sobota, 22 marca 2014

Rozdział 24 - Epilog

Oczami Cleo

Jakbyście się poczuli gdyby osoba, którą kochasz nad życie właśnie umarła ?
Siedziałam już cała podenerwowana na korytarzu przed salą Vanessy,, bo lekarz musiał ją w ostateczności wybudzić ze śpiączki piętnastominutowej, a minęło już ponad pół godziny.W końcu po chwili wyszedł z głową spuszczoną w dół, stanął przede mną i spojrzał na mnie. W jednej sekundzie moje życie straciło sens.
-Pani siostra nie żyje.-zrobił przerwę.-Przykro mi.........-powiedział i poszedł, a ja zaszyłam się w ramionach  Roxany i płakałam jak opętana. Osoba, w której miałam największe wsparcie odeszła. Nawet nie zauważyłam kiedy Conor przyjechał do szpitala. Jak się tłumaczył: " Roxi mi kazała kilka minut temu przyjechać, więc zerwałem się z próby i przyjechałem tak szybko jak mogłem". Cały Conor troszczy się jak może. Poprosiłam go żeby zadzwonił do Harrego i mu wszystko przekazał. On jednak nie zadzwonił tylko pojechał do niego i jak znam życie przyjedzie tu z nim.

Oczami Conora

Kiedy zobaczyłem Cleo w szpitalu od razu pomyślałem o najgorszym. Vanessa nie żyje.
To nie mieściło mi się w głowie. Owszem nie byłem z nią związany jakoś mocno, ale była moją przyjaciółką, a ja jej przyjacielem.Wszystko legło w gruzach. Cleo kazała zadzwonić do Harrego i o wszystkim powiedzieć, ale ja byłem uparty i pojechałem do niego. Żal mi będzie go i strasznie. Chłopak tyle z nią przeszedł, a teraz musi iść na jej własny pogrzeb.
                       " Życie nie jest fair "
Zaparkowałem pod jego domem. Po kilku schodach stanąłem u progu drzwi i zapukałem, ale nie dostałem żadnej odpowiedzi. Postanowiłem, że do niego zadzwonię. Po kilku sygnałach ktoś odebrał telefon:
-Halo ?
-Em, Harry ?
-Nie Conor, nie Harry tylko Louis.
-Hej stary mógłbym pogadać ze Stylesem ?
-Wiesz co, Harry kazał odbierać telefony za niego żeby mu nie przeszkadzano.
-Okej, a jest z nim źle ?
-Nie wiem. Cały czas siedzi na trawie i patrzy się w wodę.
-Aha okej to każ mu przyjechać do szpitala ?
-Coś się stało ?
-Tak, ale Cleo wolałaby żeby sam się o tym dowiedział. To nie jest rozmowa na telefon.
-Aha okej to do zobaczenia w szpitalu.-powiedział i rozłączył się zanim cokolwiek zdążyłem powiedzieć.

Oczami Louisa

Skończyłem rozmowę z Conem i się rozłączyłem. Wiedziałem, że będę musiał powiedzieć Harremu coś co może zmienić jego życie. Ja siedziałem pod drzewem, a Harry nad rzeką z jakieś 50 kroków ode mnie. Wstałem i poszedłem do niego. Gdy w końcu stanąłem nad nim spytał:
-Kto to był ?
-Conor.-powiedziałem i usiadłem obok niego.
-Co chciał ?
No i teraz zamilkłem na co Hazza spojrzał na mnie.
Byłem zdezorientowany. Co ja miałem mu powiedzieć. Styles patrzył mi głęboko w oczy.
Myślałem, że szuka odpowiedzi w moich oczach,
ale chyba nie znalazł, bo zaczął patrzeć się w dal, a potem znów na mnie.
-Kazał ci przyjechać do szpitala, bo........Cleo chce ci coś ważnego przekazać.-westchnąłem. Jego źrenice momentalnie się dwa razy powiększyły. Wstał i nim się spostrzegłem zaczął biec ile sił miał w nogach.
Wstałem  i zrobiłem to samo. Po dwóch minutach byliśmy w moim samochodzie i jechaliśmy do szpitala.
Parkując nie wiem dlaczego, ale była spora ilość fanek, które o dziwo nic od nas nie chciały tylko pozwoliły nam po prostu wejść do szpitala. Zamiast windy wybraliśmy schody. Gdy w końcu dotarliśmy zobaczyłem Cleo płaczącą do kurtki Conra i jej przyjaciółkę.Wiedziałem, że jest naprawdę źle, bo Harry momentalnie miał oczy jak najczystsze szkło.

Oczami Harrego

Gdy Louis mi powiedział, że Cleo ma informacje o Van po prostu wstałem i ile w nogach miałem sił biegłem do samochodu, a Lou znalazł się obok mnie. Jechaliśmy z 10 minut, ale gdy dojechaliśmy do szpitala zobaczyłem grupę fanek. No pięknie ! Wyszliśmy, ale one tylko nas przepuściły. To było.......dziwne, ale wtedy nie obchodziło mnie to liczyłem na to żeby tam dobiec. Po schodach normalnie urządziłem sobie maraton na piąte piętro.Zobaczyłem Roxi, Cona i Cleo, która płakała jak
opętana.Poczułem, że zeszkliły mi się oczy.
Proszę niech ona płacze z tego, że Van będzie żyć.
Wszyscy spojrzeli na mnie.
-Harry.....-szepnęła Cleo i podeszła do mnie przytulając mnie.-Ona nie żyje.-powiedziała i wybuchnęła jeszcze większym płaczem, a ja ją jeszcze bardziej przytuliłem. To nie docierało do mnie. Jedna z trzech kobiet: mojej mamy i Gemmy które darowałem największym szacunkiem właśnie odeszła-na zawsze.Teraz nie wiedziałem co zrobię.
Za miesiąc zaczyna się trasa koncertowa. Czy ja do tego czasu zdołam się po tym wszystkim pozbierać? Z pomocą chłopaków ?
-Cleo.....czy....ja mogę do.....niej wejść ?-odsunąłem się od niej. Zmierzyła mnie wzrokiem tak samo jak wszyscy, ale pozwoliła mi.Nacisnąłem klamkę i wszedłem.
Dziewczyna leżała przykryta białym kocem od nóg do szyi. Zamknąłem drzwi i usiadłem na krześle obok jej łóżka. Nie mogłem na nią patrzeć. Ciągle płakałem. Nawet nie zauważyłem kiedy Tommo i ConCon przyszli i stanęli za mną. Poczułem rękę na moim ramieniu pewnie Louisa.
-Niestety panowie muszą wyjść zabieramy ją do kostnicy. Samochód z trumną już po nią przyjechał.-usłyszałem głos lekarza. To zadziałało na mnie jak nóż w brzuch.Louis mnie przytulił i mówił, że wszystko się jakoś ułoży.Musieliśmy niestety wyjść. Pielęgniarki wyjechały z łóżkiem. o był chyba najgorszy widok w moim życiu.
-Panie Styles mam tu coś dla pana.-powiedział lekarz.Podszedłem do niego.Miał w ręce jakąś kartkę papieru.-To dla pana od pana dziewczyny.-powiedział i wręczył mi ją. Podszedłem do okna i otwarłem ją:
Drogi Harry
Teraz pewnie rozpaczasz nade mną, ale nie potrzebnie. Jestem teraz tam gdzie jest lepiej.
W tym liście chciałam ci wszystko wytłumaczyć o tych narkotykach, ale nie wiem od czego zacząć.
Wiedziałam, że jestem chora, ale nie chciałam ci tego mówić.Brałam je, od rozwodu rodziców-po kryjomu, bo nie układało mi się życie jak chciałam, ale ty możesz je sobie ułożyć-beze mnie. Znajdź kogoś kto będzie cię godzien i szanował jak ja. Twoje poczucie humoru, twoje przemyślenia na temat wszystkich tatuaży, które masz. Znajdź kogoś kto codziennie będzie o tobie myślał do zwariowania jak ja. Jesteś moim wszystkim i zawsze będziesz. Zawsze będę patrzeć na ciebie z góry i patrzeć jak wychowujesz swoje dzieci i kochasz swoją żonę. Nie zapomnę o tobie już nigdy, przysięgam.
                Kocham Cię Vanessa

Miałem ochotę rzucić się z mostu. Będę ten list nosił codziennie i wszędzie i będę go czytał.To wszystko co napisała trochę dało mi do myślenia, ale też ulgę, bo zawsze będzie ze mną. Stałem na przeciwko okna, gdy nagle rozjaśniło się. Spojrzałem i uśmiechnąłem się.

                     Miałem pewność, że zawsze będziemy razem

_______________________________________________________________________
Tak więc to już jest koniec. Dziękuję za ponad 1000 wejść i......... mało komentarzy ( prawie wcale).
Mam w planach zacząć pisać opowiadanie o Harrym Stylesie, ale to gdzieś w połowie czerwca, bo teraz nie mam czasu. Love, Fun, Drugs to było takie coś na próbę, bo bardzo chciałam coś pisać i wymyślać.
Na pewno dam za góra 3 miesiące link o opowiadania o Harrym i mam nadzieję, że chociaż tamto będziecie czytali. Pozdrowienia i miłego początku wiosny :) Miłego życia ;)

sobota, 15 marca 2014

Rozdział 23

Czytasz=Komentujesz. To nic nie kosztuje
_________________________________________________________________________________

Oczami Cleo

Wcześnie rano pojechałam z Roxi do szpitala. Na szczęście Van nie spała już, ale najgorsze było to, że nie potrafiła już mówić i nie widziała na lew oko. Jak ja nie mogłam wiedzieć, że jest chora. Jak się okazało lekarz już wszystko jej dzisiaj po wybudzeniu powiedział o jej stanie, ale chyba nie za bardzo się tym przejęła. Vanessa zawsze taka była nie potrafiła nigdy współczuć nawet na pogrzebie naszej babci ni płakała.
Twierdziła, że " one jest teraz w lepszym świecie i nie musi się niczym martwić". W sumie to racja, ale to Van nigdy jej nie potrafiłam rozumieć.Nagle moja siostra zaczęła się dusić z nie wiadomo jakiego powodu.
Lekarz przybiegł w szybkim tempie i coś jej wstrzyknął, a nas zaprosił do gabinetu.
-Proszę pani to była oznaka właśnie no...tej choroby. Wstrzyknąłem jej coś na uspokojenie, więc teraz śpi.  Ten lek usypia tylko na 15 minut, więc jeśli nie obudzi się po tym czasie umrze.-powiedział. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Roxi natychmiast mnie przytuliła. Najgorsze było to, że musiałam teraz zadzwonić do Harrego i o tym wszystkim powiedzieć.


Oczami Harrego

Siedziałem z Lou w moim domu i gapiliśmy się bezsensownie w telewizor gdy nagle mój telefon zadzwonił.
-Halo ?
-Cześć Harry to Cleo.
-Hey wiesz coś więcej na temat stanu Vanessy ?
-Tak wiem.-westchnęła.
-A możesz mi powiedzieć.-spytałem. W telefonie zapadła cisza.
-Przyjechałam dziś rano i ona zaczęła się w pewnej chwili dusić, więc lekarz jej coś wstrzyknął żeby zasnęła na 15 minut i  tylko powiedział że.........
-Że co ?
-Że jeśli się nie obudzi po tych piętnastu minutach to umrze.-powiedziała i rozpłakała się. Momentalnie po moich oczach zaczęły spływać łzy. Bez słowa się rozłączyłem i rzuciłem telefonem o ścianę co spowodowało, że wyleciała bateria.
Tommo tylko wyłączył telewizor i na mnie spojrzał.
-Harry coś się stało ?
-Jeśli nie obudzi się po piętnastu minutach umrze.-powiedziałem szybko. Wyszedłem na balkon i oparłem się o futrynę. To nie może być prawda.
Teraz to sam nie mogłem w to uwierzyć, a Lou chyba też. Zaczynałem myśleć czy aby to nie moja wina. Przecież nie widzieliśmy się 2 tygodnie.
W tym czasie mogło generalnie do wszystkiego dojść nawet do samobójstwa.Mój telefon znów zaczął dzwonić.
-Halo ?
-Cześć Harry
-Gemma ? Miło znowu cię słyszeć, opowiadaj co tam u ciebie.
-Wszystko jak najlepiej właśnie idę do kina z.........
-No z kim ?
-Z Davidem.
-Eeeee, a kto to jest David ?
-Mój chłopak.
-Naprawdę ? Nie miałem pojęcia. Mogłabyś chociaż zadzwonić do braciszka i o tym powiedzieć-powiedziałem z lekkim uśmiechem.
-Następnym razem tak zrobię, a co u ciebie słychać słyszałam, że zaczynacie próby to trasy.
-Tak, tak zaczynamy.
-A co tam u twojej dziewczyny ?
No pięknie i co ja jej teraz miałem powiedzieć. Nie miałem innego wyboru. Opowiedziałem jej o wszystkim.
Gemma w którymś momencie zaczęła płakać. Sam też zacząłem. To było ponad moje siły. Rozłączyłem się i wszedłem do środka.
-Louis jedziemy tam gdzie ostatnio ?
-Skoro prosisz, pewnie.
Ubraliśmy buty, kurtki i wsiedliśmy do samochodu. Pojechaliśmy w to same miejsce co wczoraj.Usiedliśmy na trawie i gapiliśmy się w wodę. Znowu dałem upust swoim emocjom i się rozpłakałem. Tomlinson położył rękę na moim ramieniu. Jeden człowiek co zawsze był o dobrzej porze kiedy był potrzebny.

poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 22

Oczami Harrego

Siedzieliśmy całą czwórką (ja, Lou, Cleo, Conor) w domu dziewczyn. Wszystko jakby straciło na chwilę sens. Operacja się udała, więc chociaż to mnie pociesz, ale najgorsze było odczytać wyniki badań. Zadawałem sobie pytania : Jak? Gdzie? Kiedy? Skąd te dragi i skąd w ogóle taka straszna choroba. Nie chciałem myśleć, że mogę ją stracić. Była dość późna godzina, a my dalej siedzieliśmy i każdy nawzajem się pocieszał. Conor swoją dziewczyną, a mnie Lou. W pewnej chwili usłyszeliśmy przekręcanie się zamka od drzwi. Od razu wiedziałem kto to jest. Uwaga ludzie przyjechała projektantka sław m.in Taylor Swift.


Oczami Cleo

-Roxi ?
-Tak Cleo dokładnie tak się nazywam.-powiedziała wchodząc do domu z walizką
-Ale po co ty tu w ogóle przyjechałaś. Powinnaś wypoczywać na Barbadosie z Georgem.
-Ale jest jeszcze coś takiego jak przyjaźń. Nie mogłam cię tak po prostu zostawić. Wiem, że jest ci ciężko, ale Conor sam ci nie wystarczy-powiedziała z wyrzutami. Miałam ją ochotę udusić za te słowa, ale ma rację.
Conor jest moim chłopakiem i zna mnie od dwóch miesięcy, a Roxi od sześciu lat.

Rano wybraliśmy się całą piątką najpierw do Nando's, a potem do szpitala.Lekarz pozwolił nam wejść do sali Vanessy i trochę posiedzieć. Porozmawialiśmy sobie o różnych rzeczach : o sławie chłopaków, o życiu dosłownie o wszystkim gdy nagle zauważyliśmy, że Vanessa otwiera oczy. Harry od razu popłakał się i ją przytulił, kątem oka dostrzegłam, że ona chce coś powiedzieć, ale nie mogła ? Coś ją blokowało, ale potem jak wszyscy zaczęliśmy się niepokoić Conor zawołał lekarza. Zbadał ją i i poprosił mnie do swojego gabinetu.
-Proszę pani zna pani wyniki, wie pani o udanej operacji wszystko jest z nią fizycznie dobrze, ale z stanem zdrowia jest najgorzej powiem nawet, że stan jest beznadziejny.-powiedział na wstępie. No pięknie co teraz mi powie ?
-O co panu chodzi ?
-Pani siostra już nigdy nie będzie mówić i chodzić, bo choroba AIDS z czasem się pogarsza. Wysiadają narządy mowy, słuchu, wzroku i całe ciało jest bez ruchu no, a potem to wie już pani się umiera i nic nie można na to poradzić. Jak widać po wynikach stan ten już jest osiągnięty i za kilka godzin ona straci wzrok i słuch, a w najbliższe dni umrze.Przykro mi.-powiedział i wyszedł, a ja rozpłakałam się na dobre.Płakałam tam dobre 15 minut aż w końcu poszłam powiedzieć wszystko całej czwórce.

Oczami Conora

Vanessa obudziła się na parę chwil, a potem znowu zasnęła. Czułem, że coś jest nie tak, bo Cleo przyszła cała zapłakana i stanęła nad nami.
-I co z nią ?-spytał Harry.
-Ona ........um..........umrze za kilka dni.-i zaczęłam płakać. To było najgorsze co można było usłyszeć.
Ja z Roxi w to nie dowierzałem, a o Harrym to najlepiej nie wspominać. Zaczął krzyczeć i płakać. Louis musiał go przytulać, głaskać po głowie dosłownie wszystko. Ja musiałem uspokoić Cleo.
Gdy się w końcu uspokoili minęło trochę czasu. Roxi zawiozła Cleo do jej domu z pretekstem " nie martw się zadbam o nią". Jakoś mi się nie chciało w to wierzyć no, ale nie mogłem jej nie pozwolić natomiast my ( ja, Harry i Louis) pojechaliśmy w miejsce gdzie zawsze chodziliśmy razem jak mieliśmy wolne.
Nie chodziłem tu sam, ale też z całym 1D

Oczami Louisa

Postanowiliśmy pojechać z chłopakami do miejsc, które ostatnio bardzo rzadko odwiedzamy, ale które jest tak ważne " naszą bazą wypoczynku".

Usiedliśmy na trawie i wspominaliśmy dawne czasy. Wciąż nie mam pojęcia jak się stało, że jesteśmy najsłynniejszym zespołem na świecie, a Conor też ma swoją sławę, bo żeby zostać zaproszonym do Dubaju to naprawdę wielkie wyróżnienie. Gadaliśmy sobie z Conorem we dwójkę, bo Harry oglądał widok przed nami. Strasznie mi go było żal. Być z dziewczyną 2 miesiące to mało czasu. Nigdy bym tak nie chciał stracić Eleanor, ale w końcu Harry też trochę nam naopowiadał o swoim życiu to i tamto.

________________________________________________________________________________

 Hey wybaczcie spóźnienie, ale nie miałam czasu.
Jak zauważyliście z poprzedniego rozdziału mamy nowego bohatera.
 <-------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że rozdział się podoba, bo pisany na szybko.
Z góry przepraszam za błędy, bo szybko piszę i potem nie chce mi się ich sprawdzać, więc......
Miłego tygodnia ludzie !

Louis Tomlinson ( 24 lat)-
1/5 1D. Ma dziewczynę
Eleanor i wspaniałych 
czworo przyjaciół. Opiekuńczy,
troskliwy, kochający 
marchewki i największy
wariat z 1D.



sobota, 1 marca 2014

Rozdział 21

Oczami Cleo

O 7:00 rano byłam już w szpitalu z Conorem i Harrym w szpitalu. Za kilka minut miała zacząć się operacja mojej siostry. Strasznie się o nią teraz martwię, a co jeżeli lekarze nic nie zdziałają ? Co jeżeli ona będzie musiała jeździć już do końca życia na wózku inwalidzkim. Była niedziela i jak zawsze słoneczna pogoda.
Patrzałam przez okno na końcu korytarza na park i marzyłam, że wszystko się uda, że będziemy żyły z Vanessą w zgodzie z naszymi chłopakami, będziemy cieszyć się życiem.Poczułam jak ktoś podszedł do mnie od tyłu i przytulił mnie. Obróciłam się i zobaczyłam Conora.Przytuliłam się do niego, a on głaskał moje włosy. Byłam teraz kłębkiem nerwów.
-Spokojnie, wszystko będzie dobrze.-powiedział. Nic nie odpowiedziałam tylko jeszcze bardziej się w niego wtuliłam. Kątem oka dostrzegłam Harrego, który chodził po całym korytarzu w jedną i drugą stronę.
Harry też przyprowadził Louisa, bo nie wiedział czy to wszystko wytrzymie. Strasznie zrobiło mi się go żal.

                       4 godziny później

Po czekaniu tych wydłużających się godzin z sali wyszedł lekarz.
-Panie doktorze i co z nią ?-zapytałam.
-Wszytko poszło z planem. Operacja się udała. Teraz tylko musi odpoczywać. Myślę, że pojutrze będzie mogła wrócić do domu.-powiedział z lekkim uśmiechem. Myślałam, że lekkie uczucie radości rozsadzi mnie.
Już miałam wchodzić do jej sali gdy lekarz powiedział.
-Proszę pani jeszcze jedno muszę powiedzieć sądzę, że jako osoba opiekuńcza powinna to pani wiedzieć.-powiedział już bardziej poważnie. Poszłam z nim do jego gabinetu i podał mi kartkę papieru chyba z wynikami badań i dosłownie mnie zamurowało. Vanessa miała we krwi obecność kokainy i to bardzo dużą ilość. Jak ja mogłam na to pozwolić.
-Jak już pani widzi to narkotyki, ale jest jeszcze coś  innego gorszego.-westchnął lekarz i zrobił przerwę.
-No co się dzieję ?
-Pani siostra jest chora na AIDS.-powiedział. Że co ? Moja siostra ma chorobę, która jest nieuleczalna ?
Poszłam do sali, w której leżała moja siostra. Obok niej siedział Conor, a po drugiej stronie Harry trzymający ją za rękę z szklanymi oczami.Podałam mu tą kartkę, bo skoro to jej chłopak ma prawo wiedzieć. Wtedy z jego oczu poleciały łzy. Chyba też nie mógł w to uwierzyć. Wytłumaczyłam to też Lou i mojemu chłopakowi. Byli tym wstrząśnięci.Z jednej strony wiedziałam, że to moja winna.One wiedział gdzie trzymam dragi, bo sama ich niekiedy używałam, a jeśli chodzi o AIDS to co ja mam na to powiedzieć ?
Nie ma pojęcia jak to się stało. Nie dość, że  mogą stracić matkę chorą na raka to jeszcze stracę siostrę chorą na AIDS no bravo Cleo przeszłaś całą siebie ! Harry po dwóch godzinach wyszli z Lou, bo Hazza by nie wytrzymał całego dnia przy jej łóżku.Ja też z Conem poszliśmy, bo teraz Van się jeszcze musi obudzić ze śpiączki. Chciałm gdzieś uciec od tego całego wydarzenia. Conor zaproponował, że pojedziemy do Hyde Park żebym się wyciszyła, uspokoiła i dała upływ emocjom.
Znaleźliśmy jakąś samotną ławkę i usiedliśmy.Jak ja mogła to tego dopuścić ?
Zaczęłam płakać w kurtkę Conora przez co była cała mokra i wilgotna od moich łez.J
Conor tylko przytulał mnie i głaskał po włosach co mi w jakimś stopniu pomagało.Zawsze to leprze niż nic by nie robił.Przesiedzieliśmy tam cały dzień.
Pogadaliśmy, wyjaśniliśmy sprawy i przy tym jeszcze bliżej się poznaliśmy. Gdy mieliśmy już się zbierać zadzwonił mi telefon.

Oczami Roxany

Gdy rano się obudziłam poczułam słodko śpiącego jeszcze Georga u mojego boku. Delikatnie go pocałowałam w policzek żeby się nie zbudził i wygramoliłam się spod kołdry. Poszłam sobie zrobić śniadanie i wyszłam na zewnątrz.
Po śniadaniu udałam się sama na plażę. Było jeszcze dość wcześnie żeby Geo się obudził.
Usiadłam pod wydmami na pisku o gapiłam się na ocean. Fale delikatnie obijały się o brzeg.
Dźwięk ten mnie uspokajał.Po kilku minutach wyciągnęłam telefon i wbiłam numer Cleo.
Dawno z nią nie gadałam, a co gorsza nie widziałam.
Mam nadzieję, że jeszcze nie śpi. Po trzech sygnałach usłyszałam jej lekki, a zarazem zapłakany głos.
-Hej Cleo dzwonię, bo się za tobą stęskniłam stało się coś płakałaś ?-zapytałam zmartwiona.Przyjaciółka wytłumaczyła mi wszystko o wypadku Vanessy, a mi się po prostu zrobiło ciężej na sercu.Powinnam tam być z nią i ją wspierać, ale wiem przecież, że ma Maynarda i on się lepiej nią zaopiekuje niż ja.Pogadałam z nią jeszcze trochę i się rozłączyłam. Pomyślałam, że i tak nie mogę jej tak zostawić.Poszłam do hotelu. Po drodze spotkałam Josha i JJ'a . Gdy weszłam Geo siedział przy stoliku i jadł jajecznicę. Poszłam do sypialni i zaczęłam się pakować. Nie brałam wszystkiego, bo i tak miałam zamiar wrócić na Barbados.
-A dlaczego ty się znowu pakujesz /-spytał George opierając się o futrynę.
-Ja wracam na jakieś 2-3 dni do Londynu, bo muszę pomóc Cleo. Nie jest z nią dobrze.
-Aha spoko, a jakieś konkrety ?
-Jej siostrę potrącił samochód.-powiedziałam na co Shelley wyszeżył źrenice.Pocałowałam go w usta i wyszłam z hotelu kierują się do taxi. Po piętnastu minutach byłam już na lotnisku.Kupiłam bilet i wyleciałam do Londynu. Jedno mnie tylko martwi. Jak przylecę w Londynie będzie chyba 3:00 w nocy.



sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 20

Czytasz=Komentujesz. To nic nie kosztuje.
____________________________________________________________________________

Oczami Harrego
                             Los Angeles

Dzisiaj już wracamy z dwutygodniowej trasy po Stanach i mamy miesiąc wolnego, a w między czasie będziemy na gali Brit Awards 2014. Nareszcie zobaczę się Vanessą. Rany jak ja się za nią stęskniłem. w sumie gadałem z nią tak często jak się dało przez telefon, ale to i tak nie to samo co zobaczyć ją na żywo.
-Harry nie wiem o czym ty myślisz i nawet nie chcę wiedzieć, ale smarujesz masłem rękę Liam'a.-powiedział Louis co sprawiło, że wróciłem do rzeczywistości.
-O kurde Liam przepraszam zamyśliłem się.
-No właśnie widzę.-powiedział rozbawiony Payne. Rozmawialiśmy właśnie o naszej trzeciej płycie. Kurczę to już trzeci studyjny album jak ten czas szybko leci.
-Dobra Harry mamy tego dość idziemy się ubrać.-powiedział oburzony Zayn i wszyscy wstali od stołu z wyjątkiem mnie i Niall 'a, który się śmiał jak opętany.
-Ale co ja takiego zrobiłem ?-spytałem zdziwiony i wypiłem szklankę soku po czym go wyplułem. Co to było za świństwo do cholery ?
-Harry Zayn tak zareagował, bo się zamyśliłeś i zamiast nalać sobie mleka do kawy to  wlałeś mleko do soku.-powiedział Niall i wyszedł. No to teraz wszystko nabrało sensu. Wstałem i poszedłem się ubrać u myć i ułożyć włosy na "styl pana Styles'a" po czym poszedłem z chłopakami do windy i zjechaliśmy na dół gdzie czekało  na nas stado fanek no, ale nie mogliśmy nawet autografów dać, bo jak to powiedział Paul " musimy się spieszyć ". Jasne tylko na co mamy godzinę do odlotu.

                          London
Londyn. Domek znaczy nie dom w Holmes Chaples, ale z Londynem to się mi dom kojarzy.
Dolecieliśmy tu w jakieś 3 godziny czyli mamy oficjalnie wolne. Pożegnałem się z chłopakami, bo przecież nie będę widzieć ich miesiąc. Trochę to dziwne żegnać się z kimś z kim spędzasz każdy dzień, każdą noc i każdą wolną chwilę gdy jestes daleko od domu no, ale miesiąc miesiącem szubko zleci. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do domu, który jest w mojej pamięci od jakiś 4 godzin.Zamknąłem drzwi samochodu, wziąłem walizki i poszedłem do drzwi zapukać. Po chwili w drzwiach stanęła Cleo.
-O Harry ty już wróciłeś ?
-No, widzisz jak te 2 tygodnie szybko zleciały ?
-No właśnie widzę, chodź.-powiedziała i wpuściła mnie do środka.
 Wszedłem i od razu zobaczyłem Conor'a robiącego śmieszną minę na co nie dało się nie uśmiać.
-Cześć Maynard.-powiedziałem i przybiłem z nim piątkę.
-Co jak co, ale przyjaciela takiego jak ja można było zabrać do USA nie ?
-No wiesz ie było miejsca w hotelu.
-Taa, jasne
-Dobra Harry chcesz coś do picia ?-wtrąciła się Cleo.
-Możesz mi dać tylko wodę, a tak w ogóle to gdzie jest Vanessa.-spytałem na co Cleo posmutniała, a Conor chyba też nie wiedział co powiedzieć.Czyżby coś się stało ?
-Vanessę potrącił samochód.-powiedziała. Poczułem jakby serce mi zamarło. Nie mogłem wydusić z siebie ani słowa. Pewnie dlatego wczoraj do mnie nie dzwoniła.-Jak chcesz możesz do niej jechać. Jest w Szpitalu Św. Tomasza.
-Okej dzięki już jadę.-powiedziałem i wybiegłem z domu kierując się do samochodu.Podałem ochroniażowi adres gdzie ma jechać.W szpitalu od razu powiedzieli mi gdzie leży moja dziewczyna.Przed drzwiami sali gdzie leżała o dziwo stał Louis. Co on tur robił ?
-Louis, ale co ty tu robisz nie powinieneś być już w Doncoaster ?
-Wiesz, że to też jest moja przyjaciółka, a twoja dziewczyna. Martwię się o nią tak jak ty.
-Dzięki stary nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy, a wiesz może gdzie znajdę lekarza?
-W sali jest, ale nie można wejść, bo wykonuje jakieś badania. Z tego co już wiem to stwierdził, że to cud, że nie złamała sobie czaszki, bo upadła mocno na głowę i do tego są jakieś małe obrażenia rąk.-powiedział ze smutkiem. Poczułem jak do moich do moich oczu napływają łzy. Czemu ona musi tam teraz leżeć ? Czemu ten samochód nie potrącił mnie ? Po chwili z sali wyszedł lekarz. Wyglądał na przygnębionego.
-Proszę pana i co z nią ?
-Jeśli chodzi o czaszkę to jak już mówiłem cud, ale są inne złe wieści.Dziewczyna ma połamaną kość promieniową w prawej ręce i złamane dwa żebra co doprowadza do tego, że trzeba przeprowadzić dwie bardzo poważne operacje. Przykro mi.-powiedział lekarz i odszedł, a ja zacząłem płakać jak głupi. To nie może być prawda. Dlaczego ona ? Poczułem jak Louis mnie lekko przytulił za to ja go przytuliłem jak misia.
teraz potrzebowałem męskiego ramienia, a tylko Lou był tym co zawsze mógł mnie zrozumieć. Postanowiłem, że pójdę do jej sali skoro nie mogę z nią porozmawiać to chociaż chcę ją zobaczyć. Gdy wszedłem z moich oczu znowu poleciały łzy.
Wziąłem krzesło i usiadłem obok niej.
Dalej płakałem.
Pogładziłem ją po ręce, która nie ucierpiała w wypadku.Była cała zimna zupełnie jak lód.
Van była w śpiączce farmakologicznej, bo przecież jaki to musi być ból, jak się ma połamane żebra.
Za mną stał Tommo trzymający moje ramię.
Był cały wstrząśnięty tym co ją spotkało.
Ja z resztą też. Przez cały dzień byłem przy niej  Lou.Nie odstępowałem jej na krok.
-Harry musimy już iść jest po 22.-powiedział śpiący Louis. wstałem pocałowałem ją delikatnie w czoło i poszedłem.Operacja ma być jutro, więc muszę przy niej być.Musi mieć najważniejsze wsparcie.

Oczami Roxany
                        London
George zabrał mnie najpierw do swojej rodzinnej miejscowości do Bristolu gdzie poznałam jego rodziców i ogromne rodzeństwo, a dzisiaj lecimy do reszty jego zespołu na 2 tygodnie na Barbados.Kurcze, ale się cieszę podobno w tych dniach Rihanna ma tam występować z okazji karnawału.Ale będzie zabawa.
-Roxi idziesz już czy mam ci pomóc ?-krzyknął Geo zdenerwowany.
-Idę już idę bez nerwów.-powiedziałam schodząc z walizkami na dół.
-To jak idziemy ?
-Idziemy.
Geo zapakował walizki do samochodu i pojechaliśmy na lotnisko.
                     Barbados, Bridgetown

No i jesteśmy. Lot trwał około dwóch godzin. Pojechaliśmy z Geo do hotelu gdzie nocowali JJ, Josh i Jaymi.
Wylatywaliśmy o 12:00, a tutaj jest 10:00, więc ciekawe dlaczego nikt nas nie przywitał. Geo zabrał klucz do naszego pokoju.Szczęście, że mieliśmy pokój na parterze. W sumie wolę parter niż piętro 20.George pozwolił mi otworzyć pokój.
-No to jak wchodzimy ?-spytał.
-Naturalnie.-powiedziałam i otworzyłam drzwi.
Widok jaki zobaczyłam sprawił, że opadła mi szczęka. Georgow'i też.Weszliśmy i gapiliśmy się tak na ten pokój z dobre 10 minut.Z moich rozmyślań wyrwało nas pukanie do drzwi, które poszłam otworzyć.Za drzwiami stali chłopcy z Union J.
-Hey bylibyśmy wcześniej gdyby nie JJ, który spał.-powiedział zdyszany Josh.
-Hey przecież mamy wakacje.-powiedział JJ.
-Dobra ubierajcie swoje stroje i idziemy na plażę.-powiedział Jaymi.
Po 15 minutach wszyscy w piątkę kąpaliśmy się w morzu graliśmy w siatkówkę na plaży.
George cały czas mnie gonił i wrzucał do wody. Jak małe dziecko. Na niego to już nie można polegać.
Wieczorem wybraliśmy się do klubu.
Założyłam beżową sukienkę do kolan, białe buty do tego bransoletkę, a włosy rozpuściłam.
Przez cały wieczór Geo nie mógł ode mnie oderwać wzroku. Cały czas się na mnie gapił i tańczył ze mną.
Po dziesięciu piosenkach padałam już z nóg
Musiałam się czegoś mocnego napić.
Geo dosłownie mnie wykończył.

sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 19

Czytasz=Komentujesz. To nic nie kosztuje.

Oczami Conora

Po poznaniu mamy Cleo stwierdziłem, że czas na to aby ona poznała moich rodziców.
Następnego dnia wstałem wcześnie rano umyłem się, ubrałem i pojechałem do domu do, którego jeżdżę zwykle w weekendy. Wszedłem przez bramę i wchodząc po schodach zapukałem do drzwi.
Po kilku minutach w drzwiach stanęła.........Vanessa.
-Conor wiem, że nie powinnam ci tak mówić, ale przychodź w niedziele trochę później okej ?-powiedziała wpuszczając mnie do środka.
-Przepraszam zawsze zapominam. Cleo u siebie ?
-A jak myślisz ?-powiedziała z lekkim uśmiechem na co ja tylko wbiegłem na górę kierując się w stronę białych drzwi.Cicho zapukałem, ale nie uzyskałem odpowiedzii.
Wszedłem, więc po cichu i zobaczyłem śpiącą dziewczynę.Podszedłem do niej, pocałowałem lekko w policzek i usiadłem obok niej.Wpatrywałem się w nią jak w obrazek. Wyglądała jak anioł.Nie, nie wierzę, że to pomyślałem. Po jakiś 15-tu minutach
zaczęła się lekko przebudzać i przeciągać.
Gdy mnie zobaczyła jej oczy zrobiły się pięć razy większe.
-Co ty tutaj robisz ?
-Wstawaj i ubieraj się jedziemy na wycieczkę.
-Gdzie ?
-Do Brighton.
-Po co ?
-Poznasz w końcu moich rodziców.
-A to nie za wcześnie ?
-Skoro ja poznałem twoją mamę to niby dlaczego ty nie masz poznać mojej ?-zapytałem.
Cleo nic nie odpowiedziała tylko pobiegła do łazienki, a gdy wyszła była już cała ubrana, umyta i to wszystko zdążyła zrobić w 10 minut.
-No to jak Conor idziemy na te śniadanie ?
-Ale skąd wiesz, że nie jadłem u siebie ?
-Stąd, że zawsze jak wstajesz wcześnie to nigdy nie jesz, bo  zapomnisz.-powiedziała wychodząc z pokoju. Znała mnie doskonale. Chyba lepiej niż Jack.

                                    Brighton

Oczami Cleo

Do Brighton dojechaliśmy dość szybko chyba jakieś 2 godziny, bo nie było korków.
Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się w stronę drzwi.Momentalnie spanikowałam co chyba zauważył Conor, bo splótł nasze dłonie i się uśmiechnął co trochę mnie uspokoiło. Zapukał do drzwi, ale nikt nie otworzył co go chyba zaskoczyło, bo zaczął szukać w kieszeni kluczy.Byłoby bardzo śmiesznie gdyby ich nie miał no, ale miał i otworzył drzwi. W środku było normalnie. Zwykły dom zwykłych ludzi.
-Ahaaaaaaa co ze mnie za idiota przecież rodzice są w pracy, a w domu jest tylko Jack..Chodź na górę.-powiedział nagle Maynard i w mgnieniu oka znalazł się na górze, a ja za nim. Weszłam do pokoju razem z nim i zobaczyłam zapewne jego brata.
-Cleo to jest mój kochany braciszek Jack.-powiedział z śmiechem po czym podaliśmy sobie z Jack'em ręce no i........na tym się skończyło.
-Chodź pokażę ci jeszcze to co wszyscy chcą zobaczyć.-powiedział i wyszliśmy na ogromy balkon.Widok rozpościerał się na inne domy.
Jest już luty, a nie ma śniegu tylko świeci słońce.
Conor zaproponował, że pójdziemy pozwiedzać miasto, a dopiero potem poznam rodziców, bo skoro są w pracy to na darmo będziemy siedzieć w domu i oglądać telewizję.

