sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 20

Czytasz=Komentujesz. To nic nie kosztuje.
____________________________________________________________________________

Oczami Harrego
                             Los Angeles

Dzisiaj już wracamy z dwutygodniowej trasy po Stanach i mamy miesiąc wolnego, a w między czasie będziemy na gali Brit Awards 2014. Nareszcie zobaczę się Vanessą. Rany jak ja się za nią stęskniłem. w sumie gadałem z nią tak często jak się dało przez telefon, ale to i tak nie to samo co zobaczyć ją na żywo.
-Harry nie wiem o czym ty myślisz i nawet nie chcę wiedzieć, ale smarujesz masłem rękę Liam'a.-powiedział Louis co sprawiło, że wróciłem do rzeczywistości.
-O kurde Liam przepraszam zamyśliłem się.
-No właśnie widzę.-powiedział rozbawiony Payne. Rozmawialiśmy właśnie o naszej trzeciej płycie. Kurczę to już trzeci studyjny album jak ten czas szybko leci.
-Dobra Harry mamy tego dość idziemy się ubrać.-powiedział oburzony Zayn i wszyscy wstali od stołu z wyjątkiem mnie i Niall 'a, który się śmiał jak opętany.
-Ale co ja takiego zrobiłem ?-spytałem zdziwiony i wypiłem szklankę soku po czym go wyplułem. Co to było za świństwo do cholery ?
-Harry Zayn tak zareagował, bo się zamyśliłeś i zamiast nalać sobie mleka do kawy to  wlałeś mleko do soku.-powiedział Niall i wyszedł. No to teraz wszystko nabrało sensu. Wstałem i poszedłem się ubrać u myć i ułożyć włosy na "styl pana Styles'a" po czym poszedłem z chłopakami do windy i zjechaliśmy na dół gdzie czekało  na nas stado fanek no, ale nie mogliśmy nawet autografów dać, bo jak to powiedział Paul " musimy się spieszyć ". Jasne tylko na co mamy godzinę do odlotu.

                          London
Londyn. Domek znaczy nie dom w Holmes Chaples, ale z Londynem to się mi dom kojarzy.
Dolecieliśmy tu w jakieś 3 godziny czyli mamy oficjalnie wolne. Pożegnałem się z chłopakami, bo przecież nie będę widzieć ich miesiąc. Trochę to dziwne żegnać się z kimś z kim spędzasz każdy dzień, każdą noc i każdą wolną chwilę gdy jestes daleko od domu no, ale miesiąc miesiącem szubko zleci. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do domu, który jest w mojej pamięci od jakiś 4 godzin.Zamknąłem drzwi samochodu, wziąłem walizki i poszedłem do drzwi zapukać. Po chwili w drzwiach stanęła Cleo.
-O Harry ty już wróciłeś ?
-No, widzisz jak te 2 tygodnie szybko zleciały ?
-No właśnie widzę, chodź.-powiedziała i wpuściła mnie do środka.
 Wszedłem i od razu zobaczyłem Conor'a robiącego śmieszną minę na co nie dało się nie uśmiać.
-Cześć Maynard.-powiedziałem i przybiłem z nim piątkę.
-Co jak co, ale przyjaciela takiego jak ja można było zabrać do USA nie ?
-No wiesz ie było miejsca w hotelu.
-Taa, jasne
-Dobra Harry chcesz coś do picia ?-wtrąciła się Cleo.
-Możesz mi dać tylko wodę, a tak w ogóle to gdzie jest Vanessa.-spytałem na co Cleo posmutniała, a Conor chyba też nie wiedział co powiedzieć.Czyżby coś się stało ?
-Vanessę potrącił samochód.-powiedziała. Poczułem jakby serce mi zamarło. Nie mogłem wydusić z siebie ani słowa. Pewnie dlatego wczoraj do mnie nie dzwoniła.-Jak chcesz możesz do niej jechać. Jest w Szpitalu Św. Tomasza.
-Okej dzięki już jadę.-powiedziałem i wybiegłem z domu kierując się do samochodu.Podałem ochroniażowi adres gdzie ma jechać.W szpitalu od razu powiedzieli mi gdzie leży moja dziewczyna.Przed drzwiami sali gdzie leżała o dziwo stał Louis. Co on tur robił ?
-Louis, ale co ty tu robisz nie powinieneś być już w Doncoaster ?
-Wiesz, że to też jest moja przyjaciółka, a twoja dziewczyna. Martwię się o nią tak jak ty.
-Dzięki stary nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy, a wiesz może gdzie znajdę lekarza?
-W sali jest, ale nie można wejść, bo wykonuje jakieś badania. Z tego co już wiem to stwierdził, że to cud, że nie złamała sobie czaszki, bo upadła mocno na głowę i do tego są jakieś małe obrażenia rąk.-powiedział ze smutkiem. Poczułem jak do moich do moich oczu napływają łzy. Czemu ona musi tam teraz leżeć ? Czemu ten samochód nie potrącił mnie ? Po chwili z sali wyszedł lekarz. Wyglądał na przygnębionego.
-Proszę pana i co z nią ?
-Jeśli chodzi o czaszkę to jak już mówiłem cud, ale są inne złe wieści.Dziewczyna ma połamaną kość promieniową w prawej ręce i złamane dwa żebra co doprowadza do tego, że trzeba przeprowadzić dwie bardzo poważne operacje. Przykro mi.-powiedział lekarz i odszedł, a ja zacząłem płakać jak głupi. To nie może być prawda. Dlaczego ona ? Poczułem jak Louis mnie lekko przytulił za to ja go przytuliłem jak misia.
teraz potrzebowałem męskiego ramienia, a tylko Lou był tym co zawsze mógł mnie zrozumieć. Postanowiłem, że pójdę do jej sali skoro nie mogę z nią porozmawiać to chociaż chcę ją zobaczyć. Gdy wszedłem z moich oczu znowu poleciały łzy.
Wziąłem krzesło i usiadłem obok niej.
Dalej płakałem.
Pogładziłem ją po ręce, która nie ucierpiała w wypadku.Była cała zimna zupełnie jak lód.
Van była w śpiączce farmakologicznej, bo przecież jaki to musi być ból, jak się ma połamane żebra.
Za mną stał Tommo trzymający moje ramię.
Był cały wstrząśnięty tym co ją spotkało.
Ja z resztą też. Przez cały dzień byłem przy niej  Lou.Nie odstępowałem jej na krok.
-Harry musimy już iść jest po 22.-powiedział śpiący Louis. wstałem pocałowałem ją delikatnie w czoło i poszedłem.Operacja ma być jutro, więc muszę przy niej być.Musi mieć najważniejsze wsparcie.

Oczami Roxany
                        London
George zabrał mnie najpierw do swojej rodzinnej miejscowości do Bristolu gdzie poznałam jego rodziców i ogromne rodzeństwo, a dzisiaj lecimy do reszty jego zespołu na 2 tygodnie na Barbados.Kurcze, ale się cieszę podobno w tych dniach Rihanna ma tam występować z okazji karnawału.Ale będzie zabawa.
-Roxi idziesz już czy mam ci pomóc ?-krzyknął Geo zdenerwowany.
-Idę już idę bez nerwów.-powiedziałam schodząc z walizkami na dół.
-To jak idziemy ?
-Idziemy.
Geo zapakował walizki do samochodu i pojechaliśmy na lotnisko.
                     Barbados, Bridgetown

No i jesteśmy. Lot trwał około dwóch godzin. Pojechaliśmy z Geo do hotelu gdzie nocowali JJ, Josh i Jaymi.
Wylatywaliśmy o 12:00, a tutaj jest 10:00, więc ciekawe dlaczego nikt nas nie przywitał. Geo zabrał klucz do naszego pokoju.Szczęście, że mieliśmy pokój na parterze. W sumie wolę parter niż piętro 20.George pozwolił mi otworzyć pokój.
-No to jak wchodzimy ?-spytał.
-Naturalnie.-powiedziałam i otworzyłam drzwi.
Widok jaki zobaczyłam sprawił, że opadła mi szczęka. Georgow'i też.Weszliśmy i gapiliśmy się tak na ten pokój z dobre 10 minut.Z moich rozmyślań wyrwało nas pukanie do drzwi, które poszłam otworzyć.Za drzwiami stali chłopcy z Union J.
-Hey bylibyśmy wcześniej gdyby nie JJ, który spał.-powiedział zdyszany Josh.
-Hey przecież mamy wakacje.-powiedział JJ.
-Dobra ubierajcie swoje stroje i idziemy na plażę.-powiedział Jaymi.
Po 15 minutach wszyscy w piątkę kąpaliśmy się w morzu graliśmy w siatkówkę na plaży.
George cały czas mnie gonił i wrzucał do wody. Jak małe dziecko. Na niego to już nie można polegać.
Wieczorem wybraliśmy się do klubu.
Założyłam beżową sukienkę do kolan, białe buty do tego bransoletkę, a włosy rozpuściłam.
Przez cały wieczór Geo nie mógł ode mnie oderwać wzroku. Cały czas się na mnie gapił i tańczył ze mną.
Po dziesięciu piosenkach padałam już z nóg
Musiałam się czegoś mocnego napić.
Geo dosłownie mnie wykończył.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz