sobota, 15 marca 2014

Rozdział 23

Czytasz=Komentujesz. To nic nie kosztuje
_________________________________________________________________________________

Oczami Cleo

Wcześnie rano pojechałam z Roxi do szpitala. Na szczęście Van nie spała już, ale najgorsze było to, że nie potrafiła już mówić i nie widziała na lew oko. Jak ja nie mogłam wiedzieć, że jest chora. Jak się okazało lekarz już wszystko jej dzisiaj po wybudzeniu powiedział o jej stanie, ale chyba nie za bardzo się tym przejęła. Vanessa zawsze taka była nie potrafiła nigdy współczuć nawet na pogrzebie naszej babci ni płakała.
Twierdziła, że " one jest teraz w lepszym świecie i nie musi się niczym martwić". W sumie to racja, ale to Van nigdy jej nie potrafiłam rozumieć.Nagle moja siostra zaczęła się dusić z nie wiadomo jakiego powodu.
Lekarz przybiegł w szybkim tempie i coś jej wstrzyknął, a nas zaprosił do gabinetu.
-Proszę pani to była oznaka właśnie no...tej choroby. Wstrzyknąłem jej coś na uspokojenie, więc teraz śpi.  Ten lek usypia tylko na 15 minut, więc jeśli nie obudzi się po tym czasie umrze.-powiedział. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Roxi natychmiast mnie przytuliła. Najgorsze było to, że musiałam teraz zadzwonić do Harrego i o tym wszystkim powiedzieć.


Oczami Harrego

Siedziałem z Lou w moim domu i gapiliśmy się bezsensownie w telewizor gdy nagle mój telefon zadzwonił.
-Halo ?
-Cześć Harry to Cleo.
-Hey wiesz coś więcej na temat stanu Vanessy ?
-Tak wiem.-westchnęła.
-A możesz mi powiedzieć.-spytałem. W telefonie zapadła cisza.
-Przyjechałam dziś rano i ona zaczęła się w pewnej chwili dusić, więc lekarz jej coś wstrzyknął żeby zasnęła na 15 minut i  tylko powiedział że.........
-Że co ?
-Że jeśli się nie obudzi po tych piętnastu minutach to umrze.-powiedziała i rozpłakała się. Momentalnie po moich oczach zaczęły spływać łzy. Bez słowa się rozłączyłem i rzuciłem telefonem o ścianę co spowodowało, że wyleciała bateria.
Tommo tylko wyłączył telewizor i na mnie spojrzał.
-Harry coś się stało ?
-Jeśli nie obudzi się po piętnastu minutach umrze.-powiedziałem szybko. Wyszedłem na balkon i oparłem się o futrynę. To nie może być prawda.
Teraz to sam nie mogłem w to uwierzyć, a Lou chyba też. Zaczynałem myśleć czy aby to nie moja wina. Przecież nie widzieliśmy się 2 tygodnie.
W tym czasie mogło generalnie do wszystkiego dojść nawet do samobójstwa.Mój telefon znów zaczął dzwonić.
-Halo ?
-Cześć Harry
-Gemma ? Miło znowu cię słyszeć, opowiadaj co tam u ciebie.
-Wszystko jak najlepiej właśnie idę do kina z.........
-No z kim ?
-Z Davidem.
-Eeeee, a kto to jest David ?
-Mój chłopak.
-Naprawdę ? Nie miałem pojęcia. Mogłabyś chociaż zadzwonić do braciszka i o tym powiedzieć-powiedziałem z lekkim uśmiechem.
-Następnym razem tak zrobię, a co u ciebie słychać słyszałam, że zaczynacie próby to trasy.
-Tak, tak zaczynamy.
-A co tam u twojej dziewczyny ?
No pięknie i co ja jej teraz miałem powiedzieć. Nie miałem innego wyboru. Opowiedziałem jej o wszystkim.
Gemma w którymś momencie zaczęła płakać. Sam też zacząłem. To było ponad moje siły. Rozłączyłem się i wszedłem do środka.
-Louis jedziemy tam gdzie ostatnio ?
-Skoro prosisz, pewnie.
Ubraliśmy buty, kurtki i wsiedliśmy do samochodu. Pojechaliśmy w to same miejsce co wczoraj.Usiedliśmy na trawie i gapiliśmy się w wodę. Znowu dałem upust swoim emocjom i się rozpłakałem. Tomlinson położył rękę na moim ramieniu. Jeden człowiek co zawsze był o dobrzej porze kiedy był potrzebny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz