sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 20

Czytasz=Komentujesz. To nic nie kosztuje.
____________________________________________________________________________

Oczami Harrego
                             Los Angeles

Dzisiaj już wracamy z dwutygodniowej trasy po Stanach i mamy miesiąc wolnego, a w między czasie będziemy na gali Brit Awards 2014. Nareszcie zobaczę się Vanessą. Rany jak ja się za nią stęskniłem. w sumie gadałem z nią tak często jak się dało przez telefon, ale to i tak nie to samo co zobaczyć ją na żywo.
-Harry nie wiem o czym ty myślisz i nawet nie chcę wiedzieć, ale smarujesz masłem rękę Liam'a.-powiedział Louis co sprawiło, że wróciłem do rzeczywistości.
-O kurde Liam przepraszam zamyśliłem się.
-No właśnie widzę.-powiedział rozbawiony Payne. Rozmawialiśmy właśnie o naszej trzeciej płycie. Kurczę to już trzeci studyjny album jak ten czas szybko leci.
-Dobra Harry mamy tego dość idziemy się ubrać.-powiedział oburzony Zayn i wszyscy wstali od stołu z wyjątkiem mnie i Niall 'a, który się śmiał jak opętany.
-Ale co ja takiego zrobiłem ?-spytałem zdziwiony i wypiłem szklankę soku po czym go wyplułem. Co to było za świństwo do cholery ?
-Harry Zayn tak zareagował, bo się zamyśliłeś i zamiast nalać sobie mleka do kawy to  wlałeś mleko do soku.-powiedział Niall i wyszedł. No to teraz wszystko nabrało sensu. Wstałem i poszedłem się ubrać u myć i ułożyć włosy na "styl pana Styles'a" po czym poszedłem z chłopakami do windy i zjechaliśmy na dół gdzie czekało  na nas stado fanek no, ale nie mogliśmy nawet autografów dać, bo jak to powiedział Paul " musimy się spieszyć ". Jasne tylko na co mamy godzinę do odlotu.

                          London
Londyn. Domek znaczy nie dom w Holmes Chaples, ale z Londynem to się mi dom kojarzy.
Dolecieliśmy tu w jakieś 3 godziny czyli mamy oficjalnie wolne. Pożegnałem się z chłopakami, bo przecież nie będę widzieć ich miesiąc. Trochę to dziwne żegnać się z kimś z kim spędzasz każdy dzień, każdą noc i każdą wolną chwilę gdy jestes daleko od domu no, ale miesiąc miesiącem szubko zleci. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do domu, który jest w mojej pamięci od jakiś 4 godzin.Zamknąłem drzwi samochodu, wziąłem walizki i poszedłem do drzwi zapukać. Po chwili w drzwiach stanęła Cleo.
-O Harry ty już wróciłeś ?
-No, widzisz jak te 2 tygodnie szybko zleciały ?
-No właśnie widzę, chodź.-powiedziała i wpuściła mnie do środka.
 Wszedłem i od razu zobaczyłem Conor'a robiącego śmieszną minę na co nie dało się nie uśmiać.
-Cześć Maynard.-powiedziałem i przybiłem z nim piątkę.
-Co jak co, ale przyjaciela takiego jak ja można było zabrać do USA nie ?
-No wiesz ie było miejsca w hotelu.
-Taa, jasne
-Dobra Harry chcesz coś do picia ?-wtrąciła się Cleo.
-Możesz mi dać tylko wodę, a tak w ogóle to gdzie jest Vanessa.-spytałem na co Cleo posmutniała, a Conor chyba też nie wiedział co powiedzieć.Czyżby coś się stało ?
-Vanessę potrącił samochód.-powiedziała. Poczułem jakby serce mi zamarło. Nie mogłem wydusić z siebie ani słowa. Pewnie dlatego wczoraj do mnie nie dzwoniła.-Jak chcesz możesz do niej jechać. Jest w Szpitalu Św. Tomasza.
-Okej dzięki już jadę.-powiedziałem i wybiegłem z domu kierując się do samochodu.Podałem ochroniażowi adres gdzie ma jechać.W szpitalu od razu powiedzieli mi gdzie leży moja dziewczyna.Przed drzwiami sali gdzie leżała o dziwo stał Louis. Co on tur robił ?
-Louis, ale co ty tu robisz nie powinieneś być już w Doncoaster ?
-Wiesz, że to też jest moja przyjaciółka, a twoja dziewczyna. Martwię się o nią tak jak ty.
-Dzięki stary nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy, a wiesz może gdzie znajdę lekarza?
-W sali jest, ale nie można wejść, bo wykonuje jakieś badania. Z tego co już wiem to stwierdził, że to cud, że nie złamała sobie czaszki, bo upadła mocno na głowę i do tego są jakieś małe obrażenia rąk.-powiedział ze smutkiem. Poczułem jak do moich do moich oczu napływają łzy. Czemu ona musi tam teraz leżeć ? Czemu ten samochód nie potrącił mnie ? Po chwili z sali wyszedł lekarz. Wyglądał na przygnębionego.
-Proszę pana i co z nią ?
-Jeśli chodzi o czaszkę to jak już mówiłem cud, ale są inne złe wieści.Dziewczyna ma połamaną kość promieniową w prawej ręce i złamane dwa żebra co doprowadza do tego, że trzeba przeprowadzić dwie bardzo poważne operacje. Przykro mi.-powiedział lekarz i odszedł, a ja zacząłem płakać jak głupi. To nie może być prawda. Dlaczego ona ? Poczułem jak Louis mnie lekko przytulił za to ja go przytuliłem jak misia.
teraz potrzebowałem męskiego ramienia, a tylko Lou był tym co zawsze mógł mnie zrozumieć. Postanowiłem, że pójdę do jej sali skoro nie mogę z nią porozmawiać to chociaż chcę ją zobaczyć. Gdy wszedłem z moich oczu znowu poleciały łzy.
Wziąłem krzesło i usiadłem obok niej.
Dalej płakałem.
Pogładziłem ją po ręce, która nie ucierpiała w wypadku.Była cała zimna zupełnie jak lód.
Van była w śpiączce farmakologicznej, bo przecież jaki to musi być ból, jak się ma połamane żebra.
Za mną stał Tommo trzymający moje ramię.
Był cały wstrząśnięty tym co ją spotkało.
Ja z resztą też. Przez cały dzień byłem przy niej  Lou.Nie odstępowałem jej na krok.
-Harry musimy już iść jest po 22.-powiedział śpiący Louis. wstałem pocałowałem ją delikatnie w czoło i poszedłem.Operacja ma być jutro, więc muszę przy niej być.Musi mieć najważniejsze wsparcie.

Oczami Roxany
                        London
George zabrał mnie najpierw do swojej rodzinnej miejscowości do Bristolu gdzie poznałam jego rodziców i ogromne rodzeństwo, a dzisiaj lecimy do reszty jego zespołu na 2 tygodnie na Barbados.Kurcze, ale się cieszę podobno w tych dniach Rihanna ma tam występować z okazji karnawału.Ale będzie zabawa.
-Roxi idziesz już czy mam ci pomóc ?-krzyknął Geo zdenerwowany.
-Idę już idę bez nerwów.-powiedziałam schodząc z walizkami na dół.
-To jak idziemy ?
-Idziemy.
Geo zapakował walizki do samochodu i pojechaliśmy na lotnisko.
                     Barbados, Bridgetown

No i jesteśmy. Lot trwał około dwóch godzin. Pojechaliśmy z Geo do hotelu gdzie nocowali JJ, Josh i Jaymi.
Wylatywaliśmy o 12:00, a tutaj jest 10:00, więc ciekawe dlaczego nikt nas nie przywitał. Geo zabrał klucz do naszego pokoju.Szczęście, że mieliśmy pokój na parterze. W sumie wolę parter niż piętro 20.George pozwolił mi otworzyć pokój.
-No to jak wchodzimy ?-spytał.
-Naturalnie.-powiedziałam i otworzyłam drzwi.
Widok jaki zobaczyłam sprawił, że opadła mi szczęka. Georgow'i też.Weszliśmy i gapiliśmy się tak na ten pokój z dobre 10 minut.Z moich rozmyślań wyrwało nas pukanie do drzwi, które poszłam otworzyć.Za drzwiami stali chłopcy z Union J.
-Hey bylibyśmy wcześniej gdyby nie JJ, który spał.-powiedział zdyszany Josh.
-Hey przecież mamy wakacje.-powiedział JJ.
-Dobra ubierajcie swoje stroje i idziemy na plażę.-powiedział Jaymi.
Po 15 minutach wszyscy w piątkę kąpaliśmy się w morzu graliśmy w siatkówkę na plaży.
George cały czas mnie gonił i wrzucał do wody. Jak małe dziecko. Na niego to już nie można polegać.
Wieczorem wybraliśmy się do klubu.
Założyłam beżową sukienkę do kolan, białe buty do tego bransoletkę, a włosy rozpuściłam.
Przez cały wieczór Geo nie mógł ode mnie oderwać wzroku. Cały czas się na mnie gapił i tańczył ze mną.
Po dziesięciu piosenkach padałam już z nóg
Musiałam się czegoś mocnego napić.
Geo dosłownie mnie wykończył.

sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 19

Czytasz=Komentujesz. To nic nie kosztuje.

Oczami Conora

Po poznaniu mamy Cleo stwierdziłem, że czas na to aby ona poznała moich rodziców.
Następnego dnia wstałem wcześnie rano umyłem się, ubrałem i pojechałem do domu do, którego jeżdżę zwykle w weekendy. Wszedłem przez bramę i wchodząc po schodach zapukałem do drzwi.
Po kilku minutach w drzwiach stanęła.........Vanessa.
-Conor wiem, że nie powinnam ci tak mówić, ale przychodź w niedziele trochę później okej ?-powiedziała wpuszczając mnie do środka.
-Przepraszam zawsze zapominam. Cleo u siebie ?
-A jak myślisz ?-powiedziała z lekkim uśmiechem na co ja tylko wbiegłem na górę kierując się w stronę białych drzwi.Cicho zapukałem, ale nie uzyskałem odpowiedzii.
Wszedłem, więc po cichu i zobaczyłem śpiącą dziewczynę.Podszedłem do niej, pocałowałem lekko w policzek i usiadłem obok niej.Wpatrywałem się w nią jak w obrazek. Wyglądała jak anioł.Nie, nie wierzę, że to pomyślałem. Po jakiś 15-tu minutach
zaczęła się lekko przebudzać i przeciągać.
Gdy mnie zobaczyła jej oczy zrobiły się pięć razy większe.
-Co ty tutaj robisz ?
-Wstawaj i ubieraj się jedziemy na wycieczkę.
-Gdzie ?
-Do Brighton.
-Po co ?
-Poznasz w końcu moich rodziców.
-A to nie za wcześnie ?
-Skoro ja poznałem twoją mamę to niby dlaczego ty nie masz poznać mojej ?-zapytałem.
Cleo nic nie odpowiedziała tylko pobiegła do łazienki, a gdy wyszła była już cała ubrana, umyta i to wszystko zdążyła zrobić w 10 minut.
-No to jak Conor idziemy na te śniadanie ?
-Ale skąd wiesz, że nie jadłem u siebie ?
-Stąd, że zawsze jak wstajesz wcześnie to nigdy nie jesz, bo  zapomnisz.-powiedziała wychodząc z pokoju. Znała mnie doskonale. Chyba lepiej niż Jack.

                                    Brighton

Oczami Cleo

Do Brighton dojechaliśmy dość szybko chyba jakieś 2 godziny, bo nie było korków.
Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się w stronę drzwi.Momentalnie spanikowałam co chyba zauważył Conor, bo splótł nasze dłonie i się uśmiechnął co trochę mnie uspokoiło. Zapukał do drzwi, ale nikt nie otworzył co go chyba zaskoczyło, bo zaczął szukać w kieszeni kluczy.Byłoby bardzo śmiesznie gdyby ich nie miał no, ale miał i otworzył drzwi. W środku było normalnie. Zwykły dom zwykłych ludzi.
-Ahaaaaaaa co ze mnie za idiota przecież rodzice są w pracy, a w domu jest tylko Jack..Chodź na górę.-powiedział nagle Maynard i w mgnieniu oka znalazł się na górze, a ja za nim. Weszłam do pokoju razem z nim i zobaczyłam zapewne jego brata.
-Cleo to jest mój kochany braciszek Jack.-powiedział z śmiechem po czym podaliśmy sobie z Jack'em ręce no i........na tym się skończyło.
-Chodź pokażę ci jeszcze to co wszyscy chcą zobaczyć.-powiedział i wyszliśmy na ogromy balkon.Widok rozpościerał się na inne domy.
Jest już luty, a nie ma śniegu tylko świeci słońce.
Conor zaproponował, że pójdziemy pozwiedzać miasto, a dopiero potem poznam rodziców, bo skoro są w pracy to na darmo będziemy siedzieć w domu i oglądać telewizję.

Oczami Vanessy

Zbliżał się wieczór. Cleo pojechała z Conorem do Brighton, a Harry jeszcze tydzień posiedzi w Ameryce.
Nie było sensu do niego dzwonić, bo pewnie ma próbę. Zatem ja poszłam jeszcze spakować kilka rzeczy do walizki, którą pakowałam cały dzień.
Było już dość późno, więc gdy tylko skończyłam padłam dosłownie na kanapę i zasnęłam.

                                                  Ranek 05:30

Niechętnie wstałam z kanapy. Byłam w strasznym stanie. Włosy poczochrane, ubranie pogniecione po prostu jakaś masakra. Czym prędzej pobiegłam do łazienki i się ogarnęłam.Ubrałam jeasny, koszulę z Myszką Mickey, czarną bluzę, szare trampki i brązową bransoletkę.Na dworze była dziś ładna, słoneczna pogoda.O godz.6:15 cała nasza dziesiątka miała zbiórkę pod szkołą z dwoma nauczycielami.Nauczyciele nas policzyli, zebrali zgody i wyrazili zgodę na wejście do busu, którym pojechaliśmy na lotnisko.
W międzyczasie dostałam sms-a od Cleo, że dzisiaj dopiero wróci tylko co ja mam do tego jak mnie nie ma tydzień ? Mieliśmy lot o 07:00, ale dojechaliśmy o 6:45, więc i tak nie było czasu.Daliśmy bagaże i popędziliśmy do samolotu.Oczywiście podczas lotu wszyscy się wygłupialiśmy co nie podobało się pasażerom.Lecieliśmy gdzieś godzinę. Na miejscu przywitała nas tak jak w Londynie słoneczna pogoda.
Plan był taki :
-Katedra Notre Dame
-Luwr
-Czas wolny
-Kolacja
Plan był mi obojętny byleby jak najwięcej zwiedzić.Podczas czasu wolnego spacerowałam sobie z moją jedyną przyjaciółką ze szkoły Victorią.Chodziłyśmy tak aż znalazłyśmy się obok jakiegoś francuskiego kiosku. W moje oczy rzuciła się okładka z..........Harrym. Czym prędzej odeszłam na bok i wybrałam numer Styles'a, który znam na pamięć. Nie ważne czy ma wywiad czy nie chcę wyjaśnienia.
-Halo ?
-Harry mógłbyś mi coś wytłumaczyć ?
-Em pewnie, a co ?
-Co ty robisz na okładce jakiejś francuskiej gazety ?
-Emmm czyli już wiesz tak ? Przepraszam tak jakoś wyszło podczas tego wywiadu .
-Jakiego wywiadu ?
-No dziennikarka miała zdjęcie jak trzymamy się za ręce i musiałem opowiadać o tobie, ale nic prywatnego jej nie powiedziałem.
-Na pewno ?
-Tak na pewno.
-Uh okej dziękuję, że mi to wyjaśniłeś, a tak w ogóle to co tam ?
-Teraz jesteśmy aktualnie w Chicago i gramy koncert dzisiaj, a u ciebie co słychać we Francji ?
-Idealnie wiesz musimy się kiedyś tu zabrać we dwoje takie oderwanie od rzeczywistości.-westchnęłam na co Hazza się zaśmiał.-Ale teraz muszę już kończyć.
-Okej to do jutra być może.
-Pa Harry.
-Pa skarbie.-rozłączył się. Cieszę, że mi to wyjaśnił chociaż, bo bym zawału dostała.




sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 18

Czytasz=Komentujesz. To nic nie kosztuje.
_____________________________________________________________________________

Oczami Harrego

Minął już tydzień. Przez dobre pół godziny wisiałem na telefonie i gadałem z moją dziewczyną. Jutro wylatuje  do Paryża na tydzień, więc nie będzie aż tak za mną tęsknić.Natomiast ja jadę z zespołem na wywiad.
Przed wejściem przywitało nas stado fanek. Niestety nie mogliśmy im trochę poświęcić czasu, bo go akurat nie mieliśmy, więc udaliśmy się prosto do ogromnego wieżowca gdzie mieściło się ogromne studio.
Przywitała nas kobieta i zaczęła zadawać pytania.Fani, koncerty, trasa, album aż w końcu zeszło a temat : dziewczyny.Było o Lou i Eleanor, Zaynie i Perrie. O zerwaniu Liama, o Niallu tylko wspomniano jaki by miał ideał dziewczyny no, a potem to się dopiero zaczęło.
Na ekranie wyświetliło się moje zdjęcie i Vanessy jak trzymamy się za ręce i chodzimy po parku.
Nie mogłem w to uwierzyć.Może w Londynie to wiedzą, bo była na gali, ale próbowałem ją kryć, a teraz widzę, że rozpęta się piekło.
-Harry wiemy z z prasy w Londynie, że byłeś z tą dziewczyną na gali, ale widać, że to coś poważniejszego.-powiedziała rozbawiona dziennikarka.
-Zgadza się.-pokiwałem głową z uśmiechem, a chłopcy zaczęli się cicho śmiać.
-Opowiedziałbyś nam coś o niej ?
-Myślę, że nie powinienem. Za jakieś kilka dni media się dowiedzą jak ma na imię, ile ma lat, kim jest, więc myślę, że nie ma sensu o tym rozmawiać.-powiedziałem. Miałem nadzieję, że nie będzie drążyć tego tematu.
-Okej, a więc dobrze nie będziemy cię męczyć, ale mam inne pytanie. Czy myślisz, że związek z tą dziewczyną  to coś poważnego czy tylko zgrywanie przed mediami ?
-Tan związek to po prostu najlepsze co mi się w życiu przytrafiło.
-Czy jeśli twoja dziewczyna jest piękna, mądra i po prostu kochana powiedziałbyś coś takiego o Taylor?
No świetnie już nie wiedziałem co odpowiedzieć. Czy ona mnie musi tak katować pytaniami ?
-Nie, Taylor to była po prostu dziewczyna, która niczego nie brała na poważnie. Była nudna, myślała tylko o sobie i o świecie, który ją otacza. Ja byłem tylko zabawką.
Wszyscy na sali słuchali tego co mówiłem normalnie było mi już tak duszno, że mogłem wskoczyć do lodówki i z niej nie wychodzić.Na tym pytaniu się skończyło.Przed odjazdem poszliśmy jeszcze do fanów i pojechaliśmy na próbę przed koncertem. Byłem zdenerwowany co powie moja dziewczyna jak się dowie.

Oczami Conora

Dzisiaj była sobota.Jak co tydzień spędzałem ją z Cleo. Wychodziliśmy na zakupy, albo do parku lub siedzieliśmy po prostu w domu i oglądaliśmy filmy, ale dzisiaj moja dziewczyna totalnie mnie zaskoczyła.
Powiedziała, że jadę poznać jej rodziców znaczy matkę, bo z ojcem nie utrzymuje kontaktu. Oczywiście kiedyś się zdarzy się, że poznamy swoich rodziców, ale żeby tak wcześnie ? Po obiedzie wsiedliśmy do  samochodu Cleo. Jej mama mieszkała w innej części Londynu prawie na końcu miasta, a Cleo w centrum. Po jakiś 45 minutach dotarliśmy. Jechalibyśmy krócej gdyby nie wielki korek obok Big Ben'u i zahaczenia o KFC.
Gdy dojechaliśmy zobaczyłem, że jej mama mieszka nawet ładnie i chyba bogato. Fakt Cleo jest tylko studentką, ale żeby mieć tyle kasy na jej dom i mamy ?
-Jesteś zdenerwowany ?
-No może trochę, wiesz trochę ryzykujesz. Nie jest może za wcześnie na to ?
-Może i tak, ale zobaczy jak mnie nie będzie w domu możesz przyjechać tutaj, bo na pewno mnie tu znajdziesz ?
-Ale chwila po co tutaj tyle czasu spędzasz z mamą ?- zapytałem. Blondynka tylko spuściło głowę i westchnęła.
-Moja mama ma raka. Niestety jest trochę już za awansowany, więc muszę tu przyjeżdżać żeby jej pomagać i głównie przez to moi rodzice się rozwiedli, a dom został wyremontowny dla mamy ze względu na jej chorobę żeby było jej łatwiej.
-Przepraszam, nie wiedziałem.-powiedziałem. Było mi bardzo jej przykro z tego powodu. Jej mama na pewno jeszcze nie ma czterdziestki i może umrzeć w każdej chwili. Nie czekając na nic wysiadłem z samochodu, otworzyłem dziewczynie drzwi i poszliśmy do domu jej mamy.Jest to bardzo miła, wesoła, i wspaniała kobieta.Mimo choroby stara się żyć normalnie i cieszyć się życiem. Cleo ma szczęście, że ma taką mamę. Na wieść o tym, że jej mama kiedyś umrze nie chcę myśleć. Ona się po prostu załamie.

Oczami Georga

Codziennie zasypiam z nadzieją, że rano obudzę się, a obok mnie będzie słodko spać Roxi lecz budzę się, a jej nie ma.Czuję się jak palant. Jak mogłem pozwolić żeby odeszła przez takie głupstwo.Z Emmą nie utrzymuję kontaktów, bo by było większe zamieszanie.Leżąc tak postanowiłem o nią walczyć. Roxi jest częścią mnie i tak łatwo się nie poddam.Wyszedłem z łóżka i pognałem do toalety. Umyłem zęby, włosy i wziąłem prysznic.Potem poszedłem na dół na śniadanie gdzie siedział Josh. No jak zwykle JJ-a i Jaymi-ego nie ma, bo pojechali na wakacje.Ubrałem strój, który Roxi mi dała na galę miesiąc temu i poszedłem do kwiaciarni po kwiaty. Roxi ma uczulenie na czerwone róże, więc kupiłem bukiet żółtych tulipanów.Potem poszedłem do sklepu z biżuterią i kupiłem naszyjnik z brylantowym sercem.I teraz musiałem zrobić najtrudniejsze.Zadzwonić do Roxi czy mogła by mi poświęcić chociaż 1 minutę.No więc wszedłem w kontakty wybrałem numer Roxi i wcisnąłem zieloną słuchawkę jednak po kilku tykaniach włączyła się poczta głosowa. Wytłumaczyłem jej wszystko i poprosiłem ją aby przyszła dzisiaj  o 16:00 do parku.Chociaż na tą jedną minutę.

            ********************************************************

Siedziałem na ławce z bukietem tulipanów i pudełkiem z naszyjnikiem.Nie wiedziałem czy przyjdzie, ale jeśli to nie zadziała stracę ją na zawsze.Po kilku minutach z daleka dostrzegłem dziewczynę.Miała na sobie czarne wysokie buty, jeansy,czarną kurtkę i rozpuszczone włosy.Czyli jednak przyszła.Zbliżała się coraz szybciej. Gdy była już przy mnie wstałem, a ona na przeciw mnie.Patrzyliśmy sobie chwilę w oczy. Ja ze smutkiem, a ona z..........nienawiścią.
-Chciałem ci tylko powiedzieć, że cię przepraszam i nie ważne jak będę cię przepraszał i tak będziesz to pamiętać, ale zrozum między mną, a nią nic nie było.
-Jak mam ci uwierzyć?
-powiedziała cicho, że ledwo co usłyszałem.Ukląkłem przed nią i wyciągnąłem kwiaty. W tamtej chwili poczułem jakby zatrzymał się czas, cała ziemia, cały świat.
-Wiem, że mi tego nie wybaczysz, nie musisz, ale błagam nie oddalaj się ode mnie, bo tego nie przeżyję. Jeśli to zrobisz stracę cię na zawsze.-powiedziałem. Poczułem, że po policzku spływa mi łza. To samo dostrzegłem u jej oczu.Po chwili pochyliła się nade mną i lekko pocałowała mnie w usta.Jak dobrze było znów tak się poczuć, tak jak świat dla ciebie się nie liczy tylko twoja druga połówka.
-Wybaczam ci, ale nie rób czegoś takiego więcej.-powiedziała i przytuliła mnie.


___________________________________________________________________________

Przepraszam, że tak późno dodaję ten rozdział, ale ten tydzień był masakryczny, bo pierwszy tydzień po feriach, więc sami wiecie.Chciałabym  żebyście może zaczęli kometować ( możecie nawet w innym języku, mi to nie przeszkadza), bo jak widzę ile jest wejść, a ile komentarzy to się robi trochę podejrzane.

                             Have a nice weekend and week guys !
                             See you :)