czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział 17

Czytasz=Komentujesz. To nic nie kosztuje.
___________________________________________________________________________

Oczami Vanessy

Minął dopiero jeden dzień, a ja już tęsknię za Harrym. Tak się zastanawiam co on teraz robi jest 9:30 i nie wiem czy do niego zadzwonić czy nie, ale po kilku minutach mój telefon zaczął wibrować.
Na ekranie wyświetliło się zdjęcie mojego chłopaka. Jak miło znowu było zobaczyć jego uśmiech.Czym prędzej zacisnęłam zieloną słuchawkę i po chwili usłyszałam piękny, nieziemski głos.
-Hey skarbie co u ciebie słychać?-zapytał uradowany Styles.
-Wszystko w porządku, a co u ciebie słychać, miałeś już koncert, która jest u ciebie godzina?
-Po pierwsze jestem strasznie zmęczony, po drugie koncert był niesamowity, a po trzecie 3:40 w nocy.
-Że co!!-wykrzyczałam.-Harry powinieneś spać, a nie gadać ze mną przez telefon!
-No wiem, ale muszę przecież się o ciebie troszczyć nawet jeśli będzie trzeba zadzwonić do ciebie o 3:40 w nocy to zadzwonię bez żadnego dyskutowania.-powiedział. Strasznie mnie tymi słowami wzruszył
-Oh dziękuję Harry. Kocham cię.
-Ja też cię kocham, a teraz mów co słychać.
-No więc za tydzień lecę do Paryża na wycieczkę, bo uzyskałam stypendium!
-Naprawdę, gratuluję widzisz jesteś najmądrzejsza na świecie.-powiedział Hazza co mnie rozśmieszyło. Daleko mi do Einsteina i to bardzo.
-Taa jasne. Wiesz co ja już kończę, bo zaraz mam lekcje.
-Okej miłej nauki kwiatuszku.
-Miłej nocy Harry idź spać już.-powiedziałam poważnie.
-Okej.-westchnął i rozłączył się, a ja poszłam na lekcje.Dzisiaj miałam urwanie głowy. Jeszcze tylko fizyka,matematyka,chemia,geografia,informatyka i historia i do domciu.Po prostu nie ma to jak wtorek.

Oczami Cleo

Wreszcie skoczyły się lekcje gdy wychodziłam ze szkoły z daleka dostrzegłam moją siostrę. Czym prędzej do niej pobiegłam. Była jakaś szczęśliwa. Pewnie jej dzień dobrze minął.
-Hey Van, a coś ty taka rozpromieniona dzisiaj?-szturchnęłam ją w ramie.
-Harry dzisiaj do mnie dzwonił i automatycznie mój stopień humoru się podniósł.
-Aha.
-No, a jak tobie minął siostrzyczko?
-Lepiej nie gadać.-westchnęłam.-Muszę dzisiaj pogadać z Conor'em o tym, że go wczoraj wystawiłam.
-A co się stało?
-Zamiast z nim wyjść poszłam się spotkać z Arturem. Ja daję słowo, że zapomniałam o tym spotkaniu.
-Cleo widzisz co robi z tobą ten chłopak? Oddala cie od Conor'a tylko dlatego żebyś do niego wróciła, a ty się na to nabierasz.-powiedziała Vanessa. W sumie ma rację.Ostatnio w ogóle nie widzę się z Maynardem, ale to przez szkołę.Cała ta rozmowa zaprowadziła na przystanek skąd pojechałyśmy do domu.
Gdy stanęłyśmy u progu naszych drzwi zauważyłyśmy, że są otwarte.
Uchyliłam je lekko i zobaczyłam mojego chłopaka siedzącego na fotelu.Jego wzrok był groźny, a zarazem smutny.Jednak to mnie jeszcze nie zaskoczyło.
-To ja idę na górę.-powiedziała Vanessa i znikła na schodach. Zdjęłam plecak i rzuciłam go obok kanapy.Stanęłam nieruchomo, a Conor wpatrywał się we mnie tym dziwnym wzrokiem.
-Jak tutaj wszedłeś i skąd miałeś klucze?
-Nie miałem, bo gdy zapukałem  otworzyła mi Roxana.-powiedział. No tak ona zawsze miała klucze tak na wszelki wypadek jakby się coś stało. Na niej zawsze można było polegać.-Ale musiała wyjść i powiedziała, że wróci 18:00, więc postanowiłem na ciebie poczekać.
-Aha okej nie ma sprawy.-powiedziałam i usiadłam na kanapie obok fotela na, którym siedział Conor.
Mierzył mnie wzrokiem, a ja nie miałam odwagi na niego spojrzeć.Dopiero teraz zrozumiałam jak wielki błąd popełniłam wobec niego.
-Wytłumaczysz mi to wszystko?-zapytał.
-A co ja mam ci wytłumaczyć. Po prostu zapomniałam o tym spotkaniu przez......-nie dokończyłam. Z moich oczu popłynęły łzy. Conor natychmiast zerwał się z miejsca i przykucnął na przeciwko mnie.
-Przez co zapomniałaś, a tak w ogóle to gdzie byłaś całe popołudnie?
-Z Arturem-przeciągnęłam.
-Z kim?
-Artur to mój były chłopak jeszcze z gimnazjum.To z nim ćpałam przez całe trzy lata aż z nim zerwałam.
-A co on u licha robi w Londynie?
-Przyjechał się uczyć. Stwierdził, że się zmienił.
-A to debil.
-Nie mów tak o nim.-podniosłam głos na chłopaka. Był cały zmartwiony tą sytuacją, a jednocześnie zdziwiony, bo broniłam Artura i nie wiem dlaczego.Co aż tak za nim tęskniłam?
-Obiecaj mi coś.-powiedział Maynard co sprawiło, że podniosłam wzrok na jego oczy.-Wiem, że jesteś odpowiedzialna, ale błagam nie pakuj się znowu w kłopoty. Ja nie wierzę, że przestał brać to tylko płapka na ciebie Cleo, a ja nie chcę cie stracić.
-Wiem, przepraszam będę uważać. Nie martw się Conor nie chcę z nim być.-powiedziałam na co Maynard się zaśmiał i złączył nasze dłonie. Tak mi jego dotyku brakowało, jego uśmiechu, ale przede wszystkim jego bliskości. Conor był dla mnie całym światem. Był opiekuńczy, miły, troskliwy po prostu był sobą. Nie gwiazdorzył. Starał się być niezależny i to mnie w nim rzekło.
To był po prostu chłopak-ideał.
Posiedzieliśmy jeszcze w spokoju 2 godziny.Kiedy Conor stwierdził, że czas się zbierać rozległo się pukanie do drzwi.Poszłam więc otworzyć.Za drzwiami stała rozpłakana blondynka.Wyglądała wręcz strasznie. Cały tusz jej się rozmazał.Czym prędzej wpuściłam ją do środka.

Oczami Roxany

Usiadałam na kanapie w salonie mojej przyjaciółki, która mnie przytuliła. Na nią zawsze można było liczyć. Zastępowała mi rodzinę, przyjaciół, a teraz Georg'a.Nie wierzę, że on mnie tak potraktował.Wszyscy siedzieli w ciszy: Cleo, Conor i Vanessa, która przyniosła mi gorącą herbatę.Tylko mój płacz było słychać.
-Roxi powiesz nam co się stało?-spytała Cleo.
-George mnie zdradził.
-Co!? Ale jak to możliwe?-spytała zszokowana Vanessa.
-No normalnie. Nie czytasz internetu? Geo był w kinie ze swoją przyjaciółką i świetnie się bawili.
-A tak czytałem o tym dziś rano. Kurcze naprawdę mi cię szkoda  jemu naprawdę na tobie zależy no, ale nic ja już lecę. Pa dziewczyny.-powiedział Conor i zniknął za drzwiami. Mój telefon zaczął dzwonić. Wyjęłam go i zobaczyłam zdjęcie Georg'a.Odrzuciłam połączenie i wyłączyłam telefon.
Jeśli jemu naprawdę na mnie zależy to będzie próbował do samego końca.-pomyślałam.
-Cleo mogę dziś u was spać?
-Pewnie.-powiedziała.Dziewczyny poszły na górę się uczyć, a mnie zostawiły samą. Włączyłam telewizor i trafił się jakiś serial plotkarski. Gadali o Geo i tej jego przyjaciółce potem o mnie, a skończyło się na wpisach Georg'a na twterze, że jakie one to były smutne.Nie chciało mi się tego słuchać.
Wyłączyłam telewizor, poszłam się umyć.Woda obmyła mnie z brudu, ale i myśli o tym, że nie mam chłopaka.Powiedziałam dziewczynom, że idę spać i skierowałam się do pokoju obok pokoju Vanessy.
To był mój pokój "zaklepany". Spałam tu zawsze gdy zostawałam u Cleo na noc, albo na wakacje.
Ten pokój był po prostu w moim guście.
Nad łóżkiem fototapeta, a wszędzie mój ulubiony kolor-zielony.Zielony działa uspokajająco.
Wślizgnęłam się pod mięciutką kołdrę.
Jak mi jej brakowało, to był po prostu czysty relaks.
Gapiłam się jeszcze chwilę po całym pokoju. Nic się w nim nie zmieniło.
Meble stoją jak stały, łóżko też, krzesło i biurko też, więc mogę iść spokojnie spać.Zgasiłam lampkę i przytuliłam się do poduszki lecz kogoś mi tu brakowało-Georg'a.

niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 16

Czytasz=Komentujesz. To nic nie kosztuje.
___________________________________________________________________________


Oczami Cleo

Szłam sobie wolno na przystanek. Byłam już po szkole, więc nigdzie się nie spieszyłam jedynie usłyszałam jakiś głośny krzyk za mną.Natychmiast się obróciłam.
-Cleo już myślałem, że mnie nie usłyszysz.-powiedział zdyszany Artur, który najwyraźniej biegł za mną od szkoły aż na przystanek.
-Przepraszam, zamyśliłam się. No więc co chciałeś?
-Chciałem się spytać czy nie poszłabyś ze mną dzisiaj na..........e..
-Randkę?
-Taa no właśnie. Chciałabyś pójść ze mną gdzieś?
-Artur nie gniewaj się, ale......ja mam chłopaka.-wydukałam
-Chłopaka? Myślałem, że nadal jesteś sama i może za mną tęsknisz.-powiedział zawiedziony. Strasznie mi się zrobiło go żal. Chłopak widać za mną tęsknił, a ja musiałam już kogoś mieć.
-Ale ja za tobą baaaaaardzo tęskniłam i cieszę się, że jesteś tutaj ze mną, a jeśli chodzi o randkę to uczyńmy z niej spotkanie po latach. Pójdziemy do parku, do kina i po po prostu spędzimy ten wieczór jako przyjaciele.-poklepałam go lekko w ramię.-A teraz chodź do tego autobusu co nadjeżdża, bo nie będę tu stać jak kołek.-powiedziałam oburzona i wręcz pobiegłam do autobusu, a on za mną.
Gdy weszłam do domu naszedł mnie szok. Moja siostra tańczyła sobie do Klik  Dooooobra?
-Siostra co ci się stało?-próbowałam krzyczeć, ale na próżno, więc wyłączyłam radio.
-Ej jakim prawem!?
-Prawem tego, że chcę wiedzieć o co chodzi. Czemu śpiewasz i tańczysz jakby sylwester był dopiero dzisiaj?- spytałam ją i skrzyżowałam ręce na piersi.
-Skoro musisz już wiedzieć to proszę bardzo.-powiedziała z bananem na gębie i poszła na górę wracając z jakąś nie wielką kartką papieru.-Proszę.-podała mi ją. Zaczęłam czytać i nie mogłam uwierzyć. Vanessa dostała stypendium w wysokości 2000 funtów i leci na wycieczkę edukacyjną do Paryża.
-To jest....niemożliwe.-powiedziałam zszokowana.
-Ja też się bardzo cieszę, ale musisz mi podpisać zgodę.-powiedziała i podała mi kawałek papieru z podpisem dyrektorki. Oczywiście podpisałam jej to. Chociaż przez tydzień nie będę słyszeć o Harrym, 1D i innych pierdołach.

Oczami Roxany

Obudziły mnie promienie słońca dobiegające do mojego pokoju. Wstałam i poszłam na dół do kuchni zrobić sobie jakiekolwiek śniadanie. Włączyłam toster, a potem mały telewizor, który był na stole.Akurat leciało E!Entertaiment-wiadomości. Gadali o aresztowaniu Bieber'a co mnie nie dziwi, że Cyrus zerwała z chłopakiem. Między wierszami dosłyszałam coś o MOIM CHŁOPAKU i to co dosłyszałam wbiło mnie w oparcie krzesła. Były tam zdjęcia Georg'a i tej jego Emmy jak idą do jej domu, George całuje ją w policzek i odchodzi. Czym prędzej zjadłam śniadanie, ubrałam się i pojechałam do centrum handlowego po jakieś plotkarskie gazety. Wszędzie było to samo. Pojechałam do domu mojego chłopaka i zapukałam. Otworzył mi Josh.
-Hey jest George?
-Tak jest, proszę wejdź.-Josh wpuścił mnie do środka. Zdjęłam buty i poszłam do salonu. Shelley siedział na kanapie i gapił się w ekran telewizora na, którym leciał jakiś program z gwiazdami i akurat on nam był. Podeszłam do niego i rzuciłam mu na stolik trzy gazety.Chłopak podniósł się i wziął gazetę do ręki.
-Jak mi chcesz to wytłumaczyć!?
-Roxi to było tylko wyjście do kina nic więcej, a że ty nie mogłaś nigdzie wyjść to wziąłem ją.
-A czyli pocałowałeś ją w policzek dlatego, że z tobą była w kinie!?
-Nic nie rozumiesz to był pocałunek tylko...
-Nie chcę tego słuchać to koniec. Zrywam z tobą.-powiedziałam i wprost wybiegłam z ich domu do samochodu.Pojechałam do Cleo. Wiedziałam, że ona mnie wesprze.


Oczami Conora

Był wieczór. Jechałem do domu mojej dziewczyny.Przed drzwiami stanąłem z pięknym bukietem czerwonych róż.Zapukałem. Otworzyłam mi Vanessa co mnie zdziwiło, bo ona mało co kiedy słyszy pukanie.
-Hey ja do Cleo.
-Nie gniewaj się, ale jej nie ma. Poszła z Arturem gdzieś.
-Em z kim?
-Artur pewnie go nie znasz. To były chłopak Cleo. Przyjechał się tu uczyć i takie tam, a co miałeś się z nią spotkać?
-Tak jeszcze rano o tym rozmawialiśmy, ale skoro jej nie ma to przekaż jej te kwiaty.-powiedziałem zawiedziony. Cleo nigdy mnie jeszcze tak nie wystawiła.
-Okej nie ma sprawy. Dobranoc Conor.-powiedziała i zamknęła drzwi.
-Dobranoc-powiedziałem już do zamkniętych drzwi.
Nie wiedziałem co robić, więc poszedłem na spacer.
Czułem się okropnie. Jak moja własna dziewczyna mogła mnie wystawić. Może zapomniała, że ma się dziś spotkać.Poszedłem sobie w kierunku metra.
Gdy schodziłem mój telefon zaczął wibrować.Wyświetliły się 4 najładniejsze i dobrze mi znane litery. CLEO. Myślałem, że zadzwoniła, ale to był tylko zwykły sms: " Przepraszam, że cię wystawiłam pewnie czujesz się teraz jak jakiś idiota, ale nie gniewaj się na mnie. Bardzo się przejęłam dzisiejszym dniem, że ledwo udało mi się przypomnieć o naszym spotkaniu.Spotkajmy się jutro po szkole o 16:00, albo jak chcesz to przyjdź dzisiaj o 21:00 do mnie. Tęsknię. Cleo <3.
No i mam teraz problem, czy mam jej wybaczyć czy nie.Czy iść do niej teraz czy jutro.


poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 15

Czytasz=Komentujesz. To nic nie kosztuje.
____________________________________________________________________________

Oczami Vanessy

Harry dzisiaj wylatuje do Stanów. Czułam się okropnie po tej wczorajszej rozmowie przez telefon.
Przez to nie chciało mi się wstawać do szkoły. Tak no właśnie to, że młodsi ludzie mają ferie nie znaczy, że ja je mam, bo oczywiście liceum w Anglii nie ma ferii dwa tygodni tylko trzeba czekać do świąt wielkanocnych.Była 06:00 i do tego słońce świeciło. Hmmm ciekawa pogoda jak na styczeń..Cudowny dzień!
-Siostra wstałaś już chodź idziemy.-powiedziała Cleo pukając w drzwi.
-Taaa, już wstaję.
-A poza tym to ktoś na ciebie czeka w salonie.
-Do mnie?-zapytałam zdziwiona. Kto mógł o takiej porze przyjść do mnie.Ubrałam kapcie, szlafrok i popędziłam schodami na dół.Zobaczyłam mojego chłopaka
z czerwoną różą.
-Cześć.-powiedziałam bez uczuć i podeszłam do niego.
-Posłuchaj ja naprawdę wiem, że to co ci wczoraj powiedziałem było nie w porządku. Miałem ci to wcześniej powiedzieć, ale było mi ciężko zabrać się do tej rozmowy. Zdaję sobie sprawę z tego, że jesteś na mnie na pewno wkurzona i to bardzo aż za bardzo, ale nie chciałbym cię stracić przez coś takiego.-powiedział patrząc mi prosto w oczy.
To były najpiękniejsze słowa jakie mogłam usłyszeć w swoim życiu. Może niepotrzebnie tak wczoraj na niego naskoczyłam.
-Wiesz Harry to było bardzo........wzruszające.-po chwili z oczy poleciało kilka łez, ale to nie były łzy z przykrości. To były łzy szczęścia.Podeszłam do niego wzięłam różę i pocałowałam go w usta.Naprawdę nie chciałabym żeby nas związek skończył się po czymś takim. Toby za dużo mnie kosztowało, a co dopiero niego.
-Już nigdy tak nie zrobię przysięgam.-powiedział i przytulił mnie z całej siły, że lewo złapałam oddech.
-Dobra Harold, ale my mamy szkołę z Vanessą za przeproszeniem.-wtrąciła Cleo, która stała na schodach.
-Wiem pamiętam.-zwrócił się do mojej siostry.-Będę do ciebie dzwonił, sms-y pisał, wszystko.-tym razem zwrócił się do mnie.
-Jakoś to przeżyję Pa Harry.
-Pa.-powiedział i pocałował mnie w czoło.Po chwili zniknął za drzwiami,a ja tylko spojrzałam na zegar wiszący obok telewizora.
-Co już 6:45. Ja mam lekcje 07:15. No super Vanessa spóźnisz się.
-Nie spóźnisz się. Conor dziś po mnie przyjeżdża, więc możemy cię podwieść.
-Uh co za ulga.-weschnęłam i pobiegłam na górę się przygotować.

Oczami Cleo

Ubierałyśmy z Vanessą buty, kurtki, a na koniec wzięłyśmy nasze torby.Otworzyłam drzwi z naszego domu i moim oczom ukazał się Conor, który robił jakąś dziwną, psychiczną, ale śmieszną minę.Świetny początek dnia!
-Miałem właśnie zapukać, a ty mnie wyprzedziłaś. To jest nie sprawiedliwe.-powiedział oburzony.
-Trudno, a jak tam w ogóle spotkanie, udało się?
-Em opowiem ci wszystko kiedy indziej, bo teraz to chyba jedziemy do szkoły i widać nie jedziemy sami.-powiedział wskazując na moją siostrę, która po chwili wyszła.
-Tak ja też z wami jadę, a co masz problem?-spytała wkurzona Vanessa i dosłownie wybiegła .
-A tej co się stało?
-Harry wyjechał na 2 tygodnie do Stanów.-powiedziałam zamykając drzwi z domu.
-A no tak wspominał coś tam. Kurcze, szkoda mi jej.
-Mnie też, ale nie drążmy tematu, a tak na marginesie po co ci ten plecak. Idziesz ze mną do szkoły?
-Do szkoły? Pff no coś ty. Ja jadę do Muzeum.
-Gdzie? Do muzeum?-spytałam zaskoczona.
-Tak, bo wiesz na moja "była" przyjaciółka przyjechała do Londynu do pracy. Jest przewodnikiem po Muzeum Historii Naturalnej, więc idę je pozwiedzać.
-Chyba raczej  idziesz jej dokuczać.-powiedziałam co sprawiło, że Maynard na mnie spojrzał groźnym wzrokiem.
-Wiesz Cleo chodź do tego samochodu już.-westchnął po czym wsiedliśmy do jego samochodu, zapieliśmy pasy i pojechaliśmy do szkoły.Gdy dotarliśmy Conor pocałował mnie na do widzenia co nie trwało krótko.
-Oh no weźcie przestańcie co.-powiedziała Vanessa.
-Przepraszam nie chciałem ci przypominać o tym, że nie ma twojego chłopaka.-powiedział Conor .Spiorunowałam go wzrokiem co sprawiło, że zaszył się w siedzeniu.
-Żegnam, bo nawet starsi ludzie ode mnie nie potrafią zachować się jak należy.-powiedziała i wychodząc z trzasnęła drzwiami i podążyła do szkoły.
-Conor coś ty narobił.
-No ja przepraszam. Taką mam naturę i nic na to nie poradzę.
-Dobra ja lecę cześć. Spotkamy się jeszcze dzisiaj wieczorem?-spytałam się przytulając go.
-Pewnie przyjadę ok. 20:00 do ciebie.
-Super to cześć.
-Cześć skarbie.-powiedział. Wyszłam z jego samochody i poszłam do SWOJEJ szkoły, która była obok liceum mojej siostry. Obejrzałam się za siebie jeszcze i patrzałam jak mój chłopak odjeżdża.


Oczami Georga

Wyszedłem z mieszkania mojej dziewczyny. Nie miałem pojęcia co robić. Roxi ma pracę, a zespołu też nie ma. Jaymi pojechał na Hawaje, JJ siedzi u Cat, a Josh no jak to Josh-leń. Wtedy przypomniała mi się Emma.
Wybrałem jej numer i wcisnąłem zieloną słuchawkę.
-Słucham?
-Hey Em to ja Geo.
-A George Hey co u ciebie słychać?
-Nuda. Właśnie dzwonię do ciebie w tej sprawie. Chciałabyś gdzieś ze mną wyskoczyć?
-Wiesz, i tak nie mam nic innego do roboty więc czemu nie. Co proponujesz?
-Kino.
-Okej to przyjdź po mnie za pół godziny.
-Spoko już lecę.Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Rozłączyłem się I naszła mnie myśl, że powinienem się biegną przebrać. Nie chcę wyglądać jak trup przy Emmie.Pobiegłem, więc do domu. Zapukałem. Trochę to trwało zanim Josh mi otworzył, a gdy już otworzył
wbiegłem jak burza.
-Hey Geo, a dokąd ci się tak spieszy?-ledwo co to dosłyszałem.Ubrałem czarne spodnie, buty, koszulkę w białe niewielkie kropki i czarną bluzę chociaż można to nazwać garniturem  i pobiegłem schodami na dół.Przed lustrem ułożyłem sobie włosy.
-Shelley, a ty gdzie się tak ubrany wybierasz na pogrzeb?-spytał Cuthber wchodząc do przedsionka.
-Hahaha bardzo śmieszne. Idę do kina.-powiedziałem i wyszedłem ledwo co słyszałem , słowo "powodzenia" Josha.
Poszedłem po Emmę, która zaraz wyszła. Wyglądała wręcz bardzo ładnie. Turkusowa sukienka świetnie grała z jej niebieskimi szpilkami i blond włosami.
Gdy byliśmy już w kinie było małe zamieszanie na jaki film idziemy. Wyszło, że obejrzymy "Wilk z Wall Street".
Było naprawdę śmiesznie. Muszę przyznać, że bardzo miło spędziliśmy razem czas. Najpierw w kinie, a potem w Mc Donald's.Odprowadziłem Emmę do domu. Pocałowałem na pożegnanie w policzek i poszedłem do swojego. Tym razem otworzyłem kluczami.Zdjąłem bluzę i powiesiłem. Weszłem do salonu gdzie Josh ( jakby ktoś inny) czytał jakiś artykuł na necie.
-To i tak same kłamstwa.-powiedziałem opierając się o oparcie kanapy.
-Może, ale przeczytaj se to.-podał mi laptopa.
                  "GEORGE SHELLEY JUŻ NIE JEST SINGLEM?"
"DZISIAJ GEORGE BYŁ WIDZIANY W KINIE Z ŁADNĄ BLONDYNKĄ. OBEJMOWALI SIĘ, TRZYMALI SIĘ ZA RĘCE I CHODZĄ PLOTKI, ŻE POCAŁOWALI SIĘ W DRODZE DO DOMU, PONIEWAŻ CZŁONEK UNION J ODPROWADZIŁ DZIEWCZYNĘ DO DOMU, A JAK WY MYŚLICIE PASOWALIBY DO SIEBIE?"
-Ciekawe co twoja dziewczyna na to powie stary.

Oczami Conora

Tak jak zamierzałem pojechałem do Muzeum Historii Naturalnej.
Gdy weszłem do środka. Przywitał mnie ogromny dinozaur.Rozglądałem się po całym budynku, ale nigdzie jej nie znalazłem. 
Już miałem wychodzić gdy na kogoś wpadłem. Dziewczyna upadła. Natychmiast ją podniosłem.
-Nic ci nie jest?
-Wszystko w porządku.-dziewczyna spojrzała na mnie i uśmiechnęła się przelotnie.-Conor!
-Jessy? A ty dopiero teraz zaczynasz pracę?
-Tak dopiero teraz, a po co tu w ogóle przyszedłeś? Myślałam, że spędzasz czas ze swoją dziewczyną.
-Cleo? Nie, ona ma studia.
-Studiuje to naprawdę super i to jeszcze w Londynie.
-Taaa, a ja właściwie przyszedłem do ciebie. Przydałby mi się przewodnik co by mnie oprowadził po tym muzeum,a pani wydaje się godna nim zostać.
-No to ma pan szczęście, bo się zgadzam.-powiedziała i poszła, a ja za nią.Oczywiście nie obyło się bez wygłupów ( i to jeszcze w muzeum)! Na końcu zrobiliśmy sobie zdjęcie przy tym wielkim dinozaurze w głównej sali. Nie wiem czemu, ale Jessica pocałowała mnie w policzek na zdjęciu.Nie wiem czemu to zrobiła, le nie a tym nic złego. Potem poszliśmy na obiad, a potem pozwiedzaliśmy CAŁY Londyn. Nie żebym go nie znał, bo znam go doskonale, ale chciałem spędzić trochę czasu z Jessy. Przez te niecałe dwa dni stała mi się naprawdę bliską osobą.




piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział 14

Oczami Cleo

Gdy się obudziłam na zegarku widniała 10:00. No tak wczoraj Conor odwiózł mnie dość późno, ale nie mogę na to narzekać. Nie jego wina. Wstałam i poszłam na dół zrobić śniadanie. Vanessy jeszcze nie było. No co się dziwić pewnie nocuje u Harreg'o i to jeszcze bez mojego pozwolenia. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść płatki. Później umyłam talerz i pognałam do mojego pokoju się ubrać i umyć.
Zeszłam do salonu i włączyłam telewizor. Po jakiejś godzinie ktoś zadzwonił do drzwi. Pewnie moja siostra nie wzięła kluczy. Poszłam otworzyć drzwi i spojrzałam jak to mówię w "kuklok". Za drzwiami stał jakiś chłopak. Pierwsze co mi przyszło do głowy to Conor, ale dzisiaj nie miałam się z nim spotkać, więc otworzyłam po po prostu drzwi i stanęłam jak wryta.
-Artur?
-Tak to ja we własnej osobie.-powiedział z uśmiechem na twarzy.  Artur był moim byłym chłopakiem jeszcze w gimnazjum w Glasgow. Chodziliśmy ze sobą 2 lata, ale później go rzuciłam ze względu na narkotyki.
-Co ty tu robisz?
-Przyjechałem się uczyć. Rodzice zmienili mi szkołę z prywatnej na publiczną i będę chodzić do London Academy of Music and Dramatict Art.
-Naprawdę ? Kurcze, ale ty masz szczęście.Wejdziesz ?
-Pewnie.-wszedł do domu, zdjął buty i zaczął się rozglądać.
-Super mieszkanko.
-Ehm wiem, chcesz coś do picia kawa, herbata, sok?
-Może być herbata.
-Okej to siadaj, a ja zaraz wrócę. Po 15 minutach siedziałam już z chłopakiem na kanapie i byliśmy pogrążeni w rozmowie. Wiele się u niego zmieniło. Już nie ćpie, bo odwyki mu pomogły, a nauka u niego wygląda perfekcyjnie. Z resztą nasze szkoły nie są tak daleko oddalone od siebie, więc być może będziemy razem wracać czasami. Dowiedziałam się też, że mieszka kilka domów dalej, więc będziemy mieć ze sobą kontakt. Nagle ktoś wszedł do domu tak bez pukania. Oczywiście to była Vanessa, bo jakby mogło być inaczej. Na nasz widok stanęła jak słup.
-Cleo co tu robi ten idiota!?
-Nie nazywaj go tak, bo już nim nie jest. Zmienił się.-stanęłam w jego obronie.
-Nie jest przecież nie pamiętasz jak z nim brałaś amfę itp.?
-Pamiętam, ale...
-Nie ma żadnych, ale ma stąd wyjść, bo tego pożałuje.-powiedziała i poszła na górę z walizkami. Stałam przy nim i patrzyłam na schody jak dziewczyna znika mi z oczu. Ogarnął mnie smutek, bo nie potrafiła zrozumieć tego wszystkiego.
-Wiesz ja już chyba pójdę.-powiedział Artur. Wstał i podążał do drzwi.Poszłam za nim.
-Nie złość się na nią, pamiętasz jaka ona jest.-powiedziałam opierając się o futrynę.
-Pamiętam nie jestem zły. To jak jutro się spotykamy po szkole? O której kończysz ?
-14:30
-Super, ja mam do 14:15, bo to inna szkoła więc mogę cie odprowadzić jeśli chcesz.
-Em jasne .
-Okej do do jutra Cleo.-powiedział. pocałował mnie w policzek i wyszedł.
-Do jutra.


Oczami Conora

Cały dzień dziś nic nie robiłem. Oprócz zjedzenia obiadu, śniadania i słuchania muzyki w łóżku to nic nie zrobiłem. Dopiero o 15:00 zacząłem się szykować, bo miałem wyjść z Jack'em i naszą " byłą" przyjaciółką.
Tak naprawdę to nie wiem po co tam idę. Nie widziałem się z nią dobre 5 lat, a Jack mnie wyciąga. Może po prostu on chce iść żeby ją nie wiem poderwać, a mnie wystawi. No cały Jack no, ale nie wyciągajmy pochopnych wniosków.
Poszedłem do mojego "pokoju-garderoby". Zawsze Cleo gdy widziała ten pokój to mówiła, że to jest kopalnia ubrań.Śmieszne określenie.
Ubrałem czarne spodnie, szarą bluzkę i do tego jeansową bluzę.
Poszedłem do łazienki umyć zęby, bo nie chciało mi się ich myć rano.
Potem jeszcze umyłem włosy i próbowałem ułożyć sobie fryzurę.
Spędziłem w tej łazience dobre pół godziny.
Ubrałem czarne buty z białą podeszwą, zamknąłem na klucz drzwi i poszedłem do samochodu.Miałem jeszcze czas więc zadzwoniłem do mojej dziewczyny. Skoro nie miałem się z nią spotkać to chociaż do niej zadzwonię. Nie będę taki bezczelny. Wybrałem jej numer i wcisnąłem zieloną słuchawkę. Po chwili mogłem usłyszeć miły i lekki głos.
-Halo?
-No cześć amorku.
-Amorku !? Conor od kiedy ty tak do mnie mówisz?
-To zawsze poprawia humor.
-No i masz rację, bo poprawiło.
-Co porabiasz?
-A nic nad książkami wzdycham, bo jutro szkoła i muszę sobie pewnie materiały przypomnieć.
-Ciekawe to ?
-Aż za ciekawe-zaśmiałem się.
-No widzisz, a ja nic nie muszę się edukować.
-Może i tak, ale ja na pewno będę mądrzejsza niż ty.
-Zraniłaś mnie.-powiedziałem udawając, że płacze.
-Bardzo śmieszne wiesz. Dobra ja kończę, bo jeszcze mam trochę tego.
-Dobrze nie będę ci przeszkadzał. Trzymaj się. Pamiętaj, że cię kocham.
-Ależ ja to doskonale pamiętam.Dobra też cię kocham. Pa Maynard.
-Pa skarbie.-powiedziałem i rozłączyłem się. Odpaliłem silnik i pojechałem do KFC. Oczywiście nie ma gdzie zaparkować, ale jakoś udało mi się to. Wysiadłem i zmierzałem do wyjść. Zacząłem szukać Jack'a i go znalazłem tylko, że na górze. KFC w Londynie było jednym z największych w Londynie.Podszedłem do stolika.Dziewczyna natychmiast obróciła się  i wstała.
Oniemiałem.
Wyglądała tak jakoś inaczej.
Kilka lat temu miała okulary i krótkie włosy niczym kujon i dlatego nie chciałem z nią być, a teraz?
Długie brązowe włosy, lekki makijaż, szkła kontaktowe i do tego styl. Typowy dla kogoś takiego, ale na niej to leżało wręcz idealnie.
-Hey Conor to ja Jessica pamiętasz mnie?-spytała.
Jej głos był jakiś inny. Bardziej kobiecy, ale za to śliczny.Jakbym nigdy go nie słyszał.
-Teraz dopiero mi się cała przypomniałaś.-dosiadłem się.
-Naprawdę ? A co sprawiło, że sobie przypomniałeś?
-Oczy.-stwierdziłem. Co jak co, ale mimo, że nie przepadałem za nią kiedyś, miała piękne zielone oczy niczym polna trawa.
-Hahaha, a jednak ozy.-powiedział Jack.To co zamawiamy?
-Ja zamawiam tylko duże frytki i colę. Nie chce już mi się nic jeść. Wystarczył mi już obiad.-westchnąłem.
-A ty Jessy?-spytał Jack.
-Emmmmm ja zamawiam to samo co Conor.-powiedziała z uśmiechem na twarzy. Miała piękny uśmiech.
-Okej dobra idę.- Jack się oddalił ,a my zostaliśmy we dwoje.
-Muszę ci powiedzieć, że się bardzo zmieniłaś i to pozytywnie.-zacząłem.
-Eh dzięki, ale ty też się zmieniłeś. Zostałeś gwiazdą estrady. Koncertujesz, udzielasz wywiadów i masz rzezsze fanów, a ja ? Ja jestem tylko uczennicą
 -A po co przyjechałaś do Londynu ?
-Praca.
-O, dostałaś pracę ?
-Tak będę przewodnikiem po Muzeum Historii Naturalnej.
-Serio ? To super. Kiedyś wpadnę obejżeć.
-Taaaa jasne i pewnie będę cię oprowadzać.-powiedziała. Zaśmialiśmy się.
-Hey gadatliwi państwo z czego się tak śmiejecie?-powiedział Jack, który przyszedł z naszym zamówieniem.
-Z niczego.-powiedzieliśmy razem i po tym znowu zaczęliśmy się śmiać.Jack się tylko na nas popatrzył i zaczęliśmy znowu rozmowę tak jakby na nowo.Przy czym się lepiej poznaliśmy.

Oczami Vanessy

-Nie wiem po co tu ten "dupek" Artur przyszedł, ale nie chcę żeby się kręcił.
-Postaraj się go chociaż zrozumieć. On się zmienił i chce dobrze nie potrafisz tego zrozumieć? -powiedziałam do mojej siostry, która najwidoczniej była obrażona.
-Zrozumieć? Cleo on cię che znowu wykorzystać, a ja nie chcę żebyś znowu przez to przechodziła.
-Wiem, ale postaraj się chociaż być dla niego miła. Tobie nic nie zrobił.
-Oh no dobra, ale ten jeden jedyny raz, ale jak coś ci zrobi to nie przychodź do mnie, bo ci nie pomogę.
-Dziękuję siostrzyczko.-powiedziała i mnie przytuliła. Nagle mój telefon zaczął dzwonić.Poszłam na górę żeby odebrać.
-Halo?
-Hej co słychać? -powiedział Harry.
-A nic zaraz pójdę się uczyć, a ty co robisz?
-Pakuję się do trasy.-powiedział przeciągając ostatnie słowo.
-Trasy? Jakiej trasy Harry?
-No, bo 19 stycznia wylatuję do Stanów na dwa tygodnie i problem jest w tym, że cie nie mogę zabrać ze sobą.
-Słucham? Ale dlaczego? Mam cię nie widzieć 2 tygodnie? Harry czy ty oszalałeś?-krzyczałam do słuchawki.
-Nie, nie zwariowałem. Ja naprawdę bardzo cię przepraszam, ale nie wiedziałem jak ci to powiedzieć.
-Już się tłumacz okej, ale nie mogę w to uwierzyć. Tyle dni bez ciebie. Boże święty.
-Przepraszam. Cześć.-powiedział i rozłączył się tak po prostu.
Rzuciłam telefonem na łóżko.
Jak on mi mógł czegoś tak ważnego mi nie powiedzieć. Dopiero kilka dni przed jego wyjazdem się o tym dowiaduje.
Po moich policzkach momentalnie zaczęły spływać łzy, ale nie wybuchłam płaczem.
Było mi po prostu przykro, że mi to teraz powiedział.
Do pokoju weszła Cleo.
-Wszystko w porządku siostra? -powiedziała i spojrzała na mnie.-Czy ty płaczesz?-nic nie odpowiedziałam tylko wtuliłam się w nią.
-Harry wyjeżdża na 2 tygodnie do Stanów i to beze mnie.
-Przykro mi, ale nie wiń go to jego praca.
-Wiem nie winię go za to.
-Chodź.-Cleo wzięła mnie za rękę i poszłyśmy do salonu.
-Co ty wyprawiasz"-spytałam oburzona.
-Obejrzymy sobie film i to nie byle jaki, bo to będzie Shrek.-powiedziała na co ja się zaśmiałam. Po chwili siedziałyśmy już na kanapie i oglądaliśmy pierwszą część tego zielonego ogra.

Oczami Roxany

Wczorajszy wieczór spędziłam bardzo przyjemnie w towarzystwie mojego chłopaka i jego przyjaciółki.
Jest bardzo miła, ale w pewnych momentach miałam wrażenie, że Geo odpychał mnie i za bardzo zajął się Emmą no, ale nie widzieli się szmat czasu, więc go nie winię za to. Niech ma trochę wolności chłopak.
-O czym tak myślisz?- spytał mnie Geo wchodząc do mojego mieszkania. No tak on nigdy nie raczył zapukać, wchodził jak do siebie.Na dodatek dzisiaj miał ze sobą trzy kawy.Kawa to jego największe uzależnienie.
-A o niczym ważnym, a ty powiedz mi czy masz kiedyś taki dzień kiedy tej kawy nie pijesz?
-Eeeeee.
-Tak myślałam.-i rzuciłam w niego ładną skurzaną kurtką.
-To dla mnie?
-Pogieło cie? To dla Eminem'a a nie dla ciebie.
-Naprawdę? Mogę przymierzyć?-spytał mnie na co pokiwałam twierdząco głową.Chłopak ubrał się w nią.
Wyglądał zabójczo przystojnie.
-I jak?-spytał. Podeszłam do niego i poprawiła mu kołnierzyk.
-Teraz cudownie.-powiedziałam na co Geo się uśmiechnął i pocałował mnie w usta.

czwartek, 9 stycznia 2014

Rozdział 13


Oczami Conora

Byliśmy już na lotnisku i jak na zawołanie przybyło 5 ogromnych samochodów. Paparazzi. No niech to szlak! Musieliśmy szybko pożegnać się z przyjaciółmi i włazić do samolotu z Cleo . Oczywiście po drodze mieliśmy małe zamieszanie z fotografami przy odprawie, więc gdy tylko Cleo pokazała swój bilet wręcz pobiegła do samolotu zostawiając z tym wszystkim mnie. W końcu po jakiś piętnastu minutach odlecieliśmy. Cleo od razu wyjęła z torby jakieś 2 zeszyty i zaczęła coś pisać. Domyśliłem się, że to zadanie domowe po zapomniała o całym otaczającym ją świecie .Zamówiłem sobie jakąś mocną kawę, którą zaraz stewardesa przyniosła.Już miałem się jej napić gdy mój telefon zaczął wibrować. Omal nie wylałem tej kawy na spodnie.
-Halo?
-Conor nie zgadniesz kto właśnie przyjechał do Londynu.!- krzyknął Jack. Mój brat był już w domu, bo wyleciał 3 godziny temu, a mamy już 19:00.
-Justin Bieber ?
-Jessica Olson. Leciała na ciebie w liceum pamiętasz ją?
-A tak pamiętam i co ?
-Spotkamy się z nią jutro o 16:00 w KFC o 16:00.
-A niby dlaczego mam iść?
-Bo byliśmy przyjaciółmi, a poza tym to strasznie się zmieniła i to pozytywnie. To jak idziesz ?
-No dobra będę.
-Super to nara brat.-rozłączył się.
-To gdzie jutro idziesz beze mnie?-spytała śpiąca Cleo.
-Jack dzwonił, że przyjechała nasza "była" przyjaciółka i chce się spotkać, bo dawno nas nie widziała.

 - I co pójdziesz?
-No nie wiem, bo wiesz ona na mnie leciała w liceum i skąd mam wiedzie czy nie próbuje znowu czegoś wykombinować.
-No daj spokój.Przeżyję ten jeden wieczór.
-Czyli mogę iść?-zapytałem Cleo tylko mrugnęła co wyszło jej komicznie, a ja ją przytuliłem z całej siły.
Potem  poszliśmy spać chodź mi nie było wygodnie spać w samolocie. Cleo o razu zasnęła jak zabita, a ja nie mogłem jakoś. Myślałem o Jessice. Ciekawe czy  mnie pamięta. Jakoś nie umiem sobie tego przypomnieć jak wygląda. Wszedłem na telefon i twitter'a i wstukałem imię, nazwisko, cokolwiek, ale nic. Ciekawe co z tego wyjdzie. Po jakiś dwóch godzinach wylądowaliśmy. Odebraliśmy bagaż i pojechałem odwieść Cleo do domu. Była 01:00 w nocy i potwornie byłem zmęczony. Modliłem się całą drogę do hotelu żebym nie zasnął za kierownicą i moje modlitwy zostały wysłuchane. Doczłapałem się na te 8 czy 9 piętro i weszłam do pokoju. Położyłem się na łóżku.
-Ał Conor ty idioto nogi chcesz mi połamać!-zaczął krzyczeć mój brat.
-Przepraszam Jack zapomniałem.-przeprosiłem go i ułożyłem sie obok mojego brata na drugiej stronie łóżka. Dziwnie to wyglądało dwóch facetów śpi w jednym łóżku, ale mniejsza z tym. Jestem zmęczony chce mi się spać, nie kontaktuję ze światem, nic po prostu spać!.

Oczami Vanessy

Około 15:00 byliśmy już w UK. Pojechaliśmy z Harrym do jego domu, bo mój był jeszcze pusty, a Cleo pewnie wróci jutro. Jako, że Niall jest singlem musi kimś mieszkać, więc wypadło na Harrego.
Gdy podjechaliśmy pod ich dom oniemiałam.
Ich dom wydawał się z zewnątrz mieszkaniem dla arystokratów.Harry zaparkował tuż przed drzwiami i pobiegł otworzyć mi drzwi.
-Panie przodem.-powiedział z bananem na gębie.
Wysiadłam z samochodu razem z Niall'em i skierowaliśmy się w stronę wejścia. Ochroniarz otworzył drzwi i wpuścił wszystkich do środka. W środku było całkiem normalnie.
-Rozgość się na kanapie, a ja ci zrobię herbaty.-powiedział Harry i udał się do kuchni. Niall poszedł schodami na górę
-Horan chcesz herbaty?
-No pewnie Hazza.
Po 10 minutach Harry poszedł odnieść herbatę Horanowi, a potem przyszedł do mnie na kanapę.
-I jak ci się tu podoba?
-Uważa, że jest magicznie.
-Okej ciekawe określenie, bo jak tu przychodzi Zayn z Perrie to twierdzą, że to idealne miejsce na wakacje.
-No w sumie mają trochę racji.-powiedziałam na co Harry poczochrał mi włosy.
-Wiesz tak właściwie chciałem się zapytać ciebie o to czybyś się do mnie przeprowadziła.-powiedział Harry, a ja o mało nie zakrztusiłam się herbatą.
-Wiesz Harry bardzo bym chciała, ale sądzę, że to za wcześnie. Jesteśmy ze sobą raptem tydzień, a ty już prosisz o takie rzeczy. Wybacz, ale nie.-było mi przykro z tego powodu, ale kto wie do czego między nami by doszło.
-Okej rozumiem, ale jak zmienisz zdanie do wiesz gdzie mnie szukać.-powiedział wyciągając telefon z kieszeni  zaśmiał się.
-Ee mam cię szukać w twoim telefonie? Przecież mam swój.-powiedziałam ze śmiechem.Spojrzałam na mojego chłopaka. Na jego twarzy pojawił się automatyczny uśmiech.
-Wiesz, że tylko ty sprawiasz, że się uśmiecham?
-Teraz już tak.-powiedziałam na co mój chłopak wybuchł śmiechem.
-To co nocujesz dzisiaj u mnie?
-A mogę ?
-No ależ oczywiści śpisz w moim łóżku.
-A jest wygodne ?
-Najwygodniejsze łóżko na świecie!
-Skoro tak stawiasz sytuację to zgadzam się tylko muszę jutro do godziny 12:00 w południe wrócić do domu, bo muszę.......-nie dokończyłam, bo Harry postawił nasze kubki z herbatą na stoliku i prawie rzucił się na mnie.

Oczami Georga

Siedzieliśmy cały dzień w hotelu, aż do wieczora. Poszliśmy z Roxi do klubu.
Ja ubrałem się jak się ubrałem na swój gust: prosto i ładnie.
Natomiast od Roxi to nie mogłem oczu oderwać.
Gdy dojechaliśmy pod klub był wielki chaos, bo przyjechali też Jessie J, Olly Murs i Rita Ora.Gdy weszliśmy do klubu nic nie zdążyłem powiedzieć, bo moja dziewczyna wyciągnęła mnie na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć tylko, że gdy ona tańczyła to  miałem wrażenie, że tańczę z mistrzem. Kręciłem nią,  chciałem jej dorównać, ale to na nic, bo zaczęła się o mnie ocierać wzbudzając pożądanie. No nigdy bym się po niej czegoś takiego nie spodziewał, ale trudno, bo podobało mi się to.
Po jakimś czasie zachciało nam się pić więc poszedłem do baru po drinki. Nagle ktoś złapał moje ramię obróciłem się.
Ta osoba przypominała kogoś, ale nie pamiętałem kogo. Trochę mi to zajęło, ale gdy spojrzałem w jej oczy od razu przypomniało mi się kto to był. Była to osoba o, której zapomniałem przez swoją głupotę.
-Emma to ty?-spytałem z niedowierzaniem. Emma była moją starą przyjaciółką. Znaliśmy się od małego.
-Tak to ja George.
-Ale ty wypiękniałaś.
-No nie przesadzaj.
Faktycznie Emma nosiła aparat ortodontyczny i okulary.Miała krótkie włosy i brak stylu.
-No to mów co tam u ciebie słychać!
-A świetnie mam zespół jak wiesz i...
-Geo wszystko w porządku?-podeszła do nas Roxi.
-Emma poznaj moją dziewczynę Roxanę. Roxi poznaj moją starą przyjaciółkę Emmę.-powiedziałem i dziewczyny wymieniły się uściskami dłoni.
-Jak widać nie marnujesz czasu.-powiedziała rozbawiona Em.
-To jak, chcesz może drinka?
-Eee pewnie.
Dziewczyny poszły gdzieś usiąść, a ja zaraz do nich się przyłączyłem z trzema drinkami.




sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 12

Oczami Cleo

 Rano obudził mnie potworny kac, chociaż nie rano, bo jak spojrzałam na zegarek to była 14:00 po południu. Obudziłam się w łóżku, choć nie pamiętam jak tu się dostałam; pewnie Conor mnie zaniósł, ale mu się chyba nie chciało. Ułożyłam się na drugi bok. Ujrzałam słodko śpiącego jeszcze Conora. Mogłabym tak na niego patrzeć całymi godzinami. Zwlekłam się z łóżka i poszłam do kuchni. Po drodze spotkałam Jack'a i Rossa śpiących na schodach. W sumie dziwiło mnie to, że obudziłam się w jakimś domu, a nie w hotelu. W kuchni na stole spali Joey, Caspar i Tonez, a na podłodze Drew. Na ich widok zachciało mi się śmiać. Poszperałam trochę w lodówce, trochę po pułkach i zrobiłam sobie śniadanie. Wyjmowałam własnie talerz z szafki i chciałam ją zamknąć, gdy ten talerz właśnie mi wyleciał z ręki i roztrzaskał się na kilka niemałych kawałków. Cholera ! Jeszcze wszystkich obudzę. Posprzątałam to, wzięłam drugi talerz i poszłam zjeść kanapki, które sobie zrobiłam,ale że nie było gdzie usiąść usiadłam na blacie. Po kilku minutach usłyszałam kroki na schodach. Po chwili w progu kuchni stał mój chłopak. Widać chyba się wyspał, bo stanął już cały umyty, ubrany i uśmiechnięty. Co go dzisiaj napadło?
 -Conor stało się coś, że jesteś taki radosny?
-Tak mam 2014 rok.!
 -I co w związku z tym?
-Za kilka dni mam support, a potem jadę do Miami do studia zrobić ostatnie poprawki na moim drugim albumie!
 -Aaa no tak.-kompletnie o tym zapomniałam. Trochę mi się zrobiło smutno, bo nie będzie go tyle dni przy mnie. Conor chyba to zauważył, bo podszedł do, złapał mnie za podbródek zmuszając do popatrzenia w jego oczy.
-Dlaczego jesteś taka smutna? Powiedziałem coś nie tak?
 -Wszystko powiedziałeś dobrze tylko przykro mi, że nie będziemy ze sobą tyle czasu.
 -Mi też będzie ciężko, ale damy radę.-powiedział i mnie przytulił.-Po prostu nie myśl o tym.-poczułam, że tego mi właśnie brakowało. Jego bliskości. Jego ciepła..... i perfum, które na co dzień używał.Sprawiał, że czułam się szczęśliwa jak nikt inny.
 -Wiesz, ja bym chciała cię usłyszeć. Zaśpiewasz dla mnie ?
-Ale, że teraz? -
-No, a kiedy?
-Eh no dobrze, a co sobie życzysz?
-Breathe.-uśmiechnęłam się cwaniacko. Zapewne wiedział, że to wybiorę. Conor tylko złapał się za głowę. Był w szoku, ale po chwili zaczął śpiewać.KLIK.
Słuchając go czułam, że po policzkach spływają mi łzy. Conor widząc to obtarł je i śpiewał dalej.
-Naprawdę tak bardzo kochasz jak śpiewam ?
-No oczywiście-odparłam ze śmiechem.
-No to teraz ty zaśpiewaj .-ledwo co to dosłyszałam.
-Coooo ?!
-Zaśpiewaj nie będę się śmiał po prostu zaśpiewaj mi. Chciałbym cię usłyszeć.
-Ale Conor ja nie umiem śpiewać. Nie mam takiego talentu jak ty.
-Nie musisz mieć. No proszę cie ten jeden raz .
Zrobił tą swoją minę, przed którą nie dało się uciec.
-Oh no dobra, a co ci mam zaśpiewać?
-Co sobie wybierzesz.
-Skoro tak to....-zaśpiewałam mu piosenkę KLIK.
Lubiałam ją. Była jedną z moich ulubionych. Gdy skończyłam Conor aż otworzył szeroko oczy ze zdumienia.
-I ty mówisz, że nie umiesz śpiewać? Cleo jesteś genialna.
-No przestań, bo zaraz zemdleję.-zaśmiałam się.
-Wiesz jak pojadę do studia to cię zabiorę ze sobą. Muszę mieć z tobą piosenkę.-nic nie odpowiedziałam tylko zaczęłam się śmiać jak opętana. Oczywiście wszyscy się przebudzili z tego powodu.
-Błagam nie tak głośno.-jęknął Joey. Poszłam si trochę przemyć, bo wyglądałam jak trup. Z resztą muszę powiedzieć, że jutro muszę wracać, bo potem szkoła. Gdy wychodziłam z łazienki przed nimi nagle ukazał się mój chłopak.
-Conor mam do ciebie sprawę. Jutro musimy wrócić już do Londynu, bo muszę iść do szkoły.
-Tak wiem dlatego wracamy dzisiaj. Miałem ci to właśnie powiedzieć, ale ty mnie wyprzedziłaś.
-Oł no to co jedziemy do hotelu?
-Ta jedziemy. Będę czekał w samochodzie.-powiedział i wyszedł. Ja pognałam tylko na górę po torebkę.Po drodze do wyjścia dałam wszystkim chłopcom buziaka w policzek i wyszłam.

Oczami Harrego

To był najlepszy sylwester jaki mógł mi się przytrafić. Byliśmy już na lotnisko z 1D i Vanessą, bo pojutrze musi wracać do szkoły, a pomiędzy LA, a Londynem jest jakieś sześć godzin różnicy.Siedząc tak w samolocie myślałem o tym, że nie wiem kiedy moja dziewczyna ma urodziny. Chciałem ją o to zapytać właśnie, ale zasnęła na moim ramieniu. Wyglądała jak małe dziecko.
-Harry mamy do ciebie sprawę.-powiedział Louis, który nagle się pojawił z resztą zespołu.
-Tak?
-No, bo za dwa tygodnie 19 stycznia wylatujemy do
Ameryki i tam będziemy koncertować.
-Wiem pamiętam.
-Super tylko, że jak wiesz kilku z nas ma dziewczyny także ty i właśnie dzwonił menadżer i powiedział, że to wyjazd bez osób towarzyszących czyli innymi słowami bez Vanessy.-powiedział.. Myślałem, że to żart. Nie mam widzieć mojej dziewczyny przez dwa miesiące? Spuściłem tylko głowę i popatrzyłem na Vanessę. Ja to może jakoś przeżyję, ale ona? Będzie zapewne płakać po nocach, albo i może gorzej.
-Tak więc musisz jej to jak najszybciej powiedzieć.-wtrącił Zayn .Mrugnąłem tylko oczami co miało oznaczać potwierdzenie, a cała czwórka odeszła.Cholera! Jak ja mam jej to powiedzieć ? To będzie nasza pierwsza rozłąka.Nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem. Ze zmęczenia.


Oczami Roxany

Gdy się obudziłam ujrzałam mojego chłopaka siedzącego sobie z telefonem.
-Chcesz może śniadanie księżniczko?
-Geo ja nie jestem żadną księżniczką.
-Dla mnie jesteś.-uśmiechnęłam się. Zawsze wiedział jak mi poprawić humor.
-To co z tym śniadaniem?-zapytałam. George podniósł delikatnie kołdrę.Szok! Moim oczom ukazało się sniadanie, ale to nie byle jakie.Jajecznica z szczypiorkiem  i tostami.
-A i to jeszcze.-dodał i wyciągnął zza siebie kubek ciepłej kawy.Usiadłam sobie po turecku na łóżku i spojrzałam na niego, a on na mnie.
-George, ale ja nie jestem żadną arystokracją, czym ja sobie zasłużyłam na takie śniadanie?
-Po prostu zależy mi na tobie, miała nieskazitelną figurę choć masz i żebyś nie wyglądała jak trup.-powiedział. Dobra tym
to mnie powalił. Naprawdę.Wzięłam sobie talerz z jedzeniem i  usiadłam obok mojego chłopaka.
-Skoro aż tak się nad tym napracowałeś to możesz ze mną zjeść.-powiedziałam na co Geo tylko się zaśmiał i wziął jednego tosta, którego zaczął jeść w błyskawicznym tempie. Po jakiś 10 minutach zjedliśmy całe śniadanie i nie wiedzieliśmy co mamy dalej robić. Geo nie musiał iść do pracy, ja też nie, bo żadna Rihanna czy Justin Timberlake nie chcieli żadnych kreacji to miałam wolne. Geo nagle zaczął całować mój obojczyk, szyję, a kończąc na ustach. Całowaliśmy się namiętnie,  a ja próbowałam zdjąć z niego bluzę, ale niestety ktoś musiał zapukać do drzwi.
-No co znowu?-krzyknął mój chłopak wściekły.Po chwili do pokoju wszedł Jj i Jaymi. Byli trochę zdezorienotowani. Zapewne bardzo ich ciekawiło co robiliśmy.
-Geo przestać być taki nerwowy. Rozumiem, że chcesz mieć trochę prywatności, ale ja tylko przyszedłem po kluczyki do samochodu, bo jadę z Olli'm na Hawaje.-powiedział Jaymi.Poszedł po klucze i wyszedł. Tak bez pożegnania.
-A ja przyszedłem, bo tu mam rzeczy pamiętasz Geo?-powiedział Jj
-Ta pamiętam-powiedział zrezygnowany. Jj poszedł do swojego pokoju, bo każdy miał prywatny pokój. Geo trochę posmutniał. Wzięłam go za rękę i przytuliłam się do niego.




środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 11

Oczami Cleo

W końcu nadeszła upragniona noc. Sylwester. Ubrałam swoją czerwoną sukienkę do tego naszyjnik, który dostałam od Conora i białe buty. Czekałam już tylko na niego, bo miał po mnie przyjechać.Mój telefon zaczął wirować.
-Cleo możesz już zejść na dół.-powiedział mój chłopak.
 -Dobrze już schodzę.-rozłączyłam się. Wzięłam moją białą torebkę, zamknęłam drzwi na klucz i zmierzałam do wyjścia.Przed hotelem stał Conor z jakimiś mężczyznami i limuzyną. Czym prędzej podeszłam do mojego chłopaka i się do niego przytuliłam, jakby ci ludzie byli gangsterami.
-Eee Cleo czy ty się ich boisz?-spytał mnie Conor.
-No nie wiem.-odparłam cicho.
-Tak więc to jest Joey, Caspar,Ross,Tonez, Drew, i mój brat Jack.-przedstawił mi wszystkich po kolei.Wszyscy chłopacy to albo mnie pocałowali w policzek, albo w rękę, albo tak jak Jack przytulili.
-Dobra wsiadamy do tej limuzyny.-powiedział Ross i wszyscy chłopcy ustawili się w jednym rzędzie, a Conor na początku otwierając mi drzwi.
-Panie przodem.
-Eh no skoro nalegasz.-wsiadłam do tego wielkiego samochodu i omal nie zemdlałam.Za mną wszedł Conor przysiadając się obok mnie, a potem wszyscy.
 -No widać, że tego sylwestra nie zapomnę.
-No gwarantuję ci, że nie zapomnisz.-powiedział Conor i złączył nasze usta w krótkim pocałunku.Po drodze poznałam wszystkich jego przyjaciół i brata, który widać lubi plotkować, bo w połowie drogi zaczęłam z nim rozmawiać na temat występu  Miley Cyrus na gali MTV. Wszyscy się na nas dziwnie patrzyli, a Conor to nawet nie wiedział co ma powiedzieć. Dojechaliśmy.Sekcja Vip-ów.No masz! Drzwi otworzył nam szofer.Wszyscy wysiedliśmy. Ja wysiadłam w towarzystwie mężczyzn. No co za ludzie. Jestem jedyną dziewczyną w ich gronie, a Conor nawet nie ważył się spytać jak się czuję.Gdy weszliśmy cała sekcja aż dudniła muzyką, a Conor stojący za mną poruszał się w jej rytm.
-Zatańczysz ze mną skarbie?-spytał mnie mój chłopak.Dziwnie się na niego popatrzyłam.
 -Co się stało?
-Nie nic. Chodź.-pociągnęłam go za rękę i po chwili znaleźliśmy się na parkiecie.Wszyscy jego koledzy chyba mu zazdrościli, że ze mną tańczy, bo ciągle się na nas gapili.W pewnym momencie puścili powolną piosenkę mianowicie KLIK.Uwielbiałam tą piosenkę. Conor objął mnie w pasie i tak kołysaliśmy się aż musiał wejść na scenę, bo przecież występował.

Oczami Vanessy

Byłam już na koncercie One Direction. Musiałam się bawić z Perrie i Eleanor, bo chłopcy występowali. Po tym poszliśmy do klubu obok bawić się. Harry jako pierwszy zaprosił mnie do tańca. Leciała ciągle szybka muzyka, więc co chwila chciało mi się pić.Harry co chwilę przynosił nam po dwa drinki.Punktualnie o 23:45 pojechaliśmy do hotelu.Harry chyba się za bardzo nie ucieszył.
W pokoju byliśmy o 23:55.Poszłam na balkon.
-Skarbie, a co ty wyprawiasz?-spytał  mnie Harry.
-Chodź tu Hazza. Styles przyszedł na balkon i uwidział mnie siedzącą  z dwoma kieliszkami szampana.Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Stanął nade mną i się gapił jak w obrazek.
-Wiesz jesteś niesamowita.
-Wiem Harry, wiem.powiedziałam i i wstałam.W tym momencie rozległo się wielkie widowisko.Popatrzyłam Harr'emu w oczy.
-Szczęśliwego Nowego Roku Harry.
-Szczęśliwego Nowego Roku skarbie.-powiedział i złączył nasze usta w dłuuuuuugim pocałunku.

Oczami Georg'a

 Zaczęliśmy imprezę dopiero po naszym występie, ale oddzielnie. Jj pojechał gdzieś z Cat, Jaymi poszedł gdzieś z Olli'm, a my z Roxi musieliśmy wziąść po opiekę Josh'a. W sumie nie było tak źle.Nie schodziliśmy z parkietu z wyjątkiem Josh'a. Nie potrafił wytrzymać nawet 2 piosenek na nogach bez przerwy.Jeden raz puścili nawet Save the Last Dance.Wtedy Roxi zaczęła tańczyć jak nakręcona.
Nawet ja już nie miałem siły tańczyć z nią.W końcu nadeszło odliczanie.Stałem z Josh'em i Roxi i trzymaliśmy w ręku szampana. 5....4...3...2...1..Happy New Year! Impreza odbywała się na dworze przy London Eye , więc nad nami pojawiło się tyle fajerwerków.Pocałowałem moją dziewczynę w usta. Chciałbym żeby się ta chwila nidgy nie skończyła, ale zawsze znajdzie się ktoś kto ją zepsuje.
-Geroge wybacz, że przeszkadzam, ale umawialiśmy się inaczej.-powiedział Josh.Natychmiast się oderwałem.
 -Na co się umawialiście?
-Że nie całuję się przy nim, bo on nie ma dziewczyny.
-Aha, spoko. To jak idziemy?
-Dokąd?-Josh zapytał ją z oburzeniem.
-Do hotelu. Jutro mam pracę.
-No dobrze idziemy już. Josh zostajesz?
-Nie, idę z wami. Po cholerę mam tu sam stać. Tak więc udaliśmy się do hotelu. Ja z Roxi poszliśmy od razu spać, ale przez fajerwerki nie mogliśmy zasnąć, a Josh poszedł na balkon oglądać pokaz.