Oczami Vanessy

Zbliżał się wieczór. Cleo pojechała z Conorem do Brighton, a Harry jeszcze tydzień posiedzi w Ameryce.
Nie było sensu do niego dzwonić, bo pewnie ma próbę. Zatem ja poszłam jeszcze spakować kilka rzeczy do walizki, którą pakowałam cały dzień.
Było już dość późno, więc gdy tylko skończyłam padłam dosłownie na kanapę i zasnęłam.

                                                  Ranek 05:30

Niechętnie wstałam z kanapy. Byłam w strasznym stanie. Włosy poczochrane, ubranie pogniecione po prostu jakaś masakra. Czym prędzej pobiegłam do łazienki i się ogarnęłam.Ubrałam jeasny, koszulę z Myszką Mickey, czarną bluzę, szare trampki i brązową bransoletkę.Na dworze była dziś ładna, słoneczna pogoda.O godz.6:15 cała nasza dziesiątka miała zbiórkę pod szkołą z dwoma nauczycielami.Nauczyciele nas policzyli, zebrali zgody i wyrazili zgodę na wejście do busu, którym pojechaliśmy na lotnisko.
W międzyczasie dostałam sms-a od Cleo, że dzisiaj dopiero wróci tylko co ja mam do tego jak mnie nie ma tydzień ? Mieliśmy lot o 07:00, ale dojechaliśmy o 6:45, więc i tak nie było czasu.Daliśmy bagaże i popędziliśmy do samolotu.Oczywiście podczas lotu wszyscy się wygłupialiśmy co nie podobało się pasażerom.Lecieliśmy gdzieś godzinę. Na miejscu przywitała nas tak jak w Londynie słoneczna pogoda.
Plan był taki :
-Katedra Notre Dame
-Luwr
-Czas wolny
-Kolacja
Plan był mi obojętny byleby jak najwięcej zwiedzić.Podczas czasu wolnego spacerowałam sobie z moją jedyną przyjaciółką ze szkoły Victorią.Chodziłyśmy tak aż znalazłyśmy się obok jakiegoś francuskiego kiosku. W moje oczy rzuciła się okładka z..........Harrym. Czym prędzej odeszłam na bok i wybrałam numer Styles'a, który znam na pamięć. Nie ważne czy ma wywiad czy nie chcę wyjaśnienia.
-Halo ?
-Harry mógłbyś mi coś wytłumaczyć ?
-Em pewnie, a co ?
-Co ty robisz na okładce jakiejś francuskiej gazety ?
-Emmm czyli już wiesz tak ? Przepraszam tak jakoś wyszło podczas tego wywiadu .
-Jakiego wywiadu ?
-No dziennikarka miała zdjęcie jak trzymamy się za ręce i musiałem opowiadać o tobie, ale nic prywatnego jej nie powiedziałem.
-Na pewno ?
-Tak na pewno.
-Uh okej dziękuję, że mi to wyjaśniłeś, a tak w ogóle to co tam ?
-Teraz jesteśmy aktualnie w Chicago i gramy koncert dzisiaj, a u ciebie co słychać we Francji ?
-Idealnie wiesz musimy się kiedyś tu zabrać we dwoje takie oderwanie od rzeczywistości.-westchnęłam na co Hazza się zaśmiał.-Ale teraz muszę już kończyć.
-Okej to do jutra być może.
-Pa Harry.
-Pa skarbie.-rozłączył się. Cieszę, że mi to wyjaśnił chociaż, bo bym zawału dostała.




sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 18

Czytasz=Komentujesz. To nic nie kosztuje.
_____________________________________________________________________________

Oczami Harrego

Minął już tydzień. Przez dobre pół godziny wisiałem na telefonie i gadałem z moją dziewczyną. Jutro wylatuje  do Paryża na tydzień, więc nie będzie aż tak za mną tęsknić.Natomiast ja jadę z zespołem na wywiad.
Przed wejściem przywitało nas stado fanek. Niestety nie mogliśmy im trochę poświęcić czasu, bo go akurat nie mieliśmy, więc udaliśmy się prosto do ogromnego wieżowca gdzie mieściło się ogromne studio.
Przywitała nas kobieta i zaczęła zadawać pytania.Fani, koncerty, trasa, album aż w końcu zeszło a temat : dziewczyny.Było o Lou i Eleanor, Zaynie i Perrie. O zerwaniu Liama, o Niallu tylko wspomniano jaki by miał ideał dziewczyny no, a potem to się dopiero zaczęło.
Na ekranie wyświetliło się moje zdjęcie i Vanessy jak trzymamy się za ręce i chodzimy po parku.
Nie mogłem w to uwierzyć.Może w Londynie to wiedzą, bo była na gali, ale próbowałem ją kryć, a teraz widzę, że rozpęta się piekło.
-Harry wiemy z z prasy w Londynie, że byłeś z tą dziewczyną na gali, ale widać, że to coś poważniejszego.-powiedziała rozbawiona dziennikarka.
-Zgadza się.-pokiwałem głową z uśmiechem, a chłopcy zaczęli się cicho śmiać.
-Opowiedziałbyś nam coś o niej ?
-Myślę, że nie powinienem. Za jakieś kilka dni media się dowiedzą jak ma na imię, ile ma lat, kim jest, więc myślę, że nie ma sensu o tym rozmawiać.-powiedziałem. Miałem nadzieję, że nie będzie drążyć tego tematu.
-Okej, a więc dobrze nie będziemy cię męczyć, ale mam inne pytanie. Czy myślisz, że związek z tą dziewczyną  to coś poważnego czy tylko zgrywanie przed mediami ?
-Tan związek to po prostu najlepsze co mi się w życiu przytrafiło.
-Czy jeśli twoja dziewczyna jest piękna, mądra i po prostu kochana powiedziałbyś coś takiego o Taylor?
No świetnie już nie wiedziałem co odpowiedzieć. Czy ona mnie musi tak katować pytaniami ?
-Nie, Taylor to była po prostu dziewczyna, która niczego nie brała na poważnie. Była nudna, myślała tylko o sobie i o świecie, który ją otacza. Ja byłem tylko zabawką.
Wszyscy na sali słuchali tego co mówiłem normalnie było mi już tak duszno, że mogłem wskoczyć do lodówki i z niej nie wychodzić.Na tym pytaniu się skończyło.Przed odjazdem poszliśmy jeszcze do fanów i pojechaliśmy na próbę przed koncertem. Byłem zdenerwowany co powie moja dziewczyna jak się dowie.

Oczami Conora

Dzisiaj była sobota.Jak co tydzień spędzałem ją z Cleo. Wychodziliśmy na zakupy, albo do parku lub siedzieliśmy po prostu w domu i oglądaliśmy filmy, ale dzisiaj moja dziewczyna totalnie mnie zaskoczyła.
Powiedziała, że jadę poznać jej rodziców znaczy matkę, bo z ojcem nie utrzymuje kontaktu. Oczywiście kiedyś się zdarzy się, że poznamy swoich rodziców, ale żeby tak wcześnie ? Po obiedzie wsiedliśmy do  samochodu Cleo. Jej mama mieszkała w innej części Londynu prawie na końcu miasta, a Cleo w centrum. Po jakiś 45 minutach dotarliśmy. Jechalibyśmy krócej gdyby nie wielki korek obok Big Ben'u i zahaczenia o KFC.
Gdy dojechaliśmy zobaczyłem, że jej mama mieszka nawet ładnie i chyba bogato. Fakt Cleo jest tylko studentką, ale żeby mieć tyle kasy na jej dom i mamy ?
-Jesteś zdenerwowany ?
-No może trochę, wiesz trochę ryzykujesz. Nie jest może za wcześnie na to ?
-Może i tak, ale zobaczy jak mnie nie będzie w domu możesz przyjechać tutaj, bo na pewno mnie tu znajdziesz ?
-Ale chwila po co tutaj tyle czasu spędzasz z mamą ?- zapytałem. Blondynka tylko spuściło głowę i westchnęła.
-Moja mama ma raka. Niestety jest trochę już za awansowany, więc muszę tu przyjeżdżać żeby jej pomagać i głównie przez to moi rodzice się rozwiedli, a dom został wyremontowny dla mamy ze względu na jej chorobę żeby było jej łatwiej.
-Przepraszam, nie wiedziałem.-powiedziałem. Było mi bardzo jej przykro z tego powodu. Jej mama na pewno jeszcze nie ma czterdziestki i może umrzeć w każdej chwili. Nie czekając na nic wysiadłem z samochodu, otworzyłem dziewczynie drzwi i poszliśmy do domu jej mamy.Jest to bardzo miła, wesoła, i wspaniała kobieta.Mimo choroby stara się żyć normalnie i cieszyć się życiem. Cleo ma szczęście, że ma taką mamę. Na wieść o tym, że jej mama kiedyś umrze nie chcę myśleć. Ona się po prostu załamie.

Oczami Georga

Codziennie zasypiam z nadzieją, że rano obudzę się, a obok mnie będzie słodko spać Roxi lecz budzę się, a jej nie ma.Czuję się jak palant. Jak mogłem pozwolić żeby odeszła przez takie głupstwo.Z Emmą nie utrzymuję kontaktów, bo by było większe zamieszanie.Leżąc tak postanowiłem o nią walczyć. Roxi jest częścią mnie i tak łatwo się nie poddam.Wyszedłem z łóżka i pognałem do toalety. Umyłem zęby, włosy i wziąłem prysznic.Potem poszedłem na dół na śniadanie gdzie siedział Josh. No jak zwykle JJ-a i Jaymi-ego nie ma, bo pojechali na wakacje.Ubrałem strój, który Roxi mi dała na galę miesiąc temu i poszedłem do kwiaciarni po kwiaty. Roxi ma uczulenie na czerwone róże, więc kupiłem bukiet żółtych tulipanów.Potem poszedłem do sklepu z biżuterią i kupiłem naszyjnik z brylantowym sercem.I teraz musiałem zrobić najtrudniejsze.Zadzwonić do Roxi czy mogła by mi poświęcić chociaż 1 minutę.No więc wszedłem w kontakty wybrałem numer Roxi i wcisnąłem zieloną słuchawkę jednak po kilku tykaniach włączyła się poczta głosowa. Wytłumaczyłem jej wszystko i poprosiłem ją aby przyszła dzisiaj  o 16:00 do parku.Chociaż na tą jedną minutę.

            ********************************************************

Siedziałem na ławce z bukietem tulipanów i pudełkiem z naszyjnikiem.Nie wiedziałem czy przyjdzie, ale jeśli to nie zadziała stracę ją na zawsze.Po kilku minutach z daleka dostrzegłem dziewczynę.Miała na sobie czarne wysokie buty, jeansy,czarną kurtkę i rozpuszczone włosy.Czyli jednak przyszła.Zbliżała się coraz szybciej. Gdy była już przy mnie wstałem, a ona na przeciw mnie.Patrzyliśmy sobie chwilę w oczy. Ja ze smutkiem, a ona z..........nienawiścią.
-Chciałem ci tylko powiedzieć, że cię przepraszam i nie ważne jak będę cię przepraszał i tak będziesz to pamiętać, ale zrozum między mną, a nią nic nie było.
-Jak mam ci uwierzyć?
-powiedziała cicho, że ledwo co usłyszałem.Ukląkłem przed nią i wyciągnąłem kwiaty. W tamtej chwili poczułem jakby zatrzymał się czas, cała ziemia, cały świat.
-Wiem, że mi tego nie wybaczysz, nie musisz, ale błagam nie oddalaj się ode mnie, bo tego nie przeżyję. Jeśli to zrobisz stracę cię na zawsze.-powiedziałem. Poczułem, że po policzku spływa mi łza. To samo dostrzegłem u jej oczu.Po chwili pochyliła się nade mną i lekko pocałowała mnie w usta.Jak dobrze było znów tak się poczuć, tak jak świat dla ciebie się nie liczy tylko twoja druga połówka.
-Wybaczam ci, ale nie rób czegoś takiego więcej.-powiedziała i przytuliła mnie.


___________________________________________________________________________

Przepraszam, że tak późno dodaję ten rozdział, ale ten tydzień był masakryczny, bo pierwszy tydzień po feriach, więc sami wiecie.Chciałabym  żebyście może zaczęli kometować ( możecie nawet w innym języku, mi to nie przeszkadza), bo jak widzę ile jest wejść, a ile komentarzy to się robi trochę podejrzane.

                             Have a nice weekend and week guys !
                             See you :)