sobota, 1 marca 2014

Rozdział 21

Oczami Cleo

O 7:00 rano byłam już w szpitalu z Conorem i Harrym w szpitalu. Za kilka minut miała zacząć się operacja mojej siostry. Strasznie się o nią teraz martwię, a co jeżeli lekarze nic nie zdziałają ? Co jeżeli ona będzie musiała jeździć już do końca życia na wózku inwalidzkim. Była niedziela i jak zawsze słoneczna pogoda.
Patrzałam przez okno na końcu korytarza na park i marzyłam, że wszystko się uda, że będziemy żyły z Vanessą w zgodzie z naszymi chłopakami, będziemy cieszyć się życiem.Poczułam jak ktoś podszedł do mnie od tyłu i przytulił mnie. Obróciłam się i zobaczyłam Conora.Przytuliłam się do niego, a on głaskał moje włosy. Byłam teraz kłębkiem nerwów.
-Spokojnie, wszystko będzie dobrze.-powiedział. Nic nie odpowiedziałam tylko jeszcze bardziej się w niego wtuliłam. Kątem oka dostrzegłam Harrego, który chodził po całym korytarzu w jedną i drugą stronę.
Harry też przyprowadził Louisa, bo nie wiedział czy to wszystko wytrzymie. Strasznie zrobiło mi się go żal.

                       4 godziny później

Po czekaniu tych wydłużających się godzin z sali wyszedł lekarz.
-Panie doktorze i co z nią ?-zapytałam.
-Wszytko poszło z planem. Operacja się udała. Teraz tylko musi odpoczywać. Myślę, że pojutrze będzie mogła wrócić do domu.-powiedział z lekkim uśmiechem. Myślałam, że lekkie uczucie radości rozsadzi mnie.
Już miałam wchodzić do jej sali gdy lekarz powiedział.
-Proszę pani jeszcze jedno muszę powiedzieć sądzę, że jako osoba opiekuńcza powinna to pani wiedzieć.-powiedział już bardziej poważnie. Poszłam z nim do jego gabinetu i podał mi kartkę papieru chyba z wynikami badań i dosłownie mnie zamurowało. Vanessa miała we krwi obecność kokainy i to bardzo dużą ilość. Jak ja mogłam na to pozwolić.
-Jak już pani widzi to narkotyki, ale jest jeszcze coś  innego gorszego.-westchnął lekarz i zrobił przerwę.
-No co się dzieję ?
-Pani siostra jest chora na AIDS.-powiedział. Że co ? Moja siostra ma chorobę, która jest nieuleczalna ?
Poszłam do sali, w której leżała moja siostra. Obok niej siedział Conor, a po drugiej stronie Harry trzymający ją za rękę z szklanymi oczami.Podałam mu tą kartkę, bo skoro to jej chłopak ma prawo wiedzieć. Wtedy z jego oczu poleciały łzy. Chyba też nie mógł w to uwierzyć. Wytłumaczyłam to też Lou i mojemu chłopakowi. Byli tym wstrząśnięci.Z jednej strony wiedziałam, że to moja winna.One wiedział gdzie trzymam dragi, bo sama ich niekiedy używałam, a jeśli chodzi o AIDS to co ja mam na to powiedzieć ?
Nie ma pojęcia jak to się stało. Nie dość, że  mogą stracić matkę chorą na raka to jeszcze stracę siostrę chorą na AIDS no bravo Cleo przeszłaś całą siebie ! Harry po dwóch godzinach wyszli z Lou, bo Hazza by nie wytrzymał całego dnia przy jej łóżku.Ja też z Conem poszliśmy, bo teraz Van się jeszcze musi obudzić ze śpiączki. Chciałm gdzieś uciec od tego całego wydarzenia. Conor zaproponował, że pojedziemy do Hyde Park żebym się wyciszyła, uspokoiła i dała upływ emocjom.
Znaleźliśmy jakąś samotną ławkę i usiedliśmy.Jak ja mogła to tego dopuścić ?
Zaczęłam płakać w kurtkę Conora przez co była cała mokra i wilgotna od moich łez.J
Conor tylko przytulał mnie i głaskał po włosach co mi w jakimś stopniu pomagało.Zawsze to leprze niż nic by nie robił.Przesiedzieliśmy tam cały dzień.
Pogadaliśmy, wyjaśniliśmy sprawy i przy tym jeszcze bliżej się poznaliśmy. Gdy mieliśmy już się zbierać zadzwonił mi telefon.

Oczami Roxany

Gdy rano się obudziłam poczułam słodko śpiącego jeszcze Georga u mojego boku. Delikatnie go pocałowałam w policzek żeby się nie zbudził i wygramoliłam się spod kołdry. Poszłam sobie zrobić śniadanie i wyszłam na zewnątrz.
Po śniadaniu udałam się sama na plażę. Było jeszcze dość wcześnie żeby Geo się obudził.
Usiadłam pod wydmami na pisku o gapiłam się na ocean. Fale delikatnie obijały się o brzeg.
Dźwięk ten mnie uspokajał.Po kilku minutach wyciągnęłam telefon i wbiłam numer Cleo.
Dawno z nią nie gadałam, a co gorsza nie widziałam.
Mam nadzieję, że jeszcze nie śpi. Po trzech sygnałach usłyszałam jej lekki, a zarazem zapłakany głos.
-Hej Cleo dzwonię, bo się za tobą stęskniłam stało się coś płakałaś ?-zapytałam zmartwiona.Przyjaciółka wytłumaczyła mi wszystko o wypadku Vanessy, a mi się po prostu zrobiło ciężej na sercu.Powinnam tam być z nią i ją wspierać, ale wiem przecież, że ma Maynarda i on się lepiej nią zaopiekuje niż ja.Pogadałam z nią jeszcze trochę i się rozłączyłam. Pomyślałam, że i tak nie mogę jej tak zostawić.Poszłam do hotelu. Po drodze spotkałam Josha i JJ'a . Gdy weszłam Geo siedział przy stoliku i jadł jajecznicę. Poszłam do sypialni i zaczęłam się pakować. Nie brałam wszystkiego, bo i tak miałam zamiar wrócić na Barbados.
-A dlaczego ty się znowu pakujesz /-spytał George opierając się o futrynę.
-Ja wracam na jakieś 2-3 dni do Londynu, bo muszę pomóc Cleo. Nie jest z nią dobrze.
-Aha spoko, a jakieś konkrety ?
-Jej siostrę potrącił samochód.-powiedziałam na co Shelley wyszeżył źrenice.Pocałowałam go w usta i wyszłam z hotelu kierują się do taxi. Po piętnastu minutach byłam już na lotnisku.Kupiłam bilet i wyleciałam do Londynu. Jedno mnie tylko martwi. Jak przylecę w Londynie będzie chyba 3:00 w nocy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz