba zauważył Conor, bo splótł nasze dłonie i się uśmiechnął co trochę mnie uspokoiło. Zapukał do drzwi, ale nikt nie otworzył co go chyba zaskoczyło, bo zaczął szukać w kieszeni kluczy.Byłoby bardzo śmiesznie gdyby ich nie miał no, ale miał i otworzył drzwi. W środku było normalnie. Zwykły dom zwykłych ludzi.
-Ahaaaaaaa co ze mnie za idiota przecież rodzice są w pracy, a w domu jest tylko Jack..Chodź na górę.-powiedział nagle Maynard i w mgnieniu oka znalazł się na górze, a ja za nim. Weszłam do pokoju razem z nim i zobaczyłam zapewne jego brata.
-Cleo to jest mój kochany braciszek Jack.-powiedział z śmiechem po czym podaliśmy sobie z Jack'em ręce no i........na tym się skończyło.
-Chodź pokażę ci jeszcze to co wszyscy chcą zobaczyć.-powiedział i wyszliśmy na ogromy balkon.Widok rozpościerał się na inne domy.
Jest już luty, a nie ma śniegu tylko świeci słońce.
Conor zaproponował, że pójdziemy pozwiedzać miasto, a dopiero potem poznam rodziców, bo skoro są w pracy to na darmo będziemy siedzieć w domu i oglądać telewizję.

Oczami Vanessy

Zbliżał się wieczór. Cleo pojechała z Conorem do Brighton, a Harry jeszcze tydzień posiedzi w Ameryce.
Nie było sensu do niego dzwonić, bo pewnie ma próbę. Zatem ja poszłam jeszcze spakować kilka rzeczy do walizki, którą pakowałam cały dzień.
Było już dość późno, więc gdy tylko skończyłam padłam dosłownie na kanapę i zasnęłam.

                                                  Ranek 05:30

Niechętnie wstałam z kanapy. Byłam w strasznym stanie. Włosy poczochrane, ubranie pogniecione po prostu jakaś masakra. Czym prędzej pobiegłam do łazienki i się ogarnęłam.Ubrałam jeasny, koszulę z Myszką Mickey, czarną bluzę, szare trampki i brązową bransoletkę.Na dworze była dziś ładna, słoneczna pogoda.O godz.6:15 cała nasza dziesiątka miała zbiórkę pod szkołą z dwoma nauczycielami.Nauczyciele nas policzyli, zebrali zgody i wyrazili zgodę na wejście do busu, którym pojechaliśmy na lotnisko.
W międzyczasie dostałam sms-a od Cleo, że dzisiaj dopiero wróci tylko co ja mam do tego jak mnie nie ma tydzień ? Mieliśmy lot o 07:00, ale dojechaliśmy o 6:45, więc i tak nie było czasu.Daliśmy bagaże i popędziliśmy do samolotu.Oczywiście podczas lotu wszyscy się wygłupialiśmy co nie podobało się pasażerom.Lecieliśmy gdzieś godzinę. Na miejscu przywitała nas tak jak w Londynie słoneczna pogoda.
Plan był taki :
-Katedra Notre Dame
-Luwr
-Czas wolny
-Kolacja
Plan był mi obojętny byleby jak najwięcej zwiedzić.Podczas czasu wolnego spacerowałam sobie z moją jedyną przyjaciółką ze szkoły Victorią.Chodziłyśmy tak aż znalazłyśmy się obok jakiegoś francuskiego kiosku. W moje oczy rzuciła się okładka z..........Harrym. Czym prędzej odeszłam na bok i wybrałam numer Styles'a, który znam na pamięć. Nie ważne czy ma wywiad czy nie chcę wyjaśnienia.
-Halo ?
-Harry mógłbyś mi coś wytłumaczyć ?
-Em pewnie, a co ?
-Co ty robisz na okładce jakiejś francuskiej gazety ?
-Emmm czyli już wiesz tak ? Przepraszam tak jakoś wyszło podczas tego wywiadu .
-Jakiego wywiadu ?
-No dziennikarka miała zdjęcie jak trzymamy się za ręce i musiałem opowiadać o tobie, ale nic prywatnego jej nie powiedziałem.
-Na pewno ?
-Tak na pewno.
-Uh okej dziękuję, że mi to wyjaśniłeś, a tak w ogóle to co tam ?
-Teraz jesteśmy aktualnie w Chicago i gramy koncert dzisiaj, a u ciebie co słychać we Francji ?
-Idealnie wiesz musimy się kiedyś tu zabrać we dwoje takie oderwanie od rzeczywistości.-westchnęłam na co Hazza się zaśmiał.-Ale teraz muszę już kończyć.
-Okej to do jutra być może.
-Pa Harry.
-Pa skarbie.-rozłączył się. Cieszę, że mi to wyjaśnił chociaż, bo bym zawału dostała.




sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 18

Czytasz=Komentujesz. To nic nie kosztuje.
_____________________________________________________________________________

Oczami Harrego

Minął już tydzień. Przez dobre pół godziny wisiałem na telefonie i gadałem z moją dziewczyną. Jutro wylatuje  do Paryża na tydzień, więc nie będzie aż tak za mną tęsknić.Natomiast ja jadę z zespołem na wywiad.
Przed wejściem przywitało nas stado fanek. Niestety nie mogliśmy im trochę poświęcić czasu, bo go akurat nie mieliśmy, więc udaliśmy się prosto do ogromnego wieżowca gdzie mieściło się ogromne studio.
Przywitała nas kobieta i zaczęła zadawać pytania.Fani, koncerty, trasa, album aż w końcu zeszło a temat : dziewczyny.Było o Lou i Eleanor, Zaynie i Perrie. O zerwaniu Liama, o Niallu tylko wspomniano jaki by miał ideał dziewczyny no, a potem to się dopiero zaczęło.
Na ekranie wyświetliło się moje zdjęcie i Vanessy jak trzymamy się za ręce i chodzimy po parku.
Nie mogłem w to uwierzyć.Może w Londynie to wiedzą, bo była na gali, ale próbowałem ją kryć, a teraz widzę, że rozpęta się piekło.
-Harry wiemy z z prasy w Londynie, że byłeś z tą dziewczyną na gali, ale widać, że to coś poważniejszego.-powiedziała rozbawiona dziennikarka.
-Zgadza się.-pokiwałem głową z uśmiechem, a chłopcy zaczęli się cicho śmiać.
-Opowiedziałbyś nam coś o niej ?
-Myślę, że nie powinienem. Za jakieś kilka dni media się dowiedzą jak ma na imię, ile ma lat, kim jest, więc myślę, że nie ma sensu o tym rozmawiać.-powiedziałem. Miałem nadzieję, że nie będzie drążyć tego tematu.
-Okej, a więc dobrze nie będziemy cię męczyć, ale mam inne pytanie. Czy myślisz, że związek z tą dziewczyną  to coś poważnego czy tylko zgrywanie przed mediami ?
-Tan związek to po prostu najlepsze co mi się w życiu przytrafiło.
-Czy jeśli twoja dziewczyna jest piękna, mądra i po prostu kochana powiedziałbyś coś takiego o Taylor?
No świetnie już nie wiedziałem co odpowiedzieć. Czy ona mnie musi tak katować pytaniami ?
-Nie, Taylor to była po prostu dziewczyna, która niczego nie brała na poważnie. Była nudna, myślała tylko o sobie i o świecie, który ją otacza. Ja byłem tylko zabawką.
Wszyscy na sali słuchali tego co mówiłem normalnie było mi już tak duszno, że mogłem wskoczyć do lodówki i z niej nie wychodzić.Na tym pytaniu się skończyło.Przed odjazdem poszliśmy jeszcze do fanów i pojechaliśmy na próbę przed koncertem. Byłem zdenerwowany co powie moja dziewczyna jak się dowie.

Oczami Conora

Dzisiaj była sobota.Jak co tydzień spędzałem ją z Cleo. Wychodziliśmy na zakupy, albo do parku lub siedzieliśmy po prostu w domu i oglądaliśmy filmy, ale dzisiaj moja dziewczyna totalnie mnie zaskoczyła.
Powiedziała, że jadę poznać jej rodziców znaczy matkę, bo z ojcem nie utrzymuje kontaktu. Oczywiście kiedyś się zdarzy się, że poznamy swoich rodziców, ale żeby tak wcześnie ? Po obiedzie wsiedliśmy do  samochodu Cleo. Jej mama mieszkała w innej części Londynu prawie na końcu miasta, a Cleo w centrum. Po jakiś 45 minutach dotarliśmy. Jechalibyśmy krócej gdyby nie wielki korek obok Big Ben'u i zahaczenia o KFC.
Gdy dojechaliśmy zobaczyłem, że jej mama mieszka nawet ładnie i chyba bogato. Fakt Cleo jest tylko studentką, ale żeby mieć tyle kasy na jej dom i mamy ?
-Jesteś zdenerwowany ?
-No może trochę, wiesz trochę ryzykujesz. Nie jest może za wcześnie na to ?
-Może i tak, ale zobaczy jak mnie nie będzie w domu możesz przyjechać tutaj, bo na pewno mnie tu znajdziesz ?
-Ale chwila po co tutaj tyle czasu spędzasz z mamą ?- zapytałem. Blondynka tylko spuściło głowę i westchnęła.
-Moja mama ma raka. Niestety jest trochę już za awansowany, więc muszę tu przyjeżdżać żeby jej pomagać i głównie przez to moi rodzice się rozwiedli, a dom został wyremontowny dla mamy ze względu na jej chorobę żeby było jej łatwiej.
-Przepraszam, nie wiedziałem.-powiedziałem. Było mi bardzo jej przykro z tego powodu. Jej mama na pewno jeszcze nie ma czterdziestki i może umrzeć w każdej chwili. Nie czekając na nic wysiadłem z samochodu, otworzyłem dziewczynie drzwi i poszliśmy do domu jej mamy.Jest to bardzo miła, wesoła, i wspaniała kobieta.Mimo choroby stara się żyć normalnie i cieszyć się życiem. Cleo ma szczęście, że ma taką mamę. Na wieść o tym, że jej mama kiedyś umrze nie chcę myśleć. Ona się po prostu załamie.

Oczami Georga

Codziennie zasypiam z nadzieją, że rano obudzę się, a obok mnie będzie słodko spać Roxi lecz budzę się, a jej nie ma.Czuję się jak palant. Jak mogłem pozwolić żeby odeszła przez takie głupstwo.Z Emmą nie utrzymuję kontaktów, bo by było większe zamieszanie.Leżąc tak postanowiłem o nią walczyć. Roxi jest częścią mnie i tak łatwo się nie poddam.Wyszedłem z łóżka i pognałem do toalety. Umyłem zęby, włosy i wziąłem prysznic.Potem poszedłem na dół na śniadanie gdzie siedział Josh. No jak zwykle JJ-a i Jaymi-ego nie ma, bo pojechali na wakacje.Ubrałem strój, który Roxi mi dała na galę miesiąc temu i poszedłem do kwiaciarni po kwiaty. Roxi ma uczulenie na czerwone róże, więc kupiłem bukiet żółtych tulipanów.Potem poszedłem do sklepu z biżuterią i kupiłem naszyjnik z brylantowym sercem.I teraz musiałem zrobić najtrudniejsze.Zadzwonić do Roxi czy mogła by mi poświęcić chociaż 1 minutę.No więc wszedłem w kontakty wybrałem numer Roxi i wcisnąłem zieloną słuchawkę jednak po kilku tykaniach włączyła się poczta głosowa. Wytłumaczyłem jej wszystko i poprosiłem ją aby przyszła dzisiaj  o 16:00 do parku.Chociaż na tą jedną minutę.

            ********************************************************

Siedziałem na ławce z bukietem tulipanów i pudełkiem z naszyjnikiem.Nie wiedziałem czy przyjdzie, ale jeśli to nie zadziała stracę ją na zawsze.Po kilku minutach z daleka dostrzegłem dziewczynę.Miała na sobie czarne wysokie buty, jeansy,czarną kurtkę i rozpuszczone włosy.Czyli jednak przyszła.Zbliżała się coraz szybciej. Gdy była już przy mnie wstałem, a ona na przeciw mnie.Patrzyliśmy sobie chwilę w oczy. Ja ze smutkiem, a ona z..........nienawiścią.
-Chciałem ci tylko powiedzieć, że cię przepraszam i nie ważne jak będę cię przepraszał i tak będziesz to pamiętać, ale zrozum między mną, a nią nic nie było.
-Jak mam ci uwierzyć?
-powiedziała cicho, że ledwo co usłyszałem.Ukląkłem przed nią i wyciągnąłem kwiaty. W tamtej chwili poczułem jakby zatrzymał się czas, cała ziemia, cały świat.
-Wiem, że mi tego nie wybaczysz, nie musisz, ale błagam nie oddalaj się ode mnie, bo tego nie przeżyję. Jeśli to zrobisz stracę cię na zawsze.-powiedziałem. Poczułem, że po policzku spływa mi łza. To samo dostrzegłem u jej oczu.Po chwili pochyliła się nade mną i lekko pocałowała mnie w usta.Jak dobrze było znów tak się poczuć, tak jak świat dla ciebie się nie liczy tylko twoja druga połówka.
-Wybaczam ci, ale nie rób czegoś takiego więcej.-powiedziała i przytuliła mnie.


___________________________________________________________________________

Przepraszam, że tak późno dodaję ten rozdział, ale ten tydzień był masakryczny, bo pierwszy tydzień po feriach, więc sami wiecie.Chciałabym  żebyście może zaczęli kometować ( możecie nawet w innym języku, mi to nie przeszkadza), bo jak widzę ile jest wejść, a ile komentarzy to się robi trochę podejrzane.

                             Have a nice weekend and week guys !
                             See you :)

czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział 17

Czytasz=Komentujesz. To nic nie kosztuje.
___________________________________________________________________________

Oczami Vanessy

Minął dopiero jeden dzień, a ja już tęsknię za Harrym. Tak się zastanawiam co on teraz robi jest 9:30 i nie wiem czy do niego zadzwonić czy nie, ale po kilku minutach mój telefon zaczął wibrować.
Na ekranie wyświetliło się zdjęcie mojego chłopaka. Jak miło znowu było zobaczyć jego uśmiech.Czym prędzej zacisnęłam zieloną słuchawkę i po chwili usłyszałam piękny, nieziemski głos.
-Hey skarbie co u ciebie słychać?-zapytał uradowany Styles.
-Wszystko w porządku, a co u ciebie słychać, miałeś już koncert, która jest u ciebie godzina?
-Po pierwsze jestem strasznie zmęczony, po drugie koncert był niesamowity, a po trzecie 3:40 w nocy.
-Że co!!-wykrzyczałam.-Harry powinieneś spać, a nie gadać ze mną przez telefon!
-No wiem, ale muszę przecież się o ciebie troszczyć nawet jeśli będzie trzeba zadzwonić do ciebie o 3:40 w nocy to zadzwonię bez żadnego dyskutowania.-powiedział. Strasznie mnie tymi słowami wzruszył
-Oh dziękuję Harry. Kocham cię.
-Ja też cię kocham, a teraz mów co słychać.
-No więc za tydzień lecę do Paryża na wycieczkę, bo uzyskałam stypendium!
-Naprawdę, gratuluję widzisz jesteś najmądrzejsza na świecie.-powiedział Hazza co mnie rozśmieszyło. Daleko mi do Einsteina i to bardzo.
-Taa jasne. Wiesz co ja już kończę, bo zaraz mam lekcje.
-Okej miłej nauki kwiatuszku.
-Miłej nocy Harry idź spać już.-powiedziałam poważnie.
-Okej.-westchnął i rozłączył się, a ja poszłam na lekcje.Dzisiaj miałam urwanie głowy. Jeszcze tylko fizyka,matematyka,chemia,geografia,informatyka i historia i do domciu.Po prostu nie ma to jak wtorek.

Oczami Cleo

Wreszcie skoczyły się lekcje gdy wychodziłam ze szkoły z daleka dostrzegłam moją siostrę. Czym prędzej do niej pobiegłam. Była jakaś szczęśliwa. Pewnie jej dzień dobrze minął.
-Hey Van, a coś ty taka rozpromieniona dzisiaj?-szturchnęłam ją w ramie.
-Harry dzisiaj do mnie dzwonił i automatycznie mój stopień humoru się podniósł.
-Aha.
-No, a jak tobie minął siostrzyczko?
-Lepiej nie gadać.-westchnęłam.-Muszę dzisiaj pogadać z Conor'em o tym, że go wczoraj wystawiłam.
-A co się stało?
-Zamiast z nim wyjść poszłam się spotkać z Arturem. Ja daję słowo, że zapomniałam o tym spotkaniu.
-Cleo widzisz co robi z tobą ten chłopak? Oddala cie od Conor'a tylko dlatego żebyś do niego wróciła, a ty się na to nabierasz.-powiedziała Vanessa. W sumie ma rację.Ostatnio w ogóle nie widzę się z Maynardem, ale to przez szkołę.Cała ta rozmowa zaprowadziła na przystanek skąd pojechałyśmy do domu.
Gdy stanęłyśmy u progu naszych drzwi zauważyłyśmy, że są otwarte.
Uchyliłam je lekko i zobaczyłam mojego chłopaka siedzącego na fotelu.Jego wzrok był groźny, a zarazem smutny.Jednak to mnie jeszcze nie zaskoczyło.
-To ja idę na górę.-powiedziała Vanessa i znikła na schodach. Zdjęłam plecak i rzuciłam go obok kanapy.Stanęłam nieruchomo, a Conor wpatrywał się we mnie tym dziwnym wzrokiem.
-Jak tutaj wszedłeś i skąd miałeś klucze?
-Nie miałem, bo gdy zapukałem  otworzyła mi Roxana.-powiedział. No tak ona zawsze miała klucze tak na wszelki wypadek jakby się coś stało. Na niej zawsze można było polegać.-Ale musiała wyjść i powiedziała, że wróci 18:00, więc postanowiłem na ciebie poczekać.
-Aha okej nie ma sprawy.-powiedziałam i usiadłam na kanapie obok fotela na, którym siedział Conor.
Mierzył mnie wzrokiem, a ja nie miałam odwagi na niego spojrzeć.Dopiero teraz zrozumiałam jak wielki błąd popełniłam wobec niego.
-Wytłumaczysz mi to wszystko?-zapytał.
-A co ja mam ci wytłumaczyć. Po prostu zapomniałam o tym spotkaniu przez......-nie dokończyłam. Z moich oczu popłynęły łzy. Conor natychmiast zerwał się z miejsca i przykucnął na przeciwko mnie.
-Przez co zapomniałaś, a tak w ogóle to gdzie byłaś całe popołudnie?
-Z Arturem-przeciągnęłam.
-Z kim?
-Artur to mój były chłopak jeszcze z gimnazjum.To z nim ćpałam przez całe trzy lata aż z nim zerwałam.
-A co on u licha robi w Londynie?
-Przyjechał się uczyć. Stwierdził, że się zmienił.
-A to debil.
-Nie mów tak o nim.-podniosłam głos na chłopaka. Był cały zmartwiony tą sytuacją, a jednocześnie zdziwiony, bo broniłam Artura i nie wiem dlaczego.Co aż tak za nim tęskniłam?
-Obiecaj mi coś.-powiedział Maynard co sprawiło, że podniosłam wzrok na jego oczy.-Wiem, że jesteś odpowiedzialna, ale błagam nie pakuj się znowu w kłopoty. Ja nie wierzę, że przestał brać to tylko płapka na ciebie Cleo, a ja nie chcę cie stracić.
-Wiem, przepraszam będę uważać. Nie martw się Conor nie chcę z nim być.-powiedziałam na co Maynard się zaśmiał i złączył nasze dłonie. Tak mi jego dotyku brakowało, jego uśmiechu, ale przede wszystkim jego bliskości. Conor był dla mnie całym światem. Był opiekuńczy, miły, troskliwy po prostu był sobą. Nie gwiazdorzył. Starał się być niezależny i to mnie w nim rzekło.
To był po prostu chłopak-ideał.
Posiedzieliśmy jeszcze w spokoju 2 godziny.Kiedy Conor stwierdził, że czas się zbierać rozległo się pukanie do drzwi.Poszłam więc otworzyć.Za drzwiami stała rozpłakana blondynka.Wyglądała wręcz strasznie. Cały tusz jej się rozmazał.Czym prędzej wpuściłam ją do środka.

Oczami Roxany

Usiadałam na kanapie w salonie mojej przyjaciółki, która mnie przytuliła. Na nią zawsze można było liczyć. Zastępowała mi rodzinę, przyjaciół, a teraz Georg'a.Nie wierzę, że on mnie tak potraktował.Wszyscy siedzieli w ciszy: Cleo, Conor i Vanessa, która przyniosła mi gorącą herbatę.Tylko mój płacz było słychać.
-Roxi powiesz nam co się stało?-spytała Cleo.
-George mnie zdradził.
-Co!? Ale jak to możliwe?-spytała zszokowana Vanessa.
-No normalnie. Nie czytasz internetu? Geo był w kinie ze swoją przyjaciółką i świetnie się bawili.
-A tak czytałem o tym dziś rano. Kurcze naprawdę mi cię szkoda  jemu naprawdę na tobie zależy no, ale nic ja już lecę. Pa dziewczyny.-powiedział Conor i zniknął za drzwiami. Mój telefon zaczął dzwonić. Wyjęłam go i zobaczyłam zdjęcie Georg'a.Odrzuciłam połączenie i wyłączyłam telefon.
Jeśli jemu naprawdę na mnie zależy to będzie próbował do samego końca.-pomyślałam.
-Cleo mogę dziś u was spać?
-Pewnie.-powiedziała.Dziewczyny poszły na górę się uczyć, a mnie zostawiły samą. Włączyłam telewizor i trafił się jakiś serial plotkarski. Gadali o Geo i tej jego przyjaciółce potem o mnie, a skończyło się na wpisach Georg'a na twterze, że jakie one to były smutne.Nie chciało mi się tego słuchać.
Wyłączyłam telewizor, poszłam się umyć.Woda obmyła mnie z brudu, ale i myśli o tym, że nie mam chłopaka.Powiedziałam dziewczynom, że idę spać i skierowałam się do pokoju obok pokoju Vanessy.
To był mój pokój "zaklepany". Spałam tu zawsze gdy zostawałam u Cleo na noc, albo na wakacje.
Ten pokój był po prostu w moim guście.
Nad łóżkiem fototapeta, a wszędzie mój ulubiony kolor-zielony.Zielony działa uspokajająco.
Wślizgnęłam się pod mięciutką kołdrę.
Jak mi jej brakowało, to był po prostu czysty relaks.
Gapiłam się jeszcze chwilę po całym pokoju. Nic się w nim nie zmieniło.
Meble stoją jak stały, łóżko też, krzesło i biurko też, więc mogę iść spokojnie spać.Zgasiłam lampkę i przytuliłam się do poduszki lecz kogoś mi tu brakowało-Georg'a.

niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 16

Czytasz=Komentujesz. To nic nie kosztuje.
___________________________________________________________________________


Oczami Cleo

Szłam sobie wolno na przystanek. Byłam już po szkole, więc nigdzie się nie spieszyłam jedynie usłyszałam jakiś głośny krzyk za mną.Natychmiast się obróciłam.
-Cleo już myślałem, że mnie nie usłyszysz.-powiedział zdyszany Artur, który najwyraźniej biegł za mną od szkoły aż na przystanek.
-Przepraszam, zamyśliłam się. No więc co chciałeś?
-Chciałem się spytać czy nie poszłabyś ze mną dzisiaj na..........e..
-Randkę?
-Taa no właśnie. Chciałabyś pójść ze mną gdzieś?
-Artur nie gniewaj się, ale......ja mam chłopaka.-wydukałam
-Chłopaka? Myślałem, że nadal jesteś sama i może za mną tęsknisz.-powiedział zawiedziony. Strasznie mi się zrobiło go żal. Chłopak widać za mną tęsknił, a ja musiałam już kogoś mieć.
-Ale ja za tobą baaaaaardzo tęskniłam i cieszę się, że jesteś tutaj ze mną, a jeśli chodzi o randkę to uczyńmy z niej spotkanie po latach. Pójdziemy do parku, do kina i po po prostu spędzimy ten wieczór jako przyjaciele.-poklepałam go lekko w ramię.-A teraz chodź do tego autobusu co nadjeżdża, bo nie będę tu stać jak kołek.-powiedziałam oburzona i wręcz pobiegłam do autobusu, a on za mną.
Gdy weszłam do domu naszedł mnie szok. Moja siostra tańczyła sobie do Klik  Dooooobra?
-Siostra co ci się stało?-próbowałam krzyczeć, ale na próżno, więc wyłączyłam radio.
-Ej jakim prawem!?
-Prawem tego, że chcę wiedzieć o co chodzi. Czemu śpiewasz i tańczysz jakby sylwester był dopiero dzisiaj?- spytałam ją i skrzyżowałam ręce na piersi.
-Skoro musisz już wiedzieć to proszę bardzo.-powiedziała z bananem na gębie i poszła na górę wracając z jakąś nie wielką kartką papieru.-Proszę.-podała mi ją. Zaczęłam czytać i nie mogłam uwierzyć. Vanessa dostała stypendium w wysokości 2000 funtów i leci na wycieczkę edukacyjną do Paryża.
-To jest....niemożliwe.-powiedziałam zszokowana.
-Ja też się bardzo cieszę, ale musisz mi podpisać zgodę.-powiedziała i podała mi kawałek papieru z podpisem dyrektorki. Oczywiście podpisałam jej to. Chociaż przez tydzień nie będę słyszeć o Harrym, 1D i innych pierdołach.

Oczami Roxany

Obudziły mnie promienie słońca dobiegające do mojego pokoju. Wstałam i poszłam na dół do kuchni zrobić sobie jakiekolwiek śniadanie. Włączyłam toster, a potem mały telewizor, który był na stole.Akurat leciało E!Entertaiment-wiadomości. Gadali o aresztowaniu Bieber'a co mnie nie dziwi, że Cyrus zerwała z chłopakiem. Między wierszami dosłyszałam coś o MOIM CHŁOPAKU i to co dosłyszałam wbiło mnie w oparcie krzesła. Były tam zdjęcia Georg'a i tej jego Emmy jak idą do jej domu, George całuje ją w policzek i odchodzi. Czym prędzej zjadłam śniadanie, ubrałam się i pojechałam do centrum handlowego po jakieś plotkarskie gazety. Wszędzie było to samo. Pojechałam do domu mojego chłopaka i zapukałam. Otworzył mi Josh.
-Hey jest George?
-Tak jest, proszę wejdź.-Josh wpuścił mnie do środka. Zdjęłam buty i poszłam do salonu. Shelley siedział na kanapie i gapił się w ekran telewizora na, którym leciał jakiś program z gwiazdami i akurat on nam był. Podeszłam do niego i rzuciłam mu na stolik trzy gazety.Chłopak podniósł się i wziął gazetę do ręki.
-Jak mi chcesz to wytłumaczyć!?
-Roxi to było tylko wyjście do kina nic więcej, a że ty nie mogłaś nigdzie wyjść to wziąłem ją.
-A czyli pocałowałeś ją w policzek dlatego, że z tobą była w kinie!?
-Nic nie rozumiesz to był pocałunek tylko...
-Nie chcę tego słuchać to koniec. Zrywam z tobą.-powiedziałam i wprost wybiegłam z ich domu do samochodu.Pojechałam do Cleo. Wiedziałam, że ona mnie wesprze.


Oczami Conora

Był wieczór. Jechałem do domu mojej dziewczyny.Przed drzwiami stanąłem z pięknym bukietem czerwonych róż.Zapukałem. Otworzyłam mi Vanessa co mnie zdziwiło, bo ona mało co kiedy słyszy pukanie.
-Hey ja do Cleo.
-Nie gniewaj się, ale jej nie ma. Poszła z Arturem gdzieś.
-Em z kim?
-Artur pewnie go nie znasz. To były chłopak Cleo. Przyjechał się tu uczyć i takie tam, a co miałeś się z nią spotkać?
-Tak jeszcze rano o tym rozmawialiśmy, ale skoro jej nie ma to przekaż jej te kwiaty.-powiedziałem zawiedziony. Cleo nigdy mnie jeszcze tak nie wystawiła.
-Okej nie ma sprawy. Dobranoc Conor.-powiedziała i zamknęła drzwi.
-Dobranoc-powiedziałem już do zamkniętych drzwi.
Nie wiedziałem co robić, więc poszedłem na spacer.
Czułem się okropnie. Jak moja własna dziewczyna mogła mnie wystawić. Może zapomniała, że ma się dziś spotkać.Poszedłem sobie w kierunku metra.
Gdy schodziłem mój telefon zaczął wibrować.Wyświetliły się 4 najładniejsze i dobrze mi znane litery. CLEO. Myślałem, że zadzwoniła, ale to był tylko zwykły sms: " Przepraszam, że cię wystawiłam pewnie czujesz się teraz jak jakiś idiota, ale nie gniewaj się na mnie. Bardzo się przejęłam dzisiejszym dniem, że ledwo udało mi się przypomnieć o naszym spotkaniu.Spotkajmy się jutro po szkole o 16:00, albo jak chcesz to przyjdź dzisiaj o 21:00 do mnie. Tęsknię. Cleo <3.
No i mam teraz problem, czy mam jej wybaczyć czy nie.Czy iść do niej teraz czy jutro.


poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 15

Czytasz=Komentujesz. To nic nie kosztuje.
____________________________________________________________________________

Oczami Vanessy

Harry dzisiaj wylatuje do Stanów. Czułam się okropnie po tej wczorajszej rozmowie przez telefon.
Przez to nie chciało mi się wstawać do szkoły. Tak no właśnie to, że młodsi ludzie mają ferie nie znaczy, że ja je mam, bo oczywiście liceum w Anglii nie ma ferii dwa tygodni tylko trzeba czekać do świąt wielkanocnych.Była 06:00 i do tego słońce świeciło. Hmmm ciekawa pogoda jak na styczeń..Cudowny dzień!
-Siostra wstałaś już chodź idziemy.-powiedziała Cleo pukając w drzwi.
-Taaa, już wstaję.
-A poza tym to ktoś na ciebie czeka w salonie.
-Do mnie?-zapytałam zdziwiona. Kto mógł o takiej porze przyjść do mnie.Ubrałam kapcie, szlafrok i popędziłam schodami na dół.Zobaczyłam mojego chłopaka
z czerwoną różą.
-Cześć.-powiedziałam bez uczuć i podeszłam do niego.
-Posłuchaj ja naprawdę wiem, że to co ci wczoraj powiedziałem było nie w porządku. Miałem ci to wcześniej powiedzieć, ale było mi ciężko zabrać się do tej rozmowy. Zdaję sobie sprawę z tego, że jesteś na mnie na pewno wkurzona i to bardzo aż za bardzo, ale nie chciałbym cię stracić przez coś takiego.-powiedział patrząc mi prosto w oczy.
To były najpiękniejsze słowa jakie mogłam usłyszeć w swoim życiu. Może niepotrzebnie tak wczoraj na niego naskoczyłam.
-Wiesz Harry to było bardzo........wzruszające.-po chwili z oczy poleciało kilka łez, ale to nie były łzy z przykrości. To były łzy szczęścia.Podeszłam do niego wzięłam różę i pocałowałam go w usta.Naprawdę nie chciałabym żeby nas związek skończył się po czymś takim. Toby za dużo mnie kosztowało, a co dopiero niego.
-Już nigdy tak nie zrobię przysięgam.-powiedział i przytulił mnie z całej siły, że lewo złapałam oddech.
-Dobra Harold, ale my mamy szkołę z Vanessą za przeproszeniem.-wtrąciła Cleo, która stała na schodach.
-Wiem pamiętam.-zwrócił się do mojej siostry.-Będę do ciebie dzwonił, sms-y pisał, wszystko.-tym razem zwrócił się do mnie.
-Jakoś to przeżyję Pa Harry.
-Pa.-powiedział i pocałował mnie w czoło.Po chwili zniknął za drzwiami,a ja tylko spojrzałam na zegar wiszący obok telewizora.
-Co już 6:45. Ja mam lekcje 07:15. No super Vanessa spóźnisz się.
-Nie spóźnisz się. Conor dziś po mnie przyjeżdża, więc możemy cię podwieść.
-Uh co za ulga.-weschnęłam i pobiegłam na górę się przygotować.

Oczami Cleo

Ubierałyśmy z Vanessą buty, kurtki, a na koniec wzięłyśmy nasze torby.Otworzyłam drzwi z naszego domu i moim oczom ukazał się Conor, który robił jakąś dziwną, psychiczną, ale śmieszną minę.Świetny początek dnia!
-Miałem właśnie zapukać, a ty mnie wyprzedziłaś. To jest nie sprawiedliwe.-powiedział oburzony.
-Trudno, a jak tam w ogóle spotkanie, udało się?
-Em opowiem ci wszystko kiedy indziej, bo teraz to chyba jedziemy do szkoły i widać nie jedziemy sami.-powiedział wskazując na moją siostrę, która po chwili wyszła.
-Tak ja też z wami jadę, a co masz problem?-spytała wkurzona Vanessa i dosłownie wybiegła .
-A tej co się stało?
-Harry wyjechał na 2 tygodnie do Stanów.-powiedziałam zamykając drzwi z domu.
-A no tak wspominał coś tam. Kurcze, szkoda mi jej.
-Mnie też, ale nie drążmy tematu, a tak na marginesie po co ci ten plecak. Idziesz ze mną do szkoły?
-Do szkoły? Pff no coś ty. Ja jadę do Muzeum.
-Gdzie? Do muzeum?-spytałam zaskoczona.
-Tak, bo wiesz na moja "była" przyjaciółka przyjechała do Londynu do pracy. Jest przewodnikiem po Muzeum Historii Naturalnej, więc idę je pozwiedzać.
-Chyba raczej  idziesz jej dokuczać.-powiedziałam co sprawiło, że Maynard na mnie spojrzał groźnym wzrokiem.
-Wiesz Cleo chodź do tego samochodu już.-westchnął po czym wsiedliśmy do jego samochodu, zapieliśmy pasy i pojechaliśmy do szkoły.Gdy dotarliśmy Conor pocałował mnie na do widzenia co nie trwało krótko.
-Oh no weźcie przestańcie co.-powiedziała Vanessa.
-Przepraszam nie chciałem ci przypominać o tym, że nie ma twojego chłopaka.-powiedział Conor .Spiorunowałam go wzrokiem co sprawiło, że zaszył się w siedzeniu.
-Żegnam, bo nawet starsi ludzie ode mnie nie potrafią zachować się jak należy.-powiedziała i wychodząc z trzasnęła drzwiami i podążyła do szkoły.
-Conor coś ty narobił.
-No ja przepraszam. Taką mam naturę i nic na to nie poradzę.
-Dobra ja lecę cześć. Spotkamy się jeszcze dzisiaj wieczorem?-spytałam się przytulając go.
-Pewnie przyjadę ok. 20:00 do ciebie.
-Super to cześć.
-Cześć skarbie.-powiedział. Wyszłam z jego samochody i poszłam do SWOJEJ szkoły, która była obok liceum mojej siostry. Obejrzałam się za siebie jeszcze i patrzałam jak mój chłopak odjeżdża.


Oczami Georga

Wyszedłem z mieszkania mojej dziewczyny. Nie miałem pojęcia co robić. Roxi ma pracę, a zespołu też nie ma. Jaymi pojechał na Hawaje, JJ siedzi u Cat, a Josh no jak to Josh-leń. Wtedy przypomniała mi się Emma.
Wybrałem jej numer i wcisnąłem zieloną słuchawkę.
-Słucham?
-Hey Em to ja Geo.
-A George Hey co u ciebie słychać?
-Nuda. Właśnie dzwonię do ciebie w tej sprawie. Chciałabyś gdzieś ze mną wyskoczyć?
-Wiesz, i tak nie mam nic innego do roboty więc czemu nie. Co proponujesz?
-Kino.
-Okej to przyjdź po mnie za pół godziny.
-Spoko już lecę.Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Rozłączyłem się I naszła mnie myśl, że powinienem się biegną przebrać. Nie chcę wyglądać jak trup przy Emmie.Pobiegłem, więc do domu. Zapukałem. Trochę to trwało zanim Josh mi otworzył, a gdy już otworzył
wbiegłem jak burza.
-Hey Geo, a dokąd ci się tak spieszy?-ledwo co to dosłyszałem.Ubrałem czarne spodnie, buty, koszulkę w białe niewielkie kropki i czarną bluzę chociaż można to nazwać garniturem  i pobiegłem schodami na dół.Przed lustrem ułożyłem sobie włosy.
-Shelley, a ty gdzie się tak ubrany wybierasz na pogrzeb?-spytał Cuthber wchodząc do przedsionka.
-Hahaha bardzo śmieszne. Idę do kina.-powiedziałem i wyszedłem ledwo co słyszałem , słowo "powodzenia" Josha.
Poszedłem po Emmę, która zaraz wyszła. Wyglądała wręcz bardzo ładnie. Turkusowa sukienka świetnie grała z jej niebieskimi szpilkami i blond włosami.
Gdy byliśmy już w kinie było małe zamieszanie na jaki film idziemy. Wyszło, że obejrzymy "Wilk z Wall Street".
Było naprawdę śmiesznie. Muszę przyznać, że bardzo miło spędziliśmy razem czas. Najpierw w kinie, a potem w Mc Donald's.Odprowadziłem Emmę do domu. Pocałowałem na pożegnanie w policzek i poszedłem do swojego. Tym razem otworzyłem kluczami.Zdjąłem bluzę i powiesiłem. Weszłem do salonu gdzie Josh ( jakby ktoś inny) czytał jakiś artykuł na necie.
-To i tak same kłamstwa.-powiedziałem opierając się o oparcie kanapy.
-Może, ale przeczytaj se to.-podał mi laptopa.
                  "GEORGE SHELLEY JUŻ NIE JEST SINGLEM?"
"DZISIAJ GEORGE BYŁ WIDZIANY W KINIE Z ŁADNĄ BLONDYNKĄ. OBEJMOWALI SIĘ, TRZYMALI SIĘ ZA RĘCE I CHODZĄ PLOTKI, ŻE POCAŁOWALI SIĘ W DRODZE DO DOMU, PONIEWAŻ CZŁONEK UNION J ODPROWADZIŁ DZIEWCZYNĘ DO DOMU, A JAK WY MYŚLICIE PASOWALIBY DO SIEBIE?"
-Ciekawe co twoja dziewczyna na to powie stary.

Oczami Conora

Tak jak zamierzałem pojechałem do Muzeum Historii Naturalnej.
Gdy weszłem do środka. Przywitał mnie ogromny dinozaur.Rozglądałem się po całym budynku, ale nigdzie jej nie znalazłem. 
Już miałem wychodzić gdy na kogoś wpadłem. Dziewczyna upadła. Natychmiast ją podniosłem.
-Nic ci nie jest?
-Wszystko w porządku.-dziewczyna spojrzała na mnie i uśmiechnęła się przelotnie.-Conor!
-Jessy? A ty dopiero teraz zaczynasz pracę?
-Tak dopiero teraz, a po co tu w ogóle przyszedłeś? Myślałam, że spędzasz czas ze swoją dziewczyną.
-Cleo? Nie, ona ma studia.
-Studiuje to naprawdę super i to jeszcze w Londynie.
-Taaa, a ja właściwie przyszedłem do ciebie. Przydałby mi się przewodnik co by mnie oprowadził po tym muzeum,a pani wydaje się godna nim zostać.
-No to ma pan szczęście, bo się zgadzam.-powiedziała i poszła, a ja za nią.Oczywiście nie obyło się bez wygłupów ( i to jeszcze w muzeum)! Na końcu zrobiliśmy sobie zdjęcie przy tym wielkim dinozaurze w głównej sali. Nie wiem czemu, ale Jessica pocałowała mnie w policzek na zdjęciu.Nie wiem czemu to zrobiła, le nie a tym nic złego. Potem poszliśmy na obiad, a potem pozwiedzaliśmy CAŁY Londyn. Nie żebym go nie znał, bo znam go doskonale, ale chciałem spędzić trochę czasu z Jessy. Przez te niecałe dwa dni stała mi się naprawdę bliską osobą.




piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział 14

Oczami Cleo

Gdy się obudziłam na zegarku widniała 10:00. No tak wczoraj Conor odwiózł mnie dość późno, ale nie mogę na to narzekać. Nie jego wina. Wstałam i poszłam na dół zrobić śniadanie. Vanessy jeszcze nie było. No co się dziwić pewnie nocuje u Harreg'o i to jeszcze bez mojego pozwolenia. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść płatki. Później umyłam talerz i pognałam do mojego pokoju się ubrać i umyć.
Zeszłam do salonu i włączyłam telewizor. Po jakiejś godzinie ktoś zadzwonił do drzwi. Pewnie moja siostra nie wzięła kluczy. Poszłam otworzyć drzwi i spojrzałam jak to mówię w "kuklok". Za drzwiami stał jakiś chłopak. Pierwsze co mi przyszło do głowy to Conor, ale dzisiaj nie miałam się z nim spotkać, więc otworzyłam po po prostu drzwi i stanęłam jak wryta.
-Artur?
-Tak to ja we własnej osobie.-powiedział z uśmiechem na twarzy.  Artur był moim byłym chłopakiem jeszcze w gimnazjum w Glasgow. Chodziliśmy ze sobą 2 lata, ale później go rzuciłam ze względu na narkotyki.
-Co ty tu robisz?
-Przyjechałem się uczyć. Rodzice zmienili mi szkołę z prywatnej na publiczną i będę chodzić do London Academy of Music and Dramatict Art.
-Naprawdę ? Kurcze, ale ty masz szczęście.Wejdziesz ?
-Pewnie.-wszedł do domu, zdjął buty i zaczął się rozglądać.
-Super mieszkanko.
-Ehm wiem, chcesz coś do picia kawa, herbata, sok?
-Może być herbata.
-Okej to siadaj, a ja zaraz wrócę. Po 15 minutach siedziałam już z chłopakiem na kanapie i byliśmy pogrążeni w rozmowie. Wiele się u niego zmieniło. Już nie ćpie, bo odwyki mu pomogły, a nauka u niego wygląda perfekcyjnie. Z resztą nasze szkoły nie są tak daleko oddalone od siebie, więc być może będziemy razem wracać czasami. Dowiedziałam się też, że mieszka kilka domów dalej, więc będziemy mieć ze sobą kontakt. Nagle ktoś wszedł do domu tak bez pukania. Oczywiście to była Vanessa, bo jakby mogło być inaczej. Na nasz widok stanęła jak słup.
-Cleo co tu robi ten idiota!?
-Nie nazywaj go tak, bo już nim nie jest. Zmienił się.-stanęłam w jego obronie.
-Nie jest przecież nie pamiętasz jak z nim brałaś amfę itp.?
-Pamiętam, ale...
-Nie ma żadnych, ale ma stąd wyjść, bo tego pożałuje.-powiedziała i poszła na górę z walizkami. Stałam przy nim i patrzyłam na schody jak dziewczyna znika mi z oczu. Ogarnął mnie smutek, bo nie potrafiła zrozumieć tego wszystkiego.
-Wiesz ja już chyba pójdę.-powiedział Artur. Wstał i podążał do drzwi.Poszłam za nim.
-Nie złość się na nią, pamiętasz jaka ona jest.-powiedziałam opierając się o futrynę.
-Pamiętam nie jestem zły. To jak jutro się spotykamy po szkole? O której kończysz ?
-14:30
-Super, ja mam do 14:15, bo to inna szkoła więc mogę cie odprowadzić jeśli chcesz.
-Em jasne .
-Okej do do jutra Cleo.-powiedział. pocałował mnie w policzek i wyszedł.
-Do jutra.


Oczami Conora

Cały dzień dziś nic nie robiłem. Oprócz zjedzenia obiadu, śniadania i słuchania muzyki w łóżku to nic nie zrobiłem. Dopiero o 15:00 zacząłem się szykować, bo miałem wyjść z Jack'em i naszą " byłą" przyjaciółką.
Tak naprawdę to nie wiem po co tam idę. Nie widziałem się z nią dobre 5 lat, a Jack mnie wyciąga. Może po prostu on chce iść żeby ją nie wiem poderwać, a mnie wystawi. No cały Jack no, ale nie wyciągajmy pochopnych wniosków.
Poszedłem do mojego "pokoju-garderoby". Zawsze Cleo gdy widziała ten pokój to mówiła, że to jest kopalnia ubrań.Śmieszne określenie.
Ubrałem czarne spodnie, szarą bluzkę i do tego jeansową bluzę.
Poszedłem do łazienki umyć zęby, bo nie chciało mi się ich myć rano.
Potem jeszcze umyłem włosy i próbowałem ułożyć sobie fryzurę.
Spędziłem w tej łazience dobre pół godziny.
Ubrałem czarne buty z białą podeszwą, zamknąłem na klucz drzwi i poszedłem do samochodu.Miałem jeszcze czas więc zadzwoniłem do mojej dziewczyny. Skoro nie miałem się z nią spotkać to chociaż do niej zadzwonię. Nie będę taki bezczelny. Wybrałem jej numer i wcisnąłem zieloną słuchawkę. Po chwili mogłem usłyszeć miły i lekki głos.
-Halo?
-No cześć amorku.
-Amorku !? Conor od kiedy ty tak do mnie mówisz?
-To zawsze poprawia humor.
-No i masz rację, bo poprawiło.
-Co porabiasz?
-A nic nad książkami wzdycham, bo jutro szkoła i muszę sobie pewnie materiały przypomnieć.
-Ciekawe to ?
-Aż za ciekawe-zaśmiałem się.
-No widzisz, a ja nic nie muszę się edukować.
-Może i tak, ale ja na pewno będę mądrzejsza niż ty.
-Zraniłaś mnie.-powiedziałem udawając, że płacze.
-Bardzo śmieszne wiesz. Dobra ja kończę, bo jeszcze mam trochę tego.
-Dobrze nie będę ci przeszkadzał. Trzymaj się. Pamiętaj, że cię kocham.
-Ależ ja to doskonale pamiętam.Dobra też cię kocham. Pa Maynard.
-Pa skarbie.-powiedziałem i rozłączyłem się. Odpaliłem silnik i pojechałem do KFC. Oczywiście nie ma gdzie zaparkować, ale jakoś udało mi się to. Wysiadłem i zmierzałem do wyjść. Zacząłem szukać Jack'a i go znalazłem tylko, że na górze. KFC w Londynie było jednym z największych w Londynie.Podszedłem do stolika.Dziewczyna natychmiast obróciła się  i wstała.
Oniemiałem.
Wyglądała tak jakoś inaczej.
Kilka lat temu miała okulary i krótkie włosy niczym kujon i dlatego nie chciałem z nią być, a teraz?
Długie brązowe włosy, lekki makijaż, szkła kontaktowe i do tego styl. Typowy dla kogoś takiego, ale na niej to leżało wręcz idealnie.
-Hey Conor to ja Jessica pamiętasz mnie?-spytała.
Jej głos był jakiś inny. Bardziej kobiecy, ale za to śliczny.Jakbym nigdy go nie słyszał.
-Teraz dopiero mi się cała przypomniałaś.-dosiadłem się.
-Naprawdę ? A co sprawiło, że sobie przypomniałeś?
-Oczy.-stwierdziłem. Co jak co, ale mimo, że nie przepadałem za nią kiedyś, miała piękne zielone oczy niczym polna trawa.
-Hahaha, a jednak ozy.-powiedział Jack.To co zamawiamy?
-Ja zamawiam tylko duże frytki i colę. Nie chce już mi się nic jeść. Wystarczył mi już obiad.-westchnąłem.
-A ty Jessy?-spytał Jack.
-Emmmmm ja zamawiam to samo co Conor.-powiedziała z uśmiechem na twarzy. Miała piękny uśmiech.
-Okej dobra idę.- Jack się oddalił ,a my zostaliśmy we dwoje.
-Muszę ci powiedzieć, że się bardzo zmieniłaś i to pozytywnie.-zacząłem.
-Eh dzięki, ale ty też się zmieniłeś. Zostałeś gwiazdą estrady. Koncertujesz, udzielasz wywiadów i masz rzezsze fanów, a ja ? Ja jestem tylko uczennicą
 -A po co przyjechałaś do Londynu ?
-Praca.
-O, dostałaś pracę ?
-Tak będę przewodnikiem po Muzeum Historii Naturalnej.
-Serio ? To super. Kiedyś wpadnę obejżeć.
-Taaaa jasne i pewnie będę cię oprowadzać.-powiedziała. Zaśmialiśmy się.
-Hey gadatliwi państwo z czego się tak śmiejecie?-powiedział Jack, który przyszedł z naszym zamówieniem.
-Z niczego.-powiedzieliśmy razem i po tym znowu zaczęliśmy się śmiać.Jack się tylko na nas popatrzył i zaczęliśmy znowu rozmowę tak jakby na nowo.Przy czym się lepiej poznaliśmy.

Oczami Vanessy

-Nie wiem po co tu ten "dupek" Artur przyszedł, ale nie chcę żeby się kręcił.
-Postaraj się go chociaż zrozumieć. On się zmienił i chce dobrze nie potrafisz tego zrozumieć? -powiedziałam do mojej siostry, która najwidoczniej była obrażona.
-Zrozumieć? Cleo on cię che znowu wykorzystać, a ja nie chcę żebyś znowu przez to przechodziła.
-Wiem, ale postaraj się chociaż być dla niego miła. Tobie nic nie zrobił.
-Oh no dobra, ale ten jeden jedyny raz, ale jak coś ci zrobi to nie przychodź do mnie, bo ci nie pomogę.
-Dziękuję siostrzyczko.-powiedziała i mnie przytuliła. Nagle mój telefon zaczął dzwonić.Poszłam na górę żeby odebrać.
-Halo?
-Hej co słychać? -powiedział Harry.
-A nic zaraz pójdę się uczyć, a ty co robisz?
-Pakuję się do trasy.-powiedział przeciągając ostatnie słowo.
-Trasy? Jakiej trasy Harry?
-No, bo 19 stycznia wylatuję do Stanów na dwa tygodnie i problem jest w tym, że cie nie mogę zabrać ze sobą.
-Słucham? Ale dlaczego? Mam cię nie widzieć 2 tygodnie? Harry czy ty oszalałeś?-krzyczałam do słuchawki.
-Nie, nie zwariowałem. Ja naprawdę bardzo cię przepraszam, ale nie wiedziałem jak ci to powiedzieć.
-Już się tłumacz okej, ale nie mogę w to uwierzyć. Tyle dni bez ciebie. Boże święty.
-Przepraszam. Cześć.-powiedział i rozłączył się tak po prostu.
Rzuciłam telefonem na łóżko.
Jak on mi mógł czegoś tak ważnego mi nie powiedzieć. Dopiero kilka dni przed jego wyjazdem się o tym dowiaduje.
Po moich policzkach momentalnie zaczęły spływać łzy, ale nie wybuchłam płaczem.
Było mi po prostu przykro, że mi to teraz powiedział.
Do pokoju weszła Cleo.
-Wszystko w porządku siostra? -powiedziała i spojrzała na mnie.-Czy ty płaczesz?-nic nie odpowiedziałam tylko wtuliłam się w nią.
-Harry wyjeżdża na 2 tygodnie do Stanów i to beze mnie.
-Przykro mi, ale nie wiń go to jego praca.
-Wiem nie winię go za to.
-Chodź.-Cleo wzięła mnie za rękę i poszłyśmy do salonu.
-Co ty wyprawiasz"-spytałam oburzona.
-Obejrzymy sobie film i to nie byle jaki, bo to będzie Shrek.-powiedziała na co ja się zaśmiałam. Po chwili siedziałyśmy już na kanapie i oglądaliśmy pierwszą część tego zielonego ogra.

Oczami Roxany

Wczorajszy wieczór spędziłam bardzo przyjemnie w towarzystwie mojego chłopaka i jego przyjaciółki.
Jest bardzo miła, ale w pewnych momentach miałam wrażenie, że Geo odpychał mnie i za bardzo zajął się Emmą no, ale nie widzieli się szmat czasu, więc go nie winię za to. Niech ma trochę wolności chłopak.
-O czym tak myślisz?- spytał mnie Geo wchodząc do mojego mieszkania. No tak on nigdy nie raczył zapukać, wchodził jak do siebie.Na dodatek dzisiaj miał ze sobą trzy kawy.Kawa to jego największe uzależnienie.
-A o niczym ważnym, a ty powiedz mi czy masz kiedyś taki dzień kiedy tej kawy nie pijesz?
-Eeeeee.
-Tak myślałam.-i rzuciłam w niego ładną skurzaną kurtką.
-To dla mnie?
-Pogieło cie? To dla Eminem'a a nie dla ciebie.
-Naprawdę? Mogę przymierzyć?-spytał mnie na co pokiwałam twierdząco głową.Chłopak ubrał się w nią.
Wyglądał zabójczo przystojnie.
-I jak?-spytał. Podeszłam do niego i poprawiła mu kołnierzyk.
-Teraz cudownie.-powiedziałam na co Geo się uśmiechnął i pocałował mnie w usta